3.2.1 ZILCH (albo 3.2.1, jak jest często nazywany) był pierwszym albumem wydanym przez zespół Zilch, formację założoną przez hide przy współpracy z amerykańskimi artystami w celu zaistnienia na zachodnim rynku. Z powodu przedwczesnej śmierci hide album nigdy nie ukazał się poza granicą Japonii. Następne wydawnictwo, Bastard EYES, było zupełnie przekształconą wersją poprzedniego 3.2.1. Od początku nastawiony na hardrockowy styl oraz trasę koncertową w towarzystwie artystów, takich jak Marilyn Manson, album zawierał mniej "radosnego rocka” czy ballad, do których fani hide byli przyzwyczajeni. 3.2.1 koncentruje się głównie na heavy metalu, oferując połączenie ciężkich brzmień basu z pomysłowymi i sprośnymi wersami, w większości są po angielsku.
Pierwsza piosenka jest prawdopodobnie najbardziej znaną pozycją wydawnictwa. Electric Cucumber (pierwotnie autorstwa Franka Zappy) jest jednym z dwóch coverów zawartych na krążku. Treść utworu jest upstrzona nawiązaniami do BDSM, opowiada o skórzanych akcesoriach oraz pełno tu odniesień do wibratorów, podczas gdy tło utworu wypełniają lubieżne głosy kobiet w wirze zabawy. Gitara bardzo dobrze radzi sobie z utrzymaniem piosenki w całości, pomagając przedstawić połączenie seksu i rock'n'rolla.
Perverted Mound, dziwacznie zatytułowany drugi kawałek, zaczyna się energicznymi dźwiękami elektronicznej gitary i basu, które można poczuć aż w kościach. Pełna tego, co fani nazywają "engrishem”, piosenka jest tylko odrobinę mniej sprośna niż poprzednia, opisując, jak to jej bohatera podnieca lubieżne zachowanie kobiety, którą się zachwyca. Kolejny utwór to Sold Some Attitude. Po nim następuje Space Money Punks from Japan, mający chyba najlepszy tytuł na tym wydawnictwie. Jest to prawdopodobnie odniesienie do faktu, że hide był jedynym Japończykiem w zespole, a Zilch wprost palił się, by przesłać swoje "fale radiowe” wprost do naszych domów. Ta zabawna, radosna piosenka przypomina dawniejsze kompozycję hide. Kończy się dziwnym, mówionym kawałkiem, w którym jakiś Amerykanin dziękuje wszystkim za "przybycie tu tej nocy”.
I właśnie w tym momencie pojawia się drugi z coverów - Swampsnake. Pierwotnie zaśpiewany przez The Sensational Alex Harvey Band, tu został jakby zzilchowany. Surowy, seksowny i niebezpieczny - sprawia, że podczas słuchania prawie ma się ochotę turlać po podłodze. Następny kawałek, What's up Mr. Jones?, zaskoczył mnie. To jest ta sama muzyka, melodia oraz rytm, co w DRAIN, napisanej przez hide w okresie, gdy był jeszcze członkiem formacji X JAPAN, tylko z zupełnie innym tekstem. Świetna piosenka i jeden z najlepszych utworów na albumie.
Hey man so long to numer siedem. Słowa "hello hello hello goodbye” pojawiają się ponownie na Bastard EYES jako tytuł piosenki upamiętniającej zamieszanie po śmierci hide. Perkusja utrzymuje utwór w drapieżnej konwencji, co sprawia, że jest to genialna piosenka do machania głową do taktu. Uwielbiam sposób, w jaki zrobione są jej mówione części: słychać głos hide, a w tle jego głębsze i nieco bardziej basowe echo. Po nim następuje dziwaczny, stylizowany na radiowy sygnał dźwiękowy, zapowiadający "radiowe show Franklina D. Roosevelta”.
Kolejny utwór, Psych, jest wolniejszy i Zilch powraca w nim do sprośnego stylu z początku krążka. Fucktrack#6 to w rzeczywistości jego dziewiąta piosenka. Tekst traktuje o przemocy i sodomii, przez co łatwo można nadać piosence kategorię "od 18 lat”. Kiedy pierwszy raz ją usłyszałam, nie mogłam uwierzyć, że to głos hide. Właściwie cały album jasno pokazał mi jego wokalne zdolności. W tej piosence jest, co prawda, o wiele więcej gitar czy syntezatora niż wokalu, jednak wystarczy zestawić ostatnią piosenkę z następną.
Doubt to jedna z najpopularniejszych kompozycji hide, ponieważ znalazła się na jego solowym singlu 50% & 50%. Wstęp cierpliwie i powoli buduje nastrój utworu, drażniąc słuchacza dźwiękami elektrycznej gitary oraz ledwo słyszalnymi słowami, aby w końcu raptownie przejść do szybkiego wokalu. Utwór ten sprawi, że od kiwania głową przejdziecie do potrząsania nią gwałtownie w rytm muzyki.
Pose to fantastyczna kompozycja i nie można opisać jej w inny sposób. Jest to ten typ piosenki, którą puszcza się w filmie tuż przed wybuchem wielkiej strzelaniny. Utwór znajduje się również na drugim albumie hide, Psyence, oraz kilka innych remiksów rozsianych jest po dyskografii artysty. I w końcu ostatnim utworem na albumie jest Easy Jesus. Nie jest tak wolny jak Psych, jednak dowodzi, że zespół może stworzyć znakomity utwór rockowy, który jednocześnie nigdzie się nie spieszy z muzyką czy wokalem. Kompozycja kończy się trwającym trzydzieści sekund radosnym powtarzaniem słów "3.2.1 zilch”.
3.2.1 ZILCH jest niesamowitą płytą, jeśli wziąć pod uwagę, że połowa tekstów piosenek nie ma sensu, a całość opiera się głównie na muzyce i czystym, pięknym głosie hide. Zilch dysponowało potencjałem, by stać się dobrze znanym zespołem. Nie ma żadnych wątpliwości, że gdyby hide nie spotkał tak tragiczny los, Zilch stałby się wydarzeniem na zachodnim rynku.