RIZE i fade podczas swojego drugiego występu w Toronto dostarczyli nieokiełznanej intensywności oraz przyjacielskiej, przystępnej atmosfery.
Zaledwie dwa dni po pierwszym koncercie w Toronto, RIZE i fade wystąpili po raz drugi w Rock Parlour na Canadian Music Fest.
Publiczność liczyła tylko około czterdziestu osób - kilka z nich nie było zaznajomionych z zespołami, których jednak to nie powstrzymało przed daniem imponującego show. Lokal, który szczyci się tym, że posiada z frontu prawdziwe studio tatuażu, był względnie mały. Brakowało barierek odgradzających scenę od publiczności, co przyczyniło się do powstania kameralnej atmosfery na koncercie. Uwydatniło ją później bezpośrednie podejście zespołów w stosunku do fanów, w szczególności wokalisty RIZE, JESSEgo. Można go było zobaczyć przechadzającego się przed lokalem przed rozpoczęciem występu i żarliwie dyskutującego z osobami z publiczności. Powiedzieć, że te dwa zespoły zachowywały się w sposób naturalny, to zaprawdę niedomówienie.
fade
Kiedy zaczął się występ fade, kilku oddanych fanów podeszło aż do samego brzegu sceny i tańczyło entuzjastycznie do pierwszej piosenki. Większość publiczności trzymała się jednak kilka stóp dalej. Jednak potrzebowali tylko drobnej zachęty od wokalisty Jona Underdown, by, niemalże z zakłopotaniem, zrobić kilka kroków w przód i wypełnić lukę.
Członkowie fade zaczęli od One Reason i przeszli przez set z innymi rockowymi piosenkami w średnim tempie. Wiele osób z tłumu zdawało się być niezaznajomionych z ich muzyką, jednak po początkowym skrępowaniu większość zaczęła potakiwać do rytmu. Pomiędzy piosenkami Underdown wyraził nadzieje zespołu na powrót do Kanady w przyszłości, zaznaczając, że to nie ostatni raz, gdy grają w Toronto. Potem zapowiedział nową piosenkę, zatytułowaną In the End.
Następny był Cosmicalism, który Jon wprowadził słowami: "Widzieliście kiedyś białego chłopaka śpiewającego po japońsku? Cóż, teraz macie szansę!". Ta piosenka stanowiła prawdopodobnie największą atrakcją występu. Zespół każdy akord wygrywał odrobinę mocniej i poruszał się szczególnie dramatycznie.
Przez większość występu publiczność przyciągał środek i prawa strona sceny. Niestety gitarzysta stojący po lewej stronie, Godo - który najbardziej zwracał uwagę pod względem wizualny, gdyż był bez koszulki, a na ciele miał czarne i jaskrawo różowe znaki - przez większość czasu patrzył w pustą przestrzeń. Jednakże, jak profesjonalista, grał z niezwykłą energią, nawet kręcąc się intensywnie wraz z gitarą podczas Cosmicalism.
Warto również odnotować intensywność, jaką wykazał się perkusista Rui. Mimo że słabo go było widać z racji miejsca, które zajmował na tyłach sceny, i kiepskiemu oświetleniu, wyróżniał się ze względu na czysty entuzjazm.
Gitarzysta Kansei krzyknął: "Gotowi na cholernego rock’n’rolla, Toronto?", zanim wraz z Godo nie wymienił wybijających się solówek, rywalizując o względy publiczności. Obaj zebrali największe wiwaty z całego setu. Kansei wypił potem duszkiem butelkę czegoś, a publiczność go dopingowała. Jak tylko skończył, wrócił z kolejną szklanką, mówiąc "To nie wystarczy, Toronto!" i opróżnił ją przy kolejnych wiwatach. To skłoniło Jona do zauważenia, że dla Kanseia whisky jest niczym szpinak dla Popeye’a.
W tym momencie zespół przeszedł do ostatniego utworu Kings of Down, a publiczność ostro go zagrzewała. Niektórzy nawet bezgłośnie wypowiadali słowa utworu.
W sumie, mimo że część należąca do tego zespołu zdawała się nieco krótka, podjął on bohaterski wysiłek, czym zyskał sobie nowych fanów.
Setlista:
01. One Reason
02. Ever Free
03. From the Heart
04. In the End
05. Cosmicalism
06. Last Man Standing
07. Kings of Dawn
RIZE
Gdy RIZE było już gotowe, by przejąć scenę, około dwudziestu zapalonych fanów przesunęło się na przód publiczności. Wokalista i gitarzysta JESSE, przedstawił zespół, mówiąc te słowa: "Jesteśmy RIZE; pochodzimy z Japonii, ale lubimy grać wszystko-jedno-kurwa-gdzie!", co wywołało wiwaty. Od pierwszych akordów fani machali głowami i skakali podekscytowani przed sceną. Mimo że tłum nie był liczny, pasja, jaką się wykazywał, zdołała zatrząść lokalem, a członkowie wykazywali się równie dużym entuzjazmem. Zarówno JESSE, jak i KenKen wymachiwali głowami równie mocno co najbardziej zaangażowani fani, zarzucając wściekle włosami na prawo i lewo.
Następna piosenka KAMI stanowiła gwóźdź programu. Jej zaraźliwy beat wprawił publiczność w ruch, a sam zespół stanowił pasjonujący widok. KenKen tańczył dla publiczności i wykonywał dobrze wymierzone w czasie kopniaki w powietrze. Następnie była pogadanka o sposobie, w jaki media przedstawiły katastrofę w rejonie Tohoku, oraz piosenka Television Song. Podczas niej najbardziej podekscytowana grupa fanów chwyciła się za ramiona i zaczęła podskakiwać w kółku.
Pod koniec piosenki JESSE zwrócił się ponowie do publiczności, obiecując, że RIZE powróci do Toronto. Możliwe, że będzie to miało miejsce jeszcze we wrześniu tego roku. Następnie nadeszła pora na XL oraz krótkie solo na basie, które spowodowało, że ludzie stłoczyli się wokół KenKena, by zobaczyć, jak on gra. Niestety, prawdopodobnie właśnie dlatego, że cała akcja rozgrywała się po jego stronie, oraz z powodu słabego niebieskiego światła, przez większą część koncertu perkusista Nobuaki Kaneko był ledwie widoczny.
Po MUPPET JESSE ponownie złożył obietnicę powrotu do miasta słowami: "Jak był pierwszy raz, będzie i drugi. Jak nie wrócę, możecie mnie opieprzyć". Jeden z fanów od razu odpowiedział: "Zrobię to!". Następnie JESSE zeskoczył ze sceny i dołączył do tłumu, rapując bardziej zaciekłym fanom, którzy go otoczyli, dosłownie w twarz, a pozostali członkowie zespołu patrzyli na to ze sceny, uśmiechając się.
Po powrocie na scenę JESSE ponownie wziął w rękę mikrofon, by porozmawiać o swojej potrzebie szerzenia pokojowego przesłania i zapewniając, że fakt, iż piosenka heiwa (pokój) jest po japońsku, nie stanowi w żadnym stopniu przejawu lekceważenia. Wyraził zainteresowanie uczeniem się kultury swoich fanów i nadzieję, że i oni będą otwarci na poznawanie japońskiej kultury w zamian. Po tym nastąpiło bardzo szczere wykonanie heiwy. Fani wznosili dłonie w geście pokoju, by pokazać swoje wsparcie. Nastąpiła też jedna z niewielu okazji tego wieczoru, by zobaczyć Nobuakiego, kiedy ten wychylił się pod koniec piosenki, by pokazać taki sam gest w odpowiedzi.
Potem nastąpiło Far Estern Tribe, podczas którego grupka młodszych fanów raz jeszcze skakała wspólnie w kółku. Niektórzy jednak byli bardziej powściągliwi, wybierając stanie raczej w tyle i bezgłośne wymawianie słów piosenki. Reszta publiczności, która zdawała się być niezaznajomiona z zespołem, obserwowała to z zaciekawieniem na twarzach.
W końcu JESSE zapowiedział, że kolejna piosenka będzie ostatnią. Stwierdził, iż następnego dnia zespół uda się do Nowego Jorku, ale nie zapomni doświadczeń, jakie zdobył w Kanadzie. Potem RIZE ruszyło do potężniejszej wersji Kaminari, którą można z łatwością nazwać najbardziej intensywną piosenką wieczoru. Pod jej koniec i zespół, i publiczność zdawała się być wyczerpana.
JESSE i KenKen przez jakiś czas podawali se sceny dłonie fanom. Następnie kilka osób z publiczności zaczęło skandować o bis. JESSE żartobliwie strzelał do nich palcami obu dłoni. Zespół wycofał się na chwilę za scenę, ale wszyscy trzej członkowie RIZE oraz większość muzyków z fade wróciła wkrótce, by porobić zdjęcia, rozdać autografy, uścisnąć dłonie i przez ponad godzinę prowadzić z fanami rozmowy. Członkowie obu zespołów byli bardzo uprzejmi, zasypując podziękowaniami każdego, kto do nich podszedł.
Chociaż występ RIZE był dość krótki, zamykając się w godzinie, fani, którzy zdecydowali się na niego poczekać, z pewnością doświadczyli czegoś świetnego.
Setlista:
01. THE SUN
02. KAMI
03. Television Song
04. XL
05. MUPPET
06. EXPERIENCE
07. heiwa
08. Far Eastern Tribe
09. Kaminari