Loop#1999 to album pełen niespodzianek.
Pięcioosobowa, rave’owa formacja TRF pracowała nad płytą w 1999 roku. Piętnaście utworów, które się z tej pracy narodziły, ukazały się 19 maja trzynaście lat temu na tym zaskakującym krążku.
Pierwsza pozycja, slug and soul, przechodzi ze spokojnego, relaksującego utworu w zaskakująco zaraźliwy i szybki numer; YU-KI i DJ KOO ciągle zmieniają wokalne tonacje i przeplatają swe głosy. Następny kawałek można opisać jako wolne i łagodne podejście do tematu pragnienia wolności; ale kończy się nagle bez żadnych przejść, a wokale wydają się dziwnie wyobcowane. Jednak BE FREE nie jest nudną kakofonią, a silne brzmienie basu w Sign of the Innocence pomaga płycie powrócić na szybsze tory. Ponadto, piosenka zyskuje żwawszy ton dzięki chórkom w refrenie.
Naturalnie nie ma na płycie wyłącznie dynamicznych, szybkich, eurodance’owych kawałków. Klimatyczne, urzekające ballady typu embrace także można znaleźć na Loop#1999. Po niej pojawiają się dwie zabawne i nieco dziwaczne kompozycje. DJ BIG BEAT zionie atmosferą lata i rzuca słuchaczom w twarz słońcem i surfowaniem, ale gdy nastrój zaczyna się udzielać, następuje kolejny nagły koniec.
JOY to tak naprawdę pierwsza miłosna piosenka na płycie - gęsia skórka gwarantowana, a winę za to ponosi atmosfera gospel budowana przez chórek, grę skrzypiec, pianina oraz pełen emocji śpiew YU-KI. Jednak melancholia nie gości na płycie długo, gdyż następna kompozycja ma w sobie atmosferę karaibskiej beztroski, a szczególnie zwraca na siebie uwagę refren. Stand up and Dance to szybka i lekka piosenka, która przywoła uśmiech na twarzy każdego.
Na zakończenie albumu pojawiają się urzekające ballady na przemian z pół-szybkimi kompozycjami pop. W tej ostatniej partii piosenek dwie zwracają na siebie szczególnie dużo uwagi: pierwsza to kojąca melodia z „Króla Lwa” He Lives in You ze śpiewem ptaków i fascynującym chórkiem; druga to Breath, o kontemplacyjnym charakterze i akompaniamencie akustycznej gitary.
Album ten trafi do ulubionych każdego fana pop i rave’u. Różnorodność piosenek nie pozwala zakraść się nudzie, a od klimatycznych numerów, wzruszających ballad i eurodance’owych kawałków słuchacz dostanie bardzo dużo. Niewątpliwie album ten był dziełem sztuki w czasach, gdy się ukazał, jednak dziś jest prawdopodobnie jeszcze ciekawszy, zwłaszcza dla bardziej nostalgicznych fanów.
