Recenzja

Kochou - Chou tonaru yume

06/10/2012 2012-10-06 00:05:00 JaME Autor: Kay Tłumacz: Tsuki

Kochou - Chou tonaru yume

Kochou pokazuje swój wymarzony wszechświat.

Minialbum CD

Chou tonaru yume

Kochou

Formacja Kochou była pobocznym projektem, której krótka działalność miała miejsce w 2002 roku. Zespół składał się z wokalisty Asagiego oraz perkusisty Shiona, którzy w tamtym czasie należeli do Syndrome. Powód, dla którego zdecydowali się rozpocząć poboczny projekt, wydaje się być niejasny. Najprawdopodobniej Shion, który komponował wszystkie utwory, poczuł, że owe piosenki nie pasują do Syndrome lub też duet chciał prawdopodobnie poeksperymentować z odmiennymi rodzajami muzyki. Chou tonaru yume jest jedyną płytą CD, która została wydana przez tę dwójkę muzyków. Zawiera pięć utworów posiadających ten sam styl.

Duet, który działając w Syndrome miał zwyczaj tworzyć utwory w rockowym stylu, tym razem sprawia, iż muzyka Kochou składa się głownie z syntezatorowych i komputerowo wygenerowanych dźwięków. Z ich użyciem artyści kreują marzycielski krajobraz dźwięków, otulających słuchacza niczym ciepły koc. Atmosfera jest tajemnicza i jakby ze snu, a dźwięki płyną cichutko gdzieś w tle. Chwilami narastają, tworząc nieco napięcia, które za sprawą silnego głosu Asagiego mogą sprawić, że po plecach przejdą nam ciarki.

Minialbum rozpoczyna się od utworu wstępnego o nazwie Yuuzuki, który natychmiast wprowadza słuchacza w brzmienie Kochou. Będąc w większości zbudowanym z partii instrumentalnych, tylko z kilkoma linijkami tekstu wyśpiewanymi przez Asagiego, numer ten wydaje się dobrym wprowadzeniem do własnego małego świata duetu.

Maboroshi shiki no mio oraz Maihime mają ten sam styl oraz obydwie zawierają pewne dźwięki pianina z podkładem syntezatorowego nucenia. W pierwszym kawałku pianino wydaje się wygrywać improwizację z lekkim jazzowym odcieniem, podczas gdy w Maihime towarzyszy głosowi Asagiego w nieco szybszym tempie. Charakterystyczny głos wokalisty jest głęboki oraz namiętny, natychmiastowo stając się najważniejszą atrakcją, kiedy tylko muzyk przystępuje do śpiewania.

Trwające prawie osiem minut Kochou no Yume jest utworem, który wznosi się i zamiera przez cały czas. Napięcie wzrasta, spadając następnie w spokojne brzmienie, by ponownie się później wznieść. Głos Asagiego jest cudowny, silny oraz pewny w trakcie intonacji czy samego śpiewu, bardzo sprawnie uzupełniając warstwę instrumentalną.

Ostatni numer na minialbumie, Haru no tsuki, jest najweselszym z całej listy, pomimo że ma raczej umiarkowane tempo. Wobec tej piosenki odnosi się wrażenie, że bardziej skupia się ona na partii perkusyjnej, nadając jej bardziej statyczny odcień niż płynny, który posiadały pozostałe.

Chociaż te pięć utworów na Chou tonaru yume to naprawdę świetne kawałki, ich minusem jest ten sam styl. Jeśli nie masz ochoty na powolne piosenki, lecz raczej chciałbyś posłuchać czegoś skoczno-rockowego, zalecamy pominąć te CD. Jednakże, jeśli jesteś w spokojnym, marzycielskim stanie, Kochou dostarczy ci świetnych soundtracków dla chwili relaksu!
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Minialbum CD 2002-01-30 2002-01-30
Kochou
REKLAMA