Recenzja

Dirty Old Men - doors

28/07/2012 2012-07-28 00:01:00 JaME Autor: Hanamogeraed Tłumacz: Gin

Dirty Old Men - doors

Może dla niektórych zbyt grzeczna, ale to dobra kolekcja radosnych, poprockowych piosenek.

Album CD

doors

MAGIC OF LiFE

Jak wiele zespołów rockowych, tak i Dirty Old Men powstało w upojnych młodzieńczych czasach szkoły średniej, kiedy to w 2004 roku trzej członkowie-założyciele zeszli się razem. Wybrana przez nich nazwa nie miała dotyczyć ich w momencie formowania się grupy, ale oddawać sekretne aspiracje na przyszłość. Od 2006 roku grupa wydaje ciągiem albumy, ale major została dopiero w 2011 roku. Najnowszy album, doors, jest drugim od tego przełomu i ukazał się 2 maja 2012 roku.

Zespół ma bardzo optymistyczny styl i teksty piosenek, a cały album posiada pozytywne wibracje. Ucieszy również fanów ELLEGARDEN czy UNCHAIN. Otwierający, tytułowy utwór doors, daje pojęcie o tym, czego można się spodziewać po reszcie płyty. Promienne, bliźniacze gitary wciskają się pomiędzy partie głównego wokalisty Nobayukiego Takatsuto a Takumiego Yamashitę, który przejmuje prowadzenie wraz z melodią przewodnią, graną lekko i swobodnie podczas partii instrumentalnych. Takatsuto posiada supergładki i charyzmatyczny głos, wyróżniający się na tle gwałtownego bębnienia zapewnianego przez Okadę Shotaro oraz prostej linii basu Yuijiego Watanabe w zwrotkach.

W następnej Kaeru no uta wokalista zapewnia w zwrotkach trochę czarującego "ooh woo woo woo", co razem z rytmicznym tłem muzycznym wydaje się dość funkowe. Jednakże refren znów wprowadza pozytywnego rocka. Poza oferowaniem przyjemnych gitarowych solówek i riffów, Yamashita śpiewa chórki, świetnie harmonizujące się z głównym wokalem. Pogodne, popowe kawałki, heart of difference oraz STATICE, mają podobny styl, jednak ta druga jest jeszcze bardziej zorientowana na pop ze względu na wykorzystanie syntezatorów.

Wolniejsze piosenki pojawiają się w postaci Tada kim iwo omou oraz Sagashi mono. Ta wcześniejsza, charakteryzująca się melancholijnym śpiewem oraz początkiem z samą tylko gitarą, przeradza się w rockową balladę. Podczas gdy jedwabisty głos Takatsuto mógłby skruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serce, refren jest nieco ckliwy i przymilny. Drugi z utworów jest w porównaniu z szybką większością albumu, niczym, relaksacyjna, popołudniowa przejażdżka na rowerze. Zawiera grę gitary akustycznej i delikatny wokal, bez żadnych wybuchów hałasu. I’m on your side na końcu albumu jest letargicznym bliźniakiem Sagashi mono: instrumentalnie jest podobny, ale dla odmiany zdaje się przygotowywać słuchacza do snu. Ma wolniejsze tempo, kontrastujące z bardziej dynamicznym i nacechowanym emocjonalnie wokalem.

Perkusista Okada wyraźniej daje o sobie znać w takich utworach jak Kotoba sagashi byou, bardziej rockowym Koumori, czy nandomo, wybijając mocniejszy rytm dla większej ostrości, podczas gdy gitarzyści grają oldschoolowe, rockowe riffy. Trzeba dodać, że zespół nie przesadza z ostrością. Gra niewinnego, sympatycznego pop-rocka i zdaje się, że to nie w jego naturze wybiegać z czymś mrocznym czy kontrowersyjnym.

Na współczesnym rynku rockowym jest mnóstwo zespołów, które za źródło inspiracji biorą politykę czy samobójstwa. Czasem po prostu miło jest posłuchać czegoś lżejszego, a Dirty Old Men to właśnie zapewnia. Mimo że nazwa grupy sugeruje punk rocka czy coś w tym stylu, jego piosenki nie mają w sobie nic sprośnego i są przyjemne, czyste i dobre, idealne, by towarzyszyć wieczornemu relaksowi.

Poniżej można obejrzeć zapowiedź klipu do doors, na którym chłopaki występują na żywo:

REKLAMA

Powiązani artyści

MAGIC OF LiFE © JaME
MAGIC OF LiFE

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2012-05-02 2012-05-02
MAGIC OF LiFE
REKLAMA