Mai zdecydowanie nadała temu diamentowi połysk.
Mai Kuraki była zawsze porównywana z sensacyjną popową gwiazdą Hikaru Utadą. Z całą pewnością są znacznie podobieństwa w ich brzmieniu, ba, nawet grają ten sam rodzaj muzyki oraz stosują identyczne triki wokalne. Jednakże, Utada zdaje się czasami brzmieć jakby traciła głos, a w przypadku Mai nie wygląda to, jakby docierała do kresu swoich możliwości. Śpiewa spokojnie i z wdziękiem, o czym każdy przekona się po przesłuchaniu tego singla.
No dobrze, zatem zacznijmy od stwierdzenia, iż numer Diamond Wave brzmi jak wyjęty z gry "Dance Dance Revolution". W pełnej krasie wpasowuje się w klimaty disco. Jeżeli jakąkolwiek piosenkę można nazwać chwytliwą, to właśnie tą! Wokal Mai jest gładki i przyjemny do słuchania, w przeciwieństwie do Hikaru Utady, brzmiącej chwilami, jakby traciła oddech. Jeszcze odnośnie linii wokalnej: pojawiają się tu gdzieniegdzie te ostatnio powszechnie używane zsyntetyzowane pogłosy podobnego typu, które zastosowała Cher w swoim utworze Believe. Użyta metoda dodała do numeru odpowiednią ilość "tego czegoś", bez zdominowania piosenki, sprawiając za to, że utwór nabiera sugerowanego przez tytuł połysku.
Czas jego trwania kawałka zamyka się w pięciu minutach, co w sumie jest dobre. Jest wystarczająco długi, aby wywołać wrażenie nie brzmiąc monotonnie. Dalej, dziewczyno.
Safest Place to z kolei bardzo gładki i relaksujący numer, choć nieco schematyczny. Refren jest ładny i nawet chwytliwy, stąd zyskał moje uznanie. Przyjemne ścieżki gitary akustycznej oraz fortepianu czynią z kawałka nadającą się, lecz nie zapadającą w pamięć, stronę b. Szczegółem odciągającym go od tej możliwości, jest ten diabelny "błyszczący" efekt dźwiękowy. Jest go tam stanowczo za dużo, zwłaszcza, gdy człowiek uświadamia sobie jak bardzo nadużywany jest on w popowych balladach. Prawdopodobnie miał na celu nadać wszystkiemu "magiczności", natomiast zamiast tego staje się irytujący.
Choć numer nie wygra żadnej nagrody w kategorii oryginalności, jest solidnie wykonaną stroną b.
Diamond Wave GRAND BLEU REMIX - wow! Ten remiks zdecydowanie wart jest przesłuchania z powodu ładnej zmianie tempa! Rozpoczyna się od ciekawych, elektronicznych efektów, przechodzących w mechaniczny beat, nadający utworowi konkretny rytm, nie wspominając już o przyzwoitej linii basowej. Numer jest przyjemny i orzeźwiający za sprawą brzmieniowej świeżości. Odrzuca pierwotny charakter lat 70., zastępując go wibracjami "klubowego tańca milenijnego", czyniących go idealnym dla miejskich nocy. Oto seksowne i odlotowe Diamond Wave!
Dobra, solidna kompozycja, nie sprawiająca wrażenia wypełniacza.
To tyle. Nie ma zbytnio co mówić, idź śmiało sprawdzić ten singiel! Zachwyci cię, nawet jeśli nienawidzisz popu. Zaufajcie mi pod tym względem, jest uzależniający.
Moim zdaniem singiel ten to jedno z najlepszych popowych wydawnictw w 2006 roku. Jest to wpadający w ucho materiał, który nie wydaje się być kopią poprzedników. Rzecz jasna, drugi kawałek brzmi nieco pospolicie, jednak gwarantuje wystarczająco wiele podczas słuchania. REMIX stanowi w sumie bardzo dobrze brzmiącą, trzecią piosenkę, w przeciwieństwie do wielu remiksów, które są po prostu wypełniaczami.