Recenzja

heidi. - Innocence

01/11/2012 2012-11-01 00:05:00 JaME Autor: Kiri Tłumacz: jawachu

heidi. - Innocence

"Innocence" nie poddaje się syndromowi drugiego albumu.

Album CD + DVD

Innocence

heidi.

Niecierpliwie wyczekiwany drugi album heidi., Innocence, jest bardzo ciekawy, gdyż pokazuje zespół w ferworze transformacji - w kwestii stylu grupa staje się mniej visual kei, a bardziej jak Plastic Tree. Znalezienie równowagi mogłoby być trudne i doprowadzić do niesatysfakcjonująco zaaranżowanej płyty, ale heidi., naśladując swoich mistrzów, nagrało go z rozmachem.

Zaczynająca się nastrojowymi nutami Yurikago, w trakcie której niski wokal yoshihiko stopniowo staje się coraz bardziej gorączkowy, gdy muzyka nabiera tempa, zapowiada to, co ma nadejść. Jako że heidi. eksperymentuje z tempem, gitary są na przemian umiarkowane i pełne werwy. Osiągają szczyt w pięknej instrumentalnej partii nao, kohsuke i kiriego, dając temu otwierającemu kawałkowi solidny, muzyczny rdzeń.

Zadbano, by początkowe utwory były zróżnicowane, lecz jednocześnie zakotwiczone w tym, czym heidi. jest muzycznie. Na przykład Hyururi, pop z hymnicznym refrenem, stanowi bardzo dobry przykład przemiany zespołu. Komercyjne brzmienie kompozycji momentami zahacza o brytyjski indie rock, lecz cały czas pozostaje mocno japońskie. Fajna jest również szansa zabłyśnięcia dana wszystkim członkom grupy, jak na przykład w Slow Drop. Kawałek ten oferuje bardziej visualowe brzmienie i dzięki usianiu go krótkimi, ale ciekawymi basowymi solówkami, służy do podkreślenia wkładu instrumentu kohsuke.

Chociaż album na chwilę wpada w rutynę podczas Mousou no hibi, gwałtowne wejście kiriego prowadzi do szalonej, zakręconej melodii nao w następnym kawałku. A to przywraca album do życia. Shinkirou jest tak wypakowana energią, że poprzedzający ją utwór w porównaniu z nią wydaje się dosyć niemrawy. Kulminacją jest Parade - chyba najlepszy kawałek. Przypominające twórczość Arctic Monkeys gitarowe granie połączone ze wzniośle epickim refrenem - wszystkie te elementy tworzące heidi. łączą się spójnie w tym wciągającym rockowym hymnie. Wokal yoshihiko jest szczególnie przyjemny, zwłaszcza po kilku napiętych nutach w początkowych piosenkach.

Do tego momentu Innocence jest wspaniała, ale dopiero zestawieniem Parade i Rui heidi. naprawdę trafia w dziesiątkę. Zrezygnowano z eksperymentów na rzecz czystych, rockowych gitar. Te dwa kawałki są tak świetne, że Rem - który był interesujący zarówno jako singiel, jak i na koncertach - wypada blado. Nie o to chodzi, że nie jest to dobry utwór, w końcu nao powraca w nim odrobinę do eksperymentów z riffami. Jednak w Synchro ta skłonność do zabawy brzmieniem wychodzi trochę płasko, jako że gra kohsuke brzmi trochę pusto w porównaniu do poprzednich popisów i psuje to, co w innym wypadku mogłoby być ciekawą, mroczniejszą piosenką.

Po tym lekkim spadku formy końcowa Mirai no hate jest czymś wielkim. Regularny, złowieszczy beat kiriego dopełnia drżące dźwięki gitar, które stopniowo narastają w potężny kawał muzyki i odpowiednio dramatyczne zakończenie. Mirai no hate (“Krawędź przyszłości”) pokazuje chwiejące się na krawędzi heidi., jako że zespół muzycznie opuszcza visualowy świat, coraz bardziej i bardziej przeistaczając się w mroczny rockowy zespół indie.

Na Innocence jest bardzo wiele do uwielbiania i kilka słabszych momentów nie może tego zmienić. To wspaniały album zarówno dla długoletnich fanów, jak i nowszych wielbicieli heidi.. Tylko kilka kawałków zostało wydanych uprzednio, co znaczy, że jest to prawie zupełnie nowy materiał, który wcześniej można było usłyszeć jedynie na koncertach. W świecie, gdzie płyty wychodzą często i w dużych ilościach, Innocence wyróżnia się jak świecąca latarnia muzycznej radości.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD + DVD 2008-04-23 2008-04-23
heidi.
REKLAMA