Niechaj zalśni.
Tuż po wydaniu w Europie pierwszego albumu major Matenrou Opery, Justice, Gan-shin postanowił dostarczyć fanom ze Starego Kontynentu kolejną porcję muzyki od tego zespołu. Tym razem to najnowszy singiel grupy, GLORIA. Jeśli chcesz doświadczyć tego, jak dobrym wokalistą jest sono oraz zanurzyć się fantastyczne melodie stworzone przez Matenrou Operę – ten singiel jest właśnie dla ciebie.
Słowo "gloria” oznacza "chwałę" i pierwotnie pojawia się w kontekście hymnu wyśpiewywanego ku chwale Boga. Piosenka stworzona przez Matenrou Operę też jest pełna majestatu i mocy. Można w niej poczuć nieodpartą, wszechogarniającą potęgę, która przebija z melodii i tekstu, przy czym piosenka wcale nie traci niczego ze swojego rockowego charakteru. Głos wokalisty, sono, jest tutaj fantastyczny, szczególnie wykorzystane vibrato oraz siła jego wyrazu. Refren utworu rzeczywiście brzmi jak hymn. Świetnie łączy się w nim chór niskich głosów oraz wysoki i silny śpiew. Wokalista nie próbuje dostosować sposobu swojego śpiewania do podniosłego nastroju – jak to mają często w zwyczaju muzycy próbujący swych sił w podobnym gatunku – ale zachowuje swój zwyczajny wokal, co tworzy znakomity kontrast. Również w melodii nie dostrzega się ozdobników, które są częste dla piosenek wykorzystujących chóry. Jest ona za to rockowa, pełna szybkiej gry perkusji oraz dobrych solówek. Co ciekawe, właśnie takie podejście współgra dobrze z chórami i podniosłych charakterem piosenki. Jest to niezwykle dobry utwór, który nie da ci spokoju przez długi czas.
Interesujące, że zespół zdecydował się na różnorodność, a nie utrzymanie takiego właśnie nastroju we wszystkich utworach zawartych na singlu. Każda z trzech następnych piosenek jest inna, jednak równie dobra.
Pierwszym, co zwróci twoją uwagę podczas słuchania PSYCHIC PARADISE, będzie szybki rytm wybijany na perkusji oraz krótki, drobny fragment zagrany na keyboardzie, którzy przewija się przez całą długość trwania utworu. Jest to piosenka wciągająca, rytmiczna – słowem taka, której nie można przegapić.
Następne CAMEL dla odmiany jest ostrzejszy i prowadzony przez powarkujący w tle bas. W piosence można też znaleźć kilka dobrych solówek na gitary i keyboard, natomiast sono śpiewa tu w sposób buńczuczny, będąc w jak najlepszej formie i pokazując swoją pewność siebie i zdolność przekazywania różnorodnych emocji. Ta piosenka z pewnością świetnie sprawdzi się na koncertach, a publiczność będzie do niej dziko skakać.
Największym zaskoczeniem jest ostatnia piosenka, HATSUKOI WE EIEN NI. Każdy utwór na tym singlu jest szybki i pełen energii, a na koniec zespół zdecydował się dać… balladę. Na jej początku da się słyszeć tylko wybijany o rant bębna rytm, fortepianową melodię i wibrujący głos sono. Potem dochodzą do tego jeszcze wysublimowane basowe riffy, ale gdzieś w okolicach połowy, utwór wybucha niczym fajerwerk. To piękna ballada. Z początku może się wydawać małym nieporozumieniem w kontekście całego singla, ale kiedy dołącza się chór żeńskich głosów, powstaje muzyczna klamra doskonale spinająca całość. Wydawnictwo zostaje zamknięte w takim samym przypominającym hymn stylu.
Zdecydowanie najważniejszy na tej płycie staje się sono, którego głos może zabłysnąć w kompozycjach zawartych na singlu. Wokalista ukazuje ogromne zróżnicowanie i niezwykłą umiejętność dostosowania swojego śpiewu do szerokiej gamy stylów i dźwięków. Nie pozwala, by muzyka go przyćmiła, lecz panując nad nią, pokazuje pewność siebie w tym, co robi. Najlepszym przykładem tego jest refren do GLORII oraz końcówka HATSUKOI WE EIEN NI. Wszystko na tym singlu działa na jego korzyść.