Nowy stary styl.
Przed wydaniem STIGMY, -OZ- od dawna nie uraczył swoich fanów niczym nowym. Ostatnia płyta wyszła w październiku poprzedniego roku, czyli około sześciu miesięcy wcześniej. W przeciągu tego czasu karierę zdążyło zakończyć wiele znanych (i mniej znanych) zespołów. Kiedy inni się rozpadali i rozchodzili w różne strony, -OZ- pracował nad nowym singlem. Czy ostateczny rezultat okazał się sukcesem - przeczytajcie niżej.
Zaczynając recenzję, powinno się mówić o pozytywach. Ale najpierw zwróćmy uwagę na nieliczne, ale jednak obecne niedostatki. Po pierwsze elektronika. –OZ-zazwyczaj jej nie nadużywał, wykorzystując tradycyjne instrumenty, w piosence tytułowej od razu jednak zauważa się sztucznie brzmiący bit. Dobrze pasuje on do kawałka, ale pozostawia uczucie obcości. Drugim, dającym się zauważyć minusem, jest użycie filtrów głosowych, także w tytułowym utworze. Te mechaniczne elementy odstają od ogólnej atmosfery STIGMY i wydaje się, że nie mają żadnego odniesienia do piosenki. Na tym można zakończyć analizowanie minusów, odłożyć je na bok i przejść do bardziej przyjemniej części - plusów.
W tytułowej kompozycji STIGMA można dostrzec dyskusyjne elementy, ale muzycy już pierwszym akordem przywołują swoje poprzednie utwory, co wychodzi im na dobre. To podejście zostało wykorzystane na singlu Souga i widoczne jest również teraz. Nowym słuchaczom może się to nie spodobać, ale starszym fanom, od dawna śledzącym karierę zespołu, na pewno przypadnie do gustu. Zresztą, można znaleźć wyjście z tej sytuacji, ponieważ singiel pojawił się w sprzedaży w trzech wersjach z różnymi stronami b. Jeśli uważacie, że -OZ- zmierza ku cięższemu brzmieniu, w stylu albumu Rouge, to zamówcie wersję B z utworem Blast, a okaże się, że jesteście bardziej niż zadowoleni. Jeżeli chcecie posłuchać czegoś bardziej w starym stylu, wykonanego przez muzyków z doświadczeniem, lepszym wyborem będzie wersja A lub C. W pierwszej wersji docenicie emocjonalną stronę oraz siłę zawarte w pięknym wokalu i muzyce Trusty, natomiast w drugiej wersji, oprócz wymienionych powyżej, zadziwić mogą orientalne i śmiałe dźwięki Flash back. Nie traktujcie tego jako rekomendację czy polecanie, a raczej jako przyjacielską radę.
Zawsze dobrze jest posłuchać nowej wersji tego zespołu. W jego wieloletniej dyskografii widać dłuższy słabszy okres, ale bądźmy szczerzy: STIGMA nie należy do niego. Muzycy postawili na różnorodność i złożoność, co się opłaciło. Pozostali wierni własnemu stylowi, a jednocześnie dodali, choć z niewielkimi potknięciami, nowe elementy oraz wysokiej jakości dźwięki. Jeśli zdecydujecie się przejść mimo tego singla, to nie będzie to zbrodnią, ale ominie was odurzająca dawka -OZ-.