W tym roku
BUCK-TICK hucznie obchodził dwudziestopięciolecie debiutu major. Nie tylko ukazały się z tej okazji specjalne wydawnictwa, takie jak drugi album z coverami, ale zorganizowano też wiele koncertów, których zwieńczenie stanowił dwudniowy festiwal
BUCK-TICK Fest on Parade 22 i 23 września w Chibie. Jego gośćmi były niektóre z zespołów biorących udział w nagrywaniu wspominanej płyty i zgromadził on w sumie około 14 tysięcy ludzi. Na tym jednak nie koniec, bo grupa zapowiedziała już wznowienia starszych koncertów na Blu-ray, takich jak przełomowe
Live at the Live Inn, a na przyszły rok - film o historii zespołu.
Uczestnicy drugiego dnia festiwalu mogą mówić o swoistym pechu, jako że niemal do wieczora padał rzęsisty deszcz. Natomiast 22 września od rana przygrzewało słońce i początkowo na niebie nie było widać ani jednej chmurki, gdy spragnieni muzycznych wrażeń wielbiciele któregoś z występujących na festiwalu zespołów ciągnęli ze wszystkich stron, zdążając do portu w Chibie. Czytelnicy "Neuromancera" Williama Gibsona spodziewali się zapewne, że po opuszczeniu pociągów na jednej z miejskich stacji zobaczą jakąś futurystyczną scenerię, ale musiał ich spotkać zawód - przywitał ich tam nie tylko członek festiwalowej obsługi, wskazujący drogę, ale i zupełnie zwyczajny, niemalże podmiejski krajobraz. Owe rozczarowanie w jakimś stopniu wynagrodziła przejeżdżająca nad głową podwieszana
kolejka miejska, która znalazła się w "Księdze Rekordów Guinessa", a także - po dotarciu na miejsce - widok wysokiej wieży portowej, wznoszącej się niedaleko festiwalowej sceny.
Publiczność została podzielona na cztery sektory. Większość zebranych miała na sobie jakiś gadżet związany w ulubionym wykonawcą lub zaopatrzyła się na stoiskach w merchandising z imprezy - toteż ludzie, ubrani w różnobarwne koszulki czy cętkowane ręczniki z kapturami, prezentowali się dosyć kolorowo; można było też dostrzec nieco obcokrajowców. Odpowiedniego akcentu dodawały też różnokolorowe opaski na nadgarstkach, pokazujące, na ile dni ktoś wykupił bilet oraz w jakim sektorze należy mu się miejsce. Dookoła miejsca dla publiczności znajdowała się przestrzeń z toaletami, szafkami na rzeczy czy stoiskami z jedzeniem (była nawet oficjalna festiwalowa woda!). Przejściami pomiędzy sektorami przechadzali się kamerzyści, dając nadzieję na późniejsze DVD.
Na początku na telebimie nad sceną (specjalnie zbudowaną na potrzeby festiwalu) został wyświetlony film przedstawiający występujący tego dnia zespoły. Wszystkie zgromadzona publiczność przywitała owacją, mniej lub bardziej gromką, ale największe brawa zebrała oczywiście główna gwiazda wieczoru. Koncert rozpoczął się o czasie - 13:30 - a jako pierwsze na scenie pojawiło się
MERRY.
MERRY
Grupa zaczęła mocnym uderzeniem od coveru
Makka na yoru, co stanowiło świetny sposób na rozpoczęcie całego festiwalu. Jako następny rozbrzmiał nowy "hymn” grupy -
Fukinoku kinema. Oczywiście od razu spotkał się z odzewem fanów, którzy śpiewali razem z wokalistą i żywo reagowali na zawarte w tekście polecenia, w odpowiedniej chwili zaczynając klaskać i wiwatować, tańczyć czy szaleć. Potem przyszedł czas na jeszcze jeden cover -
Aku no hana, noszący wyraźne piętno wykonawcy, a także inne znane piosenki
MERRY, takie jak
Japanese Modernist, zawsze wywołująca żywą reakcję, czy
human farm, którą
Gara wykonał z maską królika na głowie. Nie zabrakło również wygłoszonego przez
Nero MC. Perkusista dziękował m.in. gospodarzom festiwalu za zaproszenie. Wokalista również przekazał publiczności kilka słów we właściwy dla siebie sposób - za pomocą wykaligrafowanych na przyniesionej przez członków obsługi kartce znaków, poskarżył się zebranym, że rozgrzana scena parzy jego bose stopy.
Po ostatnim kawałku zespół pożegnał się krótko ze zgromadzonymi ludźmi, a wokalista - pewnie w uznaniu dla ich zapału - stanął na głowie i zaklaskał stopami. Grupa kapitalnie podgrzała atmosferę i poziom emocji nie opadł nawet podczas dosyć długiego czekania na kolejny zespół.
MUCC
Słońce nadal prażyło niemiłosiernie, gdy na scenę wychodzili kolejno członkowie
MUCCa. Ostatni był wokalista, mimo gorąca ubrany w czerń, z głową okrytą kapturem. Po chwili powody stały się jasne, gdy rozpoczęła się pierwsza piosenka - wierny oryginałowi cover utworu
BUCK-TICKa,
Jupiter. Mocny głos
Tatsuro płynął nad głowami publiczności, która słuchała nieruchomo i w ciszy, oddając się niesionym przez muzykę emocjom. Jedynie nieliczne osoby kołysały się do rytmu. Potem tempo występu przyspieszyło za sprawą utworów z repertuaru
MUCCa. Już pierwsze dźwięki tak wszystkim dobrze znanego i świetnie sprawdzającego się na żywo
FUZZ postawiły wszystkich na równe nogi, a podczas refrenów nie sposób było nie skakać. Radosne
Utagoe wprawiło słuchaczy w wyśmienite humory, a rytmiczny refren
Kaze to taiyou idealnie nadawał się do machania ręcznikami czy innymi, będącymi aktualnie pod ręką, przedmiotami. Przy okazji ostatniego
Ranchuu,
Tatsuro poprosił publiczność o ukucnięcie. Większość zgromadzonej w sektorach publiczności uczyniła to, a potem na dany przez wokalistę znak podskoczyła w górę.
cali≠gari
Po wyjściu
MUCCa scenę we władanie objęło
cali≠gari. Członkowie zespołu, ciekawie ubrani, po kolei wychodzili zza kulis - na przykład gitarzysta
Ao Sakurai wybiegł na scenę w białej spódnicy, a wokalista
Shuuji Ishii wyglądał trochę, jakby nie mógł się zdecydować, co na siebie włożyć, w związku z tym wybrał wszystko: porwane spodnie moro, buty na platformie i siatkową koszulkę przybraną bordowym futerkiem, a całości dopełniała burza równie bordowych włosów. Zespół, w odróżnieniu od poprzedników, zaczął występ od własnych utworów. Uraczył słuchaczy m.in.
Machina, charakteryzującą się żywym rytmem skłaniającym publiczność do wznoszenia w górę pięści, w trakcie której
Ao wyciągnął czerwony wachlarz i tańczył z nim po całej scenie, po czym rzucił go w tłum. Widząc to, parę osób wyciągnęło własne i starało się naśladować jego ruchy. Można też było usłyszeć szybki i nieco punkowy
Mannequin czy melodyjne i skłaniające do tańca
Anchuu roman, na który fani zespołu reagowali bardzo żywo.
Ale w secie znalazło się też miejsce na dwa covery piosenek
BUCK-TICKa. Pierwszym z nich było przygotowane na potrzeby tribute albumu
MISTY ZONE. Podczas niego zespół wspomógł nieoczekiwany gość -
Imai - w masce jednorożca na głowie. Nie było go już podczas kolejnego
LOVE ME, ale nie przeszkadzało to chyba wszystkim ludziom zgromadzonym w sektorach bawić się dalej, zgodnie machając rękami do wtóru wyśpiewywanego przez
Shuujiego "lalalala" czy kołysząc się wraz z basistą
Kenjiro Muraiem. Gdy przebrzmiały ostatnie dźwięki, muzycy ukłonili się głęboko i opuścili scenę.
BREAKERZ
BREAKERZ również został przywitany bardzo żywiołowo - miał wśród osób obecnych na widowni całkiem sporą liczbę wielbicieli, przede wszystkim młodych dziewcząt (a przynajmniej było tak w sektorze, w którym ja się znajdowałam). Fanki z całych sił wołały imiona
DAIGO,
AKIHIDE i
SHINPEIa. Gdy wokalista pojawił się na scenie, wszyscy śmiechem przywitali widoczne na jego policzku B-Z. Muzyk powiedział później, że chciał w ten sposób oddać hołd
BUCK-TICKowi, ale wybrał skrót B-Z jak
BREAKERZ. A że wyszedł mu przez przypadek inny znany zespół... Pozostali członkowie grupy też mieli wypisane na ciele te same literki i prezentowali je kolejno:
AKIHIDE wyciągnął pięść do przodu, a
SHINPEI podniósł koszulkę, by pokazać znajdujący się na brzuchu napis.
W trakcie występu zespół wykonał kilka swoich hitów, takich jak chwytliwe, żywe
SUMMER PARTY, dobrze pasujące do upalnej pogody, czy stanowiące energiczne zakończenie setu
Shakunetsu, do którego fani z zapałem machali ręcznikami. Grupa wykonała również cover utworu
BUCK-TICKa
JUST ONE MORE KISS, a przedtem
DAIGO wykorzystał kolejną okazję, by zwrócić się do publiczności. Zauważył, że podczas ich występu wiele osób wychodzi do toalety: "Ej nie róbcie tego.
BREAKERZ nie jest taki zły! Zawołajcie swoich przyjaciół!".
acid android
Potem przyszła kolej na
acid android. Publiczność ciepło przywitała perkusistę
L'Arc~en~Ciel oraz towarzyszących mu muzyków, ciesząc się wyraźnie na zbliżające się kilkadziesiąt minut z nimi. Zespół bez zbędnego słowa od razu przeszedł do grania, zresztą
yukihiro nie odezwał się do tłumu przez cały czas trwania setu, pozwalając być może, by jego twórczość mówiła za niego. Zaprezentował wyłącznie własne kawałki, oparte na perkusyjnym rytmie i gitarach połączonych z elektroniką, nie posiłkując się - jak jego poprzednicy - nagranym na potrzeby tribute albumu coverem
SEXUAL×××××!. Najwięcej emocji wśród fanów projektu wzbudziła ostatnia piosenka
let's dance, energiczna i żywiołowa, a zawartej w jej tytule propozycji wielu zdecydowanie nie potrafiło się oprzeć.
THE LOWBROWS
Grający muzykę elektroniczną duet
THE LOWBROWS był ostatnim zespołem poprzedzającym występ organizatora festiwalu, czyli
BUCK-TICKa. Tworzący go DJ-e
Chaki i
Emi, ubrani w całości na czarno, stanęli bez słowa za konsolami. Po muzycznym wstępie, któremu towarzyszyły wizualizacje na ekranie, przeszli do grania coverów
BT. Zaczęli od przygotowanego na tribute album
Elise no tame ni, a rytmiczne, dźwięki niemal wprawiały w trans, nie pozwalając stać w miejscu. Niestety, w połowie coś się popsuło. Po dłuższej chwili piosenka rozpoczęła się od nowa, ale ten sam problem powtórzył się podczas następujących po niej
Uta czy
Candy. Przy takich okazjach muzycy przepraszali publiczność za problemy,
Emi w pewnym momencie wyszła na przód, kłaniając się w pas. Publiczność za każdym razem, gdy pojawiały się problemy techniczne, dodawała duetowi otuchy klaskaniem. Sytuacja poprawiła się podczas ostatniego
Speed, kiedy to zespół wspomógł na gitarze
Imai. Gdy wyszedł na scenę, tym razem bez maski, został przywitany przez fanów z wielką radością; udało się również dograć utwór do końca bez żadnych przestojów.
Niestety, gdy rozległa się ostatnia nuta
Speed, dobiegł też końca występ
THE LOWBROWS. Po krótkim pożegnaniu duet zszedł ze sceny, a publiczność z narastającą niecierpliwością zaczęła wypatrywać głównych gwiazd wieczoru.
BUCK-TICK
Słońce już dawno zaszło, gdy nadeszła w końcu wyczekiwana przez wszystkich 18:30. Najpierw na ekranie nad sceną wyświetlono film o historii
BUCK-TICKa, przedstawiający dwadzieścia pięć lat jego działalności - rozpoczęto oczywiście od fragmentów z pierwszego widea
Genshou (LIVE) at THE LIVE INN, a potem pokazano też urywki z teledysków i ważniejszych koncertów. Podczas projekcji publiczność bawiła się tak, jakby grupa już grała dla niej na żywo, tańcząc, śpiewając, krzycząc czy śmiejąc się, jak wtedy, gdy zaprezentowano
Sakuraia w dziwacznym kostiumie z poprzedniego
Parade.
Gdy tylko na ekranie pojawiła się nazwa zespołu, fani zareagowali krzykiem radości. Błyskające kolorowe światła i odpowiednia muzyka potęgowały napięcie, które wybuchło w momencie wyjścia na scenę członków zespołu. Pierwsi był świętujący niedawno pięćdziesiąte urodziny perkusista
Toll Yagamiego i basista
Yutaki Higuchiego, a ostatni wokalista
Atsushi Sakurai, który zebrał oczywiście największe brawa. Bez zbędnych przestojów zespół z energią rozpoczął dobrze wszystkim znanym utworem
Shippu no BLADE RUNNER, a publiczność - odpowiadając na widoczny entuzjazm muzyków - natychmiast zaczęła się bawić, podnosząc w górę ręce i machając nimi.
Jako kolejne rozbrzmiały charakterystyczne riffy otwierające
Elise no tame ni. Potem zespół zaprezentował kilka starszych utworów, takich jak poruszająca ballada
Hamushi no you ni, kiedy to wokalista pozwalał śpiewać fragmenty tekstu kołyszącej się do rytmu publiczności i oświetlał reflektorem grającego solówkę
Imaia, czy
Kyokutou yori ai wo komete, której część
Hide spędził na bocznych rampach, a
Atsushi chłodził wodą rozgrzane pierwsze rzędy. Publiczność została uraczona także m.in. wywołującą żywą reakcję
LOVE ME. W jej trakcie muzycy chodzili po całej scenie, często odwiedzając boczne rampy, po czym
Sakurai popukał palcami w nieistniejący zegarek, dając znak, że czas kończyć. Po krótkim pożegnaniu cały
BUCK-TICK opuścił scenę.
Spragniona muzyki publiczność natychmiast zaczęła wołać o bis i po dłuższej chwili jej wytrwałość została nagrodzona.
BUCK-TICK wrócił na scenę, a
U-ta podbiegł do mikrofonu, by podziękować zebranym. Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego kawałka wokalista poświęcił chwilę, by powiedzieć kilka słów: "To dzięki wam wszystkim te dwadzieścia pięć lat były tak wspaniałe". Potem podziękował jeszcze ekipie i występującym tego dnia zespołom, po czym zaprosił na scenę dwóch gości -
Garę z
MERRY i
Ao Sakuraia z
cali≠gari. Razem wykonali
ICONOCLASM, na przemian śpiewając linijki tekstu.
Niestety, wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć i po nieco ponad godzinie
BUCK-TICK zagrał ostatni utwór -
Yume miru uchuu, zamykając pierwszy dzień festiwalu. Światła na scenie pociemniały, a muzycy zniknęli za kulisami, pozostawiając na niej jedynie
Imaia wygrywającego na pożegnanie na gitarze melodię popularnej dziecięcej kołysanki, w Polsce znanej pod tytułem
Trzy kurki. Publiczność chłonęła ostatnie chwile tego wspaniałego dnia, gdy nagle jej uwagę odciągnął huk wybuchających niedaleko fajerwerków. Kolorowe iskry wzlatywały w niebo, odbijając się pięknie w pobliskiej Chiba Port Tower. Po tym scena pociemniała już na dobre, a opuszczających teren festiwalu fanów żegnały napisy: "Dzięki za przyjście" i "Do zobaczenia wkrótce".
Setlista:
-MOVIE-
-SE-
01. Shippu no BLADE RUNNER
02. Elise no tame ni
03. Hamushi no you ni
-MC-
04. GALAXY
05. Alice in Wonder Underground
06. Kyokutou yori ai wo komete
-MC-
07. MISS TAKE~Boku wa MISS TAKE~
08. LOVE ME
Encore:
-MC-
09. ICONOCLASM (with
Gara and
Ao Sakurai)
-MC-
10. Climax Together
-MC-
11. Yume miru uchuu
-MC-