Recenzja

La'cryma Christi - Sculpture of Time

08/02/2013 2013-02-08 00:05:00 JaME Autor: Summoner Tłumacz: jawachu

La'cryma Christi - Sculpture of Time

Sculpture of Time La'cryma Christi to zbiór różnorodnych starszych piosenek i kilku kawałków przearanżowanych specjalnie na ten album.

Album CD

Sculpture of Time

La'cryma Christi

Kiedy po raz pierwszy usiadłem do posłuchania tej płyty, było około 23:00. Szybko zdałem sobie sprawę, że była to szczególnie dobra pora na zagłębianie się w album taki jak ten.

Sculpture of Time zaczyna się kosmiczną melodią Night Flight, która przez kilka chwil brzmi nieco dziwnie, ale zaraz wchodzi wolny, lecz mocny rytm. Piosenka przejawia tendencję przypominania słuchaczowi tego wrażenia z początku, ale bez pozwalania mu na otrząśnięcie się z powagi i melancholii, będącymi mocnymi punktami utworu. Night Flight to był prawdopodobnie najlepszy wybór na początek albumu.

A przynajmniej tak czułem, gdy ucichały ostatnie, enigmatyczne dźwięki.

Niedługo potem rozbrzmiały optymistyczne riffy Nangoku. Taka zmiana stylu najprawdopodobniej zaskoczy większość słuchaczy. Nangoku jest dużo lżejszym utworem, który wprawia w stan zadowolenia i szczęścia.

Przejście do następnego numeru, Sanskrit Shower, wydaje się prawie naturalne. Piosenka ta jest bardziej poważna i nastrojowa niż poprzedniczka. Do tego momentu słuchacz powinien poczuć różnorodność brzmień, które La'cryma Christi komponuje i wykonuje w tak rozkoszny sposób. Sanskrit Shower pozostaje przyjemny do samego, nagłego końca (mimo że trwa prawie sześć minut).

Kolejne wyciszenie przenosi do Ivory Trees zawierającego inny rodzaj melancholii, ale jednak o pozytywnym wydźwięku. Piosenkę kreuje pełen pasji, przyczajony optymizm, w słodki sposób prowadzący do finału.

Kolejny kawałek, Angolmois, momentalnie przechodzi do sedna, zaznaczając swój mocny charakter. Jednak dalej rozwija się w smutny sposób, mimo kilku prawie że radosnych momentów, po których zaraz powraca do pierwotnego nastroju.

Następna jest Letters Now. Jej tempo przechodzi w romantycznie mocny i przebiegły optymizm, nie odpuszczający aż do ostatniej sekundy.

Kolejna piosenka, Henseifuu, próbuje innego podejścia. Melancholijne i w pewien sposób enigmatyczne melodie wypełniają atmosferę riffami z czającą się tu i ówdzie pasją. Utwór kończy się w klasyczny sposób, który wyda się znajomy wielu fanom japońskiej muzyki.

Następna Nemurigusuri, w większości wolna, jest najdłuższa. Tak wiele emocji wypełnia ten utwór, że wydaje się jakby zespół chciał, aby muzyka naprawdę wywarła wrażenie na słuchaczu. Prawie jak lament, ale z przebłyskami nadziei i nieufności, piosenka rozwija się stopniowo, aż do mocnej kulminacji. Niestety, finał jest niezadowalający. Ostatnią minutę kończy dziecięcy chór, przypominający twórczość Pink Floyd.

Po długiej Nemurigusuri przychodzi pora na The Scent. Jest to bardzo lekki i wesoły utwór, przypominający miejscami Night Flight. Jednakże, różni się od niej bardzo odmiennym, prędkim nastrojem.

Ostatnia na albumie jest surrealistycznie brzmiąca Blueberry Rain. Może przypominać słuchaczom wcześniejsze piosenki La'cryma Christi. To wspaniałe zakończenie albumu jest prawie jak pożegnanie. Pozwala usiąść z uczuciem spełnienia i wziąć oddech po świetnych dziesięciu kawałkach i prawie godzinnej, muzycznej podróży.

Zostało jeszcze trochę do powiedzenia o Sculpture of Time. Album wyraźnie pokazuje kreatywność zespołu i jego wspaniałe muzyczne koncepcje. Grupa pokazuje, jak przyjemne linie basu i dwóch gitar mogą ze sobą współpracować w tak harmonijny, różnoraki sposób. Perkusja zawsze pasuje idealnie i brzmi bardzo satysfakcjonująco wraz z basem i utalentowanym wokalistą. Efektów tego można słuchać już od dłuższego czasu.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 1997-11-12 1997-11-12
La'cryma Christi
REKLAMA