Recenzja

ELLEGARDEN - ELEVEN FIRE CRACKERS

15/03/2013 2013-03-15 00:05:00 JaME Autor: Sarah Tłumacz: darya

ELLEGARDEN - ELEVEN FIRE CRACKERS

ELLEGARDEN podgrzewa atmosferę ognistym albumem.

Album CD

ELEVEN FIRE CRACKERS

ELLEGARDEN

Trzecie amerykańskie wydawnictwo rockowego zespołu ELLEGARDEN, ELEVEN FIRE CRACKERS, daje fanom to, co kochają i czego oczekują od tej formacji: lekko punkowy indie rock. Album, oryginalnie wydany w Japonii w zimie 2006 roku, latem następnego roku ukazał się w Ameryce, ku radości wielu zagranicznych fanów grupy.

Szybki i prosty utwór otwierający prowadzi bezpośrednio do drugiego kawałka Fire Cracker. Tytuł dobrze oddaje jego brzmienie, wybuchowe gitary i charakterystyczny wokal Takeshiego Hosomiego. Dla słuchaczy zaznajomionych z japońskim rockiem, ale jeszcze nie z ELLEGARDEN, słowa piosenki mogą być zaskakujące, ponieważ zostały napisane całkowicie po angielsku oraz są wymawiane w perfekcyjny i całkowicie zrozumiały sposób. Nuta alternatywnego rocka w Fire Cracker rozciąga się na następne kawałki: Space Sonic i Acropolis.

Winter różni się odrobinę od początkowych kompozycji - nadal brzmi alternatywnie, ale brakuje mu punkowego zabarwienia. Jest również, w przeciwieństwie do poprzedniczek posiadających chwytliwe refreny, piosenką, przy której raczej nie można pośpiewać do wtóru, co zdecydowanie ją wyróżnia. Winter to także utwór dwujęzyczny, japoński z angielskim przeplatają się tu dość płynnie. Chociaż zabieg ten nie pozwala na zrozumienie każdego słowa przez większość niejapońskich fanów, to jednak jej odrobinę słodki, melancholijny nastrój daje się pięknie przetłumaczyć dzięki melodii dostarczanej przez zespół. Jedyną jej prawdziwą wadą może być długość. Ten trwający zaledwie odrobinę ponad trzy minuty utwór aż błaga o kontynuację, żeby wyciągnąć na wierzch tę rozmarzoną atmosferę.

Gunpowder Valentine wraca do tego, co pozostawił Acropolis, i jest żywym, chwytliwym, raczej punkowym kawałkiem. Linie gitary i perkusja Takahashiego Hirotakiego są wyraźnie w nim obecne, prowadząc do dzikiego finiszu. Następne są Ash i, już wcześniej wydany, Salamander. Ten ostatni stanowi świetne wprowadzenie do dziewiątego utworu, Koukasen. Oba kawałki nie mają tak wyraźnie punkowych wpływów jak inne na tym krążku, co nadaje im odświeżającego charakteru. Koukasen jest utworem o charakterze najbardziej zbliżonym do ballady spośród wszystkich zgromadzonych na ELEVEN FIRE CRACKERS, ale na szczęście nie jest to dołująca ani nazbyt dramatyczna czy naiwna kompozycja. Zamiast tego ma szczery, nostalgiczny charakter, który zapewnia wokal Takeshiego Hosomiego, nakładający się na falujące linie gitar.

Dwa finałowe kawałki albumu to Alternative Plans i Marie. Pierwszy z nich rozpoczyna się odrobinę powolnie, co sprawia, że słuchacz zaczyna się zastanawiać, czy nie wpadnie ona w tę balladową pułapkę, której Koukasen udało się tak zręcznie uniknąć. Lecz utwór zaraz szybko przyspiesza, ukazując indierockową duszę. Dzięki słowom, mówiącym o utraconej miłości, jest to kawałek, do którego większość słuchaczy bez wątpienia będzie mogła się odnieść podczas nucenia chwytliwego refrenu. Ostatnia piosenka, Marie, wybucha głośną perkusją i punkowymi motywami, powracając tym samym do nastroju zbudowanego przez wcześniejsze piosenki z albumu. Niemalże zbrodniczo chwytliwa, sprawia, że płyta zatacza pełne koło.

ELEVEN FIRE CRACKERS jest pozycją obowiązkową dla każdego miłośnika alternatywnego czy indie rocka. Nie bez powodu ELLEGARDEN to jeden z najbardziej znanych zespołów niezależnych w Japonii. Ci czterej uzdolnieni muzycy stworzyli zabawny, radosny album, który aż się prosi o nieustanne odsłuchiwanie. Dzięki dostępności w sklepach amerykańskiego wydania, nie ma przeszkód, by fani japońskiego rocka, zwłaszcza ci ze Stanów, nie mogli zapoznać się z tym krążkiem.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2007-07-31 2007-07-31
ELLEGARDEN
REKLAMA