Recenzja

M - M RIZING

16/04/2011 2011-04-16 11:53:00 JaME Autor: Simi Tłumacz: milith

M - M RIZING

Godne pożegnanie.

Album CD

M RIZING

M

Nawet największe gwiazdy Korei nie umkną przez służbą wojskową. Czas na wywiązanie się z obywatelskiego obowiązku przyszedł także na członków Shinhwa. Lee Minwoo pożegnał się z muzycznym światem w 2009 roku wydając przedtem album, który miał utrwalić jego pamięć w sercach fanów. I dokładnie tego dokonuje M RIZING.

I’m Here zaczyna się dźwiękami idealnie pasującymi do utworów trance, a nie tego, z czego M jest znany, lecz po chwili przechodzimy do znajomego śpiewu wokalisty. I choć elektroniczny dźwięk pozostaje, wzmocniony bas i oklaski dodają całości silniejszej rytmiki. Wynikiem jest elektroniczne R&B, które nie jest jednak przeznaczony wyłącznie dla fanów trance.

Z elektroniką się jednak jeszcze nie rozstajemy, lecz Namjareul Midjima ma dodatkowo bardziej melancholijne i poważniejsze brzmienie, a utwór traktuje o zaborczości i nieprzystosowaniu mężczyzn do bycia w związkach, o czym ostrzega nas już sam tytuł: Nie ufaj facetom!

Nie dziwi to, że ten utwór znalazł się na singlu - ma zaraźliwe brzmienie już od samego początku, podobnie jak Naman Barabwa Taeyanga, do którego Namjareul Midjima jest zresztą niesamowicie podobny.

Do pracy nad I ‘M’ You Lee Minwoo zwerbował żółtodzioba Duo Mighty Mouth. Owocem ich wspólnej pracy jest radosna piosenka R&B o elementach hip-hopu, która zapada w pamięci dzięki śpiewanemu po angielsku refrenowi.

Jako odmiana pojawia się Yongseo hae. W przeciwieństwie do poprzednich kawałków, gdzie oklaski i mocny bas służyły jako podstawa melodii, w tym utworze rolę rytmicznego przodownika przejmuje gra pianina. M ponownie przekonuje nas, iż jego głos idealnie wypada także w balladach, lecz poza tym piosenka wydaje się być pozbawiona emocji.

Po wolnym kawałku pojawia się ponownie szybki - Hot!, którego tytuł zapowiada gorący taneczny hit. W utworze pojawia się także wokalistka Son Dam Bi, co gwarantuje, że na pewno zawiedzeni nie będziemy. Numer ma mocny elektryczny beat, a zachęcająca nas do tańca dwójka wykonawców to już tylko formalność.

Meotjin insaeng, co w tłumaczeniu oznacza "fajne życie", to jedna z dwóch piosenek na płycie, która wyszła prosto spod pióra M. W kompozycji pojawia się gra trąbki, lecz najciekawszą częścią tego utworu jest szorstki wokal Minwoo oraz luźna atmosfera kompozycji, dzięki czemu ten numer to jedna z najciekawszych propozycji na krążku.

Na dodatek podąża za nim druga. Początek Gamyeon mudohoe może wydać się słuchaczom znajomy, gdyż M wykorzystał w nim motyw habanery z opery Carmen kompozytora Georges Bizents. Element zaczerpnięty od klasycznego kawałka jest główną melodią piosenki i poza grą gitary dodaje całości charakteru Latino.

W kolejnym etapie podróży przez gatunki muzyczne M zabiera nas z dala od tanga i przenosi nas do jazzu. Już na debiutanckim wydawnictwie wokalista pokazywał nam, iż pragnie połączyć elementy jazzu z R&B, lecz tym razem wynikiem jest bardzo swingowa kompozycja, w której gra puzonu, trąbki i pianina przypomina utwory lat 20. i 30. Piosenka szybko wprawi w ruch nasze nogi i palce, a chęci popstrykania w rytm utworu mało kto się oprze.

Honey będzie kolejną podróżą w czasie – tym razem odwiedzimy lata 70., gdzie królowały soul i funk. Z Yoo Bin z Wonder Girls, która jest tu odpowiedzialna za części rapu, M prezentuje nam muzykę, która lepiej wypadnie w dyskotece niż na płycie. Piosenka jest nietypowa i na pewno ciężko przekonać się do niej po pierwszym przesłuchaniu.

Trzaski i szelesty, delikatna gra pianina oraz powolny śpiew M sprawiają, że Sad Song brzmi jakby grała prosto z płyty gramofonowej. Jakość utworu szybko staje się bardziej wyrazista, lecz piosenka zachowuje swój spokój i smutek, dzięki czemu znaczenie jej słów szybko staje się jasne. Podczas gdy Yongseohe miała więcej elementów R&B, Sad Song jest w głównej mierze prowadzona jazzowym brzmieniem.

Zaistniała atmosfera melancholii umyka wraz z nadejściem Banhan Girl. Piosenka jest radosna i skoczna, i fajnie się do niej tańczy. I choć nie będzie to najciekawszy z numerów w tak muzycznie innowacyjnym towarzystwie na albumie, chętnie jej posłuchamy więcej niż tylko raz.

Wydawnictwo zamyka Naui Yeobaek (M’s Epilogue). Śpiew wokalisty pojawia się tu w towarzystwie gry pianina, która idealnie podkreśla jego barwę głosu. Jest to wolna, lecz pełna nadziei piosenka, która przekonuje, że trzeba zawsze iść naprzód. I nie trudno domyśleć się, iż kompozycja jest pożegnaniem M z jego fanami.

Jest to jak najbardziej udane pożegnanie. Przeróżne gatunki muzyczne, które zostały tu wykorzystane pokazują, iż M to nie tylko członek popularnego boysbandu, lecz także muzyk, którego trzeba traktować poważnie.

I nawet, jeśli Lee Minwoo skomponował tylko dwa utwory na tym albumie i był częściowo zaangażowany w powstawanie pozostałych, M RIZING to esencja stylu M. Jest bardziej przystępny dla szerokiej publiczności niż jego poprzednik, który nie sprzedał się aż tak dobrze, jak tego oczekiwano. Niemniej jednak nie jest to jakiś tani produkt z taśmy produkcyjnej, lecz zróżnicowany album, na którym każdy znajdzie dla siebie ulubieńca i umili nam czas oczekiwania na powrót Minwoo.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2008-09-25 2008-09-25
M
REKLAMA