Czteroosobowy zespół
Tokyo Jihen, któremu przewodziła piosenkarka
Sheena Ringo, rozpadł się pod koniec lutego 2012 roku, po ośmiu latach wspólnej działalności. Przez resztę roku ukazywały się jednak różne wydawnictwa, będące swoistymi prezentami na pożegnanie, a ostatnim z nich stała się kolekcja singlowych stron b, lub dodatkowych piosenek, zatytułowana
Shinya Waku. Płyta ukazała się 29 sierpnia.
Pomijając najbardziej zapalonych fanów
Tokyo Jihen, wiele osób może na tym albume odkryć nowe (a może trzeba powiedzieć stare?) perełki ze stron b. Album zaczyna się od poprockowego
HANDSOME sugite w stylu retro. Utwór ten ukazał się wyłącznie w postaci teledysku w 2011 roku i nie był do tej pory zawarty na żadnym wydawnictwie w postaci nagrania studyjnego, a jedynie na kolekcji klipów,
CS Channel. Na szczęście jednak znalazł się dla niego kąt na
Shinya Waku, a jego zaraźliwe tony sprawiają, że świetnie wypada na początku albumu. Jest w nim trochę ekscentryczności
Tokyo Jihen, jak na przykład przejmujące bicie dzwonów i lament, urwana końcówka, czy uwodzący śpiew
Sheeny w części: "handsome young fellow" – prawdziwa wisienka na torcie.
Świetna mieszanka dodatkowych piosenek nadaje temu zbiorowi szczególnego poczucia różnorodności, tak że może sobie poradzić jako samodzielne wydawnictwo. Jest super wyluzowana
Karada, gładkie brzmienia pasują do niższych, niewyraźnych rejestrów, które osiąga
Sheena. Mamy również kontrastująco nosowy śpiew w
BB. QUEEN, które przynosi urywany, agresywny rock. Szala znów się przechyla, na rzecz wyluzowanego pop-rockowego
PINOCCHIO i jazzowego
Kokoro.
Gaman brzmi tak, jakby zespół nie mógł się zdecydować na jeden styl:
Kamada Seiji zapodaje skoczny funkowy riff basowy, a gitarzysta
Ukigumo zaczyna, zanim eksploduje on w hałaśliwy rock. Następnie jest powrót do funku, a potem wkracza partia z sambą, aż w końcu zostaje podjęta decyzja, że hałaśliwy rock to jest to.
Sheena oraz pozostali muzycy – obecni i byli – napisali kilka zachwycająco kreatywnych kawałków. W duecie
Kao z pierwszego singla
Gunjou Biyori, wokalistka i poprzedni gitarzysta
Hirama Mikio odgrywają sypiący się związek między "Panem" i "Panią" przy wtórze dramatycznie narastającego rockowego tła. Jedną z ich lepszych, jeśli nie najlepszych piosenek, jest piękne
Rakujitsu. Pojawia się na końcu trzeciego singla
Shuraba i zarówno pod względem wokalnym jak i kompozycyjnym jest to najbardziej emocjonalny utwór zespołu. Niektóre kawałki grupy zawierają dramatyczne wtrącenia, ale
Rakujitsu jest oszczędną balladą zdominowaną przez grę pianina. Głos
Sheeny jest bardziej stonowany i w ogóle nie wchodzi w szaleńcze, dramatyczne rejestry, które można usłyszeć na przykład w
Yume no ato, ale to właśnie wywiera największe wrażenie. Potężne instrumentalne zakończenie na długo pozostanie w tobie, nawet jeśli już wybrzmią ostatnie nuty.
Na płycie zawarto także różne covery zespołu, jak na przykład dyskotekowe
Koi wa maboroshi (GET IT UP FOR LOVE) (
Average White Band), vintage’ową i zadziwiająco wierną wersję
DYNAMITE (
Brenda Lee) oraz nadaktywne
Sono onna fushidara ni tsuki (melodia z "The Lady Is a Tramp").
Na albumie znalazł się też jeden nowy utwór – finałowa piosenka
Tadanaranu kankei. Jest radosna i pozytywna, nieco ironiczna, biorąc pod uwagę, że tytuł oznacza "poważny związek". Jednakże oficjalny angielki tytuł brzmi "
And the Beat Goes On" (“A rytm nie ustaje"). Wydaje się, że zespół chce przekazać, że jest gotów otrząsnąć się po ośmioletnim związku. To gładki jazzowy kawałek z dużą ilością funkowych basowych melodii
Kamady. Do tego duża sekcja instrumentów dętych tworzy marszową atmosferę, szczególnie w drugiej połowie. To pozytywne, nieco stonowane pożegnanie od zespołu.
Shinya Waku to nie tylko dobry sposób na uzupełnienie swojej kolekcji albumów
Tokyo Jihen, ale także na porządne sprawdzenie, co jest esencją tego zespołu i jak zmieniał się on przez lata. Strony b, które zawsze zajmowały tylne siedzenia, mogą być ciekawsze, bardziej twórcze i eksperymentalne niż komercyjne strony a. Świetne dopełnienie do kolekcji singli, żeby mieć pełny obraz
Tokyo Jihen.
Tutaj można obejrzeć krótki klip do
Tadanaranu kankei, w którym pojawiają się kostiumy i motywy ze wszystkich wcześniej wydanych albumów zespołu, co jest świetnym hołdem w olimpijskim stylu.