Po zaskakująco udanym debiucie i kwitnącej karierze
Kyary Pamyu Pamyu, która zaczynała jako modelka (i w dużej mierze dalej nią pozostaje), więcej osobowości ze świata mody zapragnęło spróbować swoich sił w kolorowym świecie jpopu. Wystarczy wspomnieć cukierkowy duet
AMOYAMO, opisywany jakiś czas temu w naszym serwisie. Do tej tęczowej drużyny dołączyły niedawno siostry bliźniaczki
Ami i
Aya, tworząc projekt pod jakże zaskakującą nazwą...
AMIAYA. Jako nadworny miłośnik różowego jpopu w wykonaniu damskim, postanowiłem przyjrzeć się temu projektowi, a konkretnie najnowszemu, wydanemu w sierpniu tego roku podwójnemu singlowi
STAR LINE / DIO.
Chociaż transfery ze świata modelingu do świata muzycznego nie kojarzą się najlepiej, dobrze wiemy, że w przypadku dynamicznej i zaskakującej Japonii wszystko może się udać. Czy
AMIAYA jest przykładem równie udanej fuzji obu światów, co wspomniana wcześniej
Kyary Pamyu Pamyu? Po jednym minialbumie i dwóch singlach niewątpliwie za wcześnie na finalną ocenę, jednak najnowszy singiel udowadnia, że delikatnym bliźniaczkom na pewno nie brakuje ambicji.
Oba utwory składające się na singiel są do siebie nieco podobne. Podstawę obu stanowi solidny, elektroniczny instrumental, ponad którym płyną wysokie, mocno przetworzone wokale sióstr. Wyraźną melodię słyszymy w refrenach, natomiast zwrotki to w dużej mierze mówione wersy. Wszystko tworzy marzycielski klimat, któremu w zasadzie nie można nic zarzucić, może z wyjątkiem braku większej różnorodności.
STARLINE przywiódł mi na myśl nocną przejażdżkę samochodem po dużej metropolii, głównie za sprawą kolorowego, neonowego teledysku.
DIO natomiast, okraszony dodatkowo brzmieniem elektrycznych gitar, tworzy nieco bardziej agresywne, a jednocześnie ciągle melancholijne wrażenie.
Brawa należą się
AMIAYA za teledyski nakręcone do obu utworów: rozświetlony laserami i światłami nocy
STAR LINE i zaskakująco artystyczny
DIO, nakręcony w kolorach sepii. Oba bardzo dobrze współgrają z muzyką i zostały wykonane z wyjątkowym smakiem. Widać tu, że mamy do czynienia z modelkami, co w tym przypadku stanowi plus. Pamiętając, że to muzyka jest gwoździem programu,nie można jednak nie docenić estetyki obrazu towarzyszącego dźwiękom.
Słuchając obu utworów,
STAR LINE i
DIO, nie sposób powstrzymać się od porównań z klasykami takimi jak
Perfume. Syntetyzowane, wysokie wokale i dużo elektroniki serwowane w lekko melancholijnej postaci przywodzą na myśl niektóre dokonania tria z Hiroszimy. Można zarzucić
AMIAYA brak własnych pomysłów, choć, z drugiej strony, początkowe wzorowanie się na najlepszych to nie grzech, zwłaszcza jeśli zaowocuje porcją naprawdę solidnej muzyki. Nie zmienia to faktu, że w przyszłości oczekiwałbym w brzmieniu duetu czegoś, co wyróżni go spośród innych i przykuje uwagę słuchacza.
Podsumowując - chociaż przed
Ami i
Ayą jeszcze długa droga, już teraz nie mam nic przeciwko, aby ich nastrojowa muzyka towarzyszyła mi w nocnej przejażdżce samochodem. Wszystko wskazuje na to, że dziewczyny wybrały właściwą drogę i pozostaje życzyć im sukcesów, a sobie i Wam dobrej muzyki, nawet jeśli początkowemu materiałowi brakuje nieco oryginalności i pomysłowości.