Piosenkarka i aktorka głosowa,
Maaya Sakamoto, ostatnio wdraża się w świat komponowania. Jej ósmy pełny album, trafnie nazwany
singer-songwriter, został w całości stworzony przez nią samą - artystka napisała wszystkie teksty i całą muzykę. Wydawnictwo ukazało się 27 marca.
Od szesnastego roku życia
Maaya Sakamoto nagrywała piosenki napisane przez innych. Miała zatem dużo czasu, żeby nauczyć się pewnych trików obowiązujących w branży i znaleźć najlepiej pasujący jej styl. Uroczy, cukierkowy pop, który zawsze prezentowała, jest tu oczywiście w przewadze. Lekkie harmonie i skrzące się dźwięki czelesty we wstępie do pierwszego utworu,
Tooku, są dobrze znane fanom piosenkarki i utrzymują się aż do żywego refrenu. Mimo że przejmuje ona wodze swojej kariery, nie ma cię co martwić, bo to wciąż ta sama
Maaya i jej brzmienie. To oczywiście w żaden sposób nie umniejsza sympatycznej, chwytliwej melodii w lekkiej rockowej aranżacji, będącej mocnym rozpoczęciem albumu. Skrząca się czelesta pojawia się ponownie w słonecznym
Sunshine, które ma radosną popową melodię, niezbędną, gdy latem jedzie się na plażę. Utwór tytułowy,
singer-songwriter, cechuje podobna niewinność, rytm jak z przedszkola i nawiązania do jazzu, a śpiewany jest jowialnie, z odrobiną swingu. To wszystko razem daje szczególnie atrakcyjny kawałek, z którym
Maaya radzi sobie z odpowiednią dozą swawoli.
Energetyczne
Naritai należy do bardziej poprockowej części - jest pełen perkusji i elektrycznych gitar, łagodzących słodkość obecną na reszcie albumu.
Ask. to dużo spokojniejszy utwór, który znów skłania się ku popowi, ale jest dość przeciętny i nudno się go słucha. W
Boku no hanbun znajdują się bardziej stymulujące fragmenty, na przykład przyjemne partie gitary akustycznej i elektrycznej, ale ciągle czegoś mu brakuje.
Na albumie znalazło się też trochę folku, czego można było się spodziewać, bo delikatny wokal artystki świetnie się do tego nadaje. Singiel
Nicola to na przykład pozytywna folkowo-popowa piosenka, będąca przyjemnym kontrastem dla pogodnego popu, ze względu na subtelniejszą, cieplejszą akustyczną aranżację.
Kaminari jest natomiast pełną czułości ale i smutku folkową balladą, zaśpiewaną z ekspresją, dobrze napisaną i chwytającą za serce.
Na albumie znalazły się również dwie wcześniej wydane piosenki, także skomponowane przez
Maayę. Są to:
everywhere ~ HAL mix oraz
Chikai ~ ssw edition. Delikatniejsze, orkiestrowo-popowe
everywhere po raz pierwszy zostało zamieszczone na płycie z najlepszymi przebojami o takiej samej nazwie. Miks stworzony przez grupę
HAL zdaje się być standardową wersją, bo aranżacja nie różni się od tej z oficjalnego teledysku. Bardziej poważny, rockowy
Chikai zadebiutował na albumie konceptowym
Driving in the silence. W tej wersji jest dłuższy i łatwiejszy do słuchania. Chociaż mu to pasuje, nie oddziałuje na emocje tak jak oryginał. Wciąż jednak jest to jedna z najlepszych piosenek
Maayi, nawet jeśli nie w kwestii aranżacji, to na pewno pod względem kompozycji.
Maaya na tym albumie bardzo starała się dowieść swoich umiejętności. Wzięła na warsztat różne gatunki i pokazała kilkoma rzeczywiście imponującymi piosenkami, że nie poddaje się na polu kompozytorskim. Jednak słyszymy taki sam materiał, z jakim zawsze ją kojarzono, co jest trochę rozczarowujące. Mimo to
singer-songwriter tylko utwierdza w przekonaniu, że może ona tworzyć samodzielnie, nie opierając się na twórcach, z którymi wcześniej pracowała. Najwyraźniej to właśnie jej odpowiada, ale ciekawiej by było, gdyby wyszła poza te standardy i zaskoczyła nas jakimś śmiałym przedsięwzięciem.
Poniżej można obejrzeć teledysk do piosenki
Nicola: