Fukushima odcisnęła swoje piętno na Japończykach w stopniu, który zapewne trudno nam jest sobie wyobrazić. Z perspektywy przeciętnego Polaka nie ma nawet sensu, żebym rozwodził się na temat, o którym zresztą tak naprawdę niewiele wiem. Co natomiast ważne w tym momencie i w kontekście niniejszego tekstu - owo piętno jest aż nadto widoczne w twórczości
DIR EN GREYa.
Oglądając klip do najnowszego singla zespołu (zamieszczony również poniżej tego artykułu) miałem nieodparte wrażenie, że oto mam przed oczami apokalipsę. Płonące miasta, śmierć i zniszczenie. Czy to kolejny manifest pod adresem wszechobecnego zakłamania? Jak najbardziej prawdopodobne. Wystarczy zresztą zerknąć na tytuł najnowszego dzieła zespołu -
Sustain The UNtruth.
Dostajemy w ręce singiel składający się z trzech utworów: jednego nowego, jednego nagranego na nowo i jednej wersji live. Na pierwszy ogień kawałek tytułowy - złowieszczo brzmiące gitary i dziwne szumy wspomagane wyraźnym basem, a potem
Kyo po raz kolejny robiący cuda swoim głosem. Po serii szeptów i krzyków przychodzi melodyjny refren. Dostajemy też kolejną świetną solówkę, którymi zespół zaczął się w końcu popisywać od poprzedniego albumu. Tempem utwór porównałbym do
Lotus, jednak tamten nie był tak „brudny”. Zapewniają to wszechobecne w tle dziwne sample, kojarzące się odrobinę z
Suicide Ali (choć to zupełnie nie ta ilość i zdecydowanie nie ten klimat). Pierwsze przesłuchanie nie zwala z nóg, jednak kolejne powtórzenia odkrywają przed słuchaczem coraz to nowe detale. Kawałek nie dorównuje
Rinkaku, ale stanowi świetną kontynuację tego, co poprzedni singiel rozpoczął. Odnoszę też wrażenie, że po przebytej chorobie
Kyo zdecydował się odrobinę oszczędzać swoje gardło . Jest tu więcej czystych partii, mniej zarzynania strun niskim growlem, jednak to wszystko stanowi dla mnie wielki plus.
Na nowo został nagrany
Ruten No Tou z poprzedniego albumu. Tym razem mamy do czynienia z wersją akustyczną utworu, który pierwotnie był pełen ciężkich gitar i zmian tempa. O dziwo, wspomniane połamanie na części szybsze i wolniejsze pozostało na swoim miejscu. Zmieniło się jedynie brzmienie i linie wokalne. Przede wszystkim
Kyo jest teraz wysunięty na bliższy plan i śpiewa bez chórków. Słysząc utwór na słuchawkach mamy wręcz wrażenie, że stoimy tuż obok wokalisty. Kawałek ten stanowi zdecydowany plus tego wydawnictwa i dowód na to, że wszystko można zagrać akustycznie, ale czy kogokolwiek to dziwi od czasu publikacji
Agitated Screams of Maggots?
Zwieńczeniem singla jest
Gaika, Chinmoku Ga Nemuru Koro nagrany w Yokohama Blitz 18 listopada 2013 roku. Utwór nie przeszedł żadnych transformacji - jest takim, jakim go pamiętamy z albumu. Pokazuje natomiast świetną formę muzyków na żywo. Tak kończy się najnowsze dzieło
DIR EN GREYa.
Czy singiel jest wart uwagi? Jak najbardziej! Przede wszystkim jest to kolejne wydawnictwo zespołu, który przechodzi ciągłe metamorfozy i zawsze jest w stanie zaskoczyć słuchacza. Mimo że omawiany tu singiel nie jest najlepszym w jego dorobku, wciąż stoi na bardzo wysokim poziomie i wskazuje nieco kierunek w jakim obecnie muzycy podążają. Mając w pamięci niesamowite
Rinkaku i świeżo odsłuchany
Sustain The UNtruth, nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny pełny album.