Recenzja

Super Junior - Don't Don

21/08/2011 2011-08-21 13:33:00 JaME Źródło: Autor: Rinoa Tłumacz: Himeko

Super Junior - Don't Don

Po dwóch latach oczekiwania, trzynastoosobowy boyband Super Junior wydał swój drugi album.

Album CD

Don't Don

Super Junior

Po dwóch latach oczekiwania, Vol. 2 trzynastoosobowego boybandu Super Junior już jest. Planowany na 2006 rok album musiał poczekać na swoją premierę przez plagę licznych wypadków, które zmusiły do ciągłego przesuwania daty wydania. W tym czasie zespół występował i wydawał piosenki do seriali oraz albumów SMTOWN. Najpierw ojciec Lee Donghae zmarł, później Kim Heechul został raniony w wypadku samochodowym. Zaraz po powrocie do grupy, kiedy grupa zaczęła przygotowywać i nagrywać nowy materiał, miał miejsce kolejny wypadek samochodowy, w którym Cho Kyuhyun został poważnie ranny, razem z trzema innymi członkami.

Jednakże, cały czas oczekiwania i ciężkie chwile z nim związane, które przeżyli zarówno członkowie zespołu jak i fani, możliwe jest spojrzenie w przeszłość i stwierdzenie: tak, to wszystko było tego warte.

Album otwiera się najcięższym riffem jaki było dane nam usłyszeć wśród dotychczasowych piosenek Super Junior. Agresywna, pełna energii piosenka tytułowa Don’t Don! jest jedną z najlepszych na całym krążku. Mieszanka rocka, rapu R&B i silnych partii wokalnych członków zespołu wychodzi zaskakująco dobrze jak na styl, którego do tej pory nie prezentowali. Kangin, znany jako zespołowy "twardy facet" brzmi świetnie w tym utworze, jego interpretacja brzmi spokojnie i delikatnie w zestawieniu z tak dużą dawką agresji. Faktem jest, że brzmi on niesamowicie na całym albumie, rozwijając się z każdym utworem od chwili wydania Super Junior 05 (TWINS) w 2005 roku. Zdecydowanie dał się poznać jako jeden z najmocniejszych głosów Super Junior.

Po ostrej agresji Don’t Don!, album przechodzi do dźwięków bardziej typowych dla Super Junior- delikatnego popu o smaku gumy balonowej połączonego z szybkimi tanecznymi ruchami i chwytającymi za serce balladami- i taki pozostaje już do końca. Lista utworów jest skrzętnie dobrana tak, aby słuchacze mogli cieszyć się zróżnicowaniem dźwięków przez cały krążek, niż nudzić się przy zestawieniu samych ballad czy tylko piosenek sprawiających, że chcesz wstać i tańczyć.

She’s Gone, I Am , piosenka o książkowym zakończeniu, utrzymana w rytmach uber-pop dance i Missin’ U są perfekcyjnymi tego przykładami. Prawdopodobnie najbardziej chwytającą za serce piosenką z całego albumu jest She’s Gone opowiadająca o nieszczęśliwym romansie. Snują ją Ryeowook, Kyuhyun i Donghae, ale również daje się słyszeć złamane serce każdego z członków zespołu.

Prawdą jest, że album sam w sobie całkowicie polega na wokalach- głos w stylu gospel Ryeowooka w balladzie Tank You przyprawia o pozytywną gęsią skórkę i w porównaniu do ich pierwszego wydawnictwa, można powiedzieć, że członkowie bardzo wydorośleli jeśli chodzi o talent i na pewno są też bardziej pewni swoich zdolności. W rezultacie album brzmi bogato jeśli chodzi o walory muzyczne co sprawia wrażenie, że członkowie zespołu konkurują ze sobą w karaoke- to opinia osoby której choć trochę podobał się album!

Jednak nie znaczy to, że Don’t Don nie ma słabych momentów. Żadne wydawnictwo nie jest perfekcyjne i tak też jest w tym przypadku. Są piosenki, które zwyczajnie nie pasują- lub może i pasowałyby, ale w innym kontekście. Marry U, druga piosenka i tytułowy utwór rozszerzonej wersji albumu jest prawdopodobnie najgorszym, trochę głupi i staromodny. Słowa są piękne i szczere ale styl muzyczny nie współgra z nimi w ogóle. W rezultacie otrzymujemy niedopracowaną piosenkę. Inne piosenki jak My Love czy I Am pomimo, że są dobrymi utworami na swój sposób, w świetle całego albumu przepełnionego swego rodzaju mocą, sprawiają wrażenie nudnych.

Bardzo prawdopodobne również jest to, że cały album bez utworu bonusowego wypadłby o wiele lepiej. Thank You kończy album perfekcyjnie i ma się wrażenie, że rzeczywiście ma się on w tej piosence zamknąć, silną, podnoszącą na duchu nutą ze słowami "I’m happy". I właśnie w tym czasie, kiedy wyczuwa się zakończenie krążka, zaczyna się Song for You, słodziutki pop o smaku gumy balonowej brzmiący jak coś między piosenką o miłości a wyznaniem. Chociaż sprawia wrażenie typowego bisu, nie ma dla niego miejsca na albumie. Może byłoby lepiej, gdyby został zachowany na koncert.

Podsumowując, Don’t Don jest wspaniałym albumem, który zabiera słuchacza w emocjonalną wędrówkę przez różne style i typy piosenek, co zarówno stwarza nowych, jak rozpala miłość dotychczasowych fanów Super Junior. Miejmy nadzieję, że nie będziemy czekać długo na kolejny!
REKLAMA

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2007-09-20 2007-09-20
Super Junior
REKLAMA