Stało się. Już za kilka dni po raz pierwszy, od momentu rozpoczęcia w 1978 roku kariery solowej, w naszym kraju zagra
Kitarō, postać znana pewnie prawie wszystkim. Trasa
Symphonic World Tour rozpoczęła się niedawno, dokładnie w Walentynki, natomiast zakończy ją 7 marca koncert w stolicy Azerbejdżanu, Baku. W Polsce artysta wystąpi w Sali Kongresowej, a towarzyszyć mu będzie, oprócz zespołu, także trzydziestosześcioosobowa Orkiestra Polskiego Radia. Kolejne przystanki to m.in. Moskwa i Kijów.
Zapewne wielu z Was, podobnie jak mnie, zelektryzowała ta wiadomość. Co prawda, nie należałam wcześniej do wielkich fanów tego artysty. Ot, lubiłam kilka jego utworów i znałam parę tytułów płyt, ale sama postać była mi bardzo dobrze znana. Gdy więc dotarła do mnie wieść o przyjeździe tej legendy do Polski, wiedziałam, że nie mogę przepuścić okazji ujrzenia jej na własne oczy i doświadczenia tej muzyki na żywo. Zainspirowało mnie to również do dowiedzenia się na temat
Kitarō czegoś więcej, a znalezione informacje czy wywiady sprawiły, że dotychczasowa ikona zmieniła się w pełnokrwistą, intrygującą postać. Szczególnie ciekawą sprawą wydało mi się jego podejście do muzyki, które postaram się Wam w tym tekście krótko przybliżyć.
Do jego muzyki zazwyczaj przypina się łatkę New Age - niektórzy nazywają go nawet ojcem chrzestnym tego nurtu - ale sam muzyk nie do końca zgadza się z tą etykietką. Woli określenie "muzyka duchowa": "New Age zaczęło się w latach 80. (…). Moja muzyka zaczęła się w latach 70. Moja muzyka się nie zmieniła, ale ludzie ją zaszeregowali [do tego nurtu]. Moja muzyka czasami nie odpowiada New Age. To po prostu moja muzyka, moje duchowe odczucia umieszczone w muzyce”.
U podstaw charakterystycznego dla
Kitarō stylu, tak cenionego przez fanów, legła młodzieńcza fascynacja amerykańskim rockiem i r&b. Te zachodnie wpływy musiały zostać jednak dopełnione elementami japońskiej tradycji muzycznej, by stać się tym, z czego ten artysta słynie do dzisiaj.
Kitarō sam kiedyś powiedział, że lubi tradycyjne dźwięki; zresztą wykorzystywanie ich w swojej twórczości to dla niego swego rodzaju etyczny obowiązek. Stara się w ten sposób zachować odchodzące w niepamięć tradycyjne instrumenty i zachować je dla przyszłych pokoleń. Zresztą te folkowe wpływy nie ograniczają się wyłącznie do instrumentarium, ale przejawiają się także w wybieranych tematach. Dobrym przykładem może tu być album
Gaia - Onbashira, inspirowany festiwalem odbywającym się co sześć lat w regionie jeziora Suwa w Nagano i stanowiącym symboliczne odnowienie świątyni Suwa Taisha. Ponadto, sekret muzyki
Kitarō kryje się być może również w tym, że nie odebrał on żadnego muzycznego wykształcenia. Chciał po prostu tworzyć i wykonywać piosenki wypływające z jego duszy: "Dla mnie, muzyka to sztuka i sposób na życie, ale i coś więcej. To misja, by dowiedzieć się więcej o tym, jak rozumiem życie i życie dookoła mnie”. Nie uważa również, by ten brak w jakikolwiek sposób go ograniczał: "Muzyka to harmonia. Jeśli potrafię czuć harmonię, to jest tak jak trzeba".
Artysta tworzy muzykę w samotności - to dla niego rodzaj medytacji, naturalny proces. Jednak nawet jeżeli inspiracja pojawia się samoistnie, nie oznacza to, że muzyka powstaje bez wysiłku. Bywają jednak przypadki, gdy piosenka zostaje ukończona w jeden dzień. Tak było w przypadku
Thinking of You, podczas komponowania której artysta myślał o swojej rodzinie. Proces tworzenia nigdy nie zaowocowałby jednak utworami, gdyby nie godziny spędzane na obserwowaniu i słuchaniu dźwięków przyrody, przebywaniu wśród niej, wyłapywaniu zachodzących w niej zmian. Zebrane w ten sposób doświadczenia są później zmieniane na muzykę, w której artysta stara się umieścić esencję doświadczanej natury. Wykorzystuje na przykład zarejestrowane przez siebie nagrania naturalnych wydawanych odgłosów, takich jak dźwięk pękającego lodu czy szeleszczących liści - jego zdaniem przydają one kompozycjom jeszcze więcej magii. I to właśnie czas obcowania z naturą
Kitarō uważa za najważniejszy: "Uważam, że ważniejszą rzeczą jest, jak długi czas możemy spędzić bez muzyki i wtedy przejść do muzyki. Młodsi ludzie myślą: 'Yeah, muzyka, muzyka, muzyka', ale ja wolałbym powiedzieć: 'Nie, muzyka nie jest trudną sprawą. Muzyka powinna być prosta'. Jak dużo czasu możemy spędzić na doświadczaniu natury? To dla mnie najważniejsza sprawa”. Według niektórych fanów takie właśnie podejście sprawia, że jego twórczość jest tak specjalna.
Szacunek artysty do natury przejawia się nie tylko w piosenkach, ale też i w inny sposób - w organizowanym od kilkudziesięciu lat u stóp góry Fuji corocznym specjalnym
"występie”, którego celem jest wyrażenie wdzięczności Matce Ziemi. Miejsce nie jest przypadkowe, jako że artysta mieszkał tam przez długi czas i owa góra stała się dla niego czymś ważnym; odnosił wrażenie, jakby go niemal ochraniała, była jego strażnikiem. Ceremonia odbywa się w czasie pełni księżyca, najczęściej w sierpniu, i polega na graniu na bębnach taiko od zmierzchu do świtu. Początkowo artysta odprawiał ten swoisty ceremoniał samotnie i tak go wspomina: "Grałem przez jedenaście godzin i nie przestawałem. To było tak, jakby mój mózg przestał pracować i miałem odczucie, jakbym znajdował się w odmiennym stanie umysłu. Moje ręce krwawiły z wielu ran i w końcu zdecydowałem się przywiązać pałeczki do dłoni. Ludzie mówili: 'Jesteś szalony!', a ja mówiłem: 'Dziękuję'. Po prostu dziękowałem górze Fuji i Matce Ziemi”. Obecnie towarzyszą mu nierzadko i tysiące ludzi, także z zagranicy - każdy, niezależnie od wieku, jest tam mile widziany.
Jak się ma jednak do tego wszystkiego zafascynowanie artysty syntezatorami? Są one obecne w jego muzyce, ale
Kitarō - mimo posiadania wielu nowoczesnych modeli - lubi wracać do tych pierwszych, analogowych. Uważa je za łatwiejsze w obsłudze, a tworzenie za ich pomocą za bardziej swobodne. Jego zdaniem rozwój techniki w tym zakresie wydłuża proces komponowania, co skłania wiele osób do wykorzystywania już gotowych, nieoryginalnych ustawień, a w uzyskiwanych wyłącznie cyfrowo dźwiękach brakuje duszy: "O wiele bardziej lubię analogowe syntezatory; ich brzmienie jest cieplejsze. Uważam, że naprawdę powinniśmy zastanowić się nad tym, jak możemy uczynić dźwięk bardziej realnym, a sposobem na to jest tworzenie go z wykorzystaniem powietrza i używanie mikrofonów, by je zarejestrować. Jeśli nie będziemy mieć powietrza, nie będziemy mieć dźwięku, dlatego powinniśmy doceniać tlen i powietrze w naszej muzyce”.
Kitarō czerpie inspiracje z natury i można to usłyszeć w jego utworach. Jednakże, czasem słyszy się opinie, że jego wszystkie albumy brzmią tak samo. Być może to i prawda. A może rację miał autor jednego z artykułów na temat artysty, w którym porównał jego twórczość do wody: niezmiennej w szerszej perspektywie, ale nieustannie się zmieniającej, jeżeli przyjrzeć się jej bliżej. Sam twórca tak odpowiada na pytanie, jak unika powtarzalności: "Nigdy nie czuję dokładnie w ten sam sposób rok w rok, miesiąc w miesiąc czy nawet dzień w dzień. Nie jestem tą samą osobą, którą byłem w zeszłym roku. Mam nadzieję, że się nieustannie rozwijam. Moja muzyka zawsze stanowi odbicie tego, gdzie jestem i kim jestem w momencie, kiedy ją piszę. Wraz z rozwojem przychodzi zmiana. I, w tym sensie, uważam, że to dla mnie niemożliwe, by dwukrotnie zrobić tę samą rzecz, w ten sam sposób”. Niezależnie od tego, po której stronie jest prawda, co do jego utworów pewne jest jedno: "nie czyni to ich mniej dobrymi. (...) Jakość to jest jakość”.