Relacja

girugamesh po raz pierwszy w Polsce

16/06/2014 2014-06-16 00:05:00 JaME Autor: Martyna "Gin" Wyleciał

girugamesh po raz pierwszy w Polsce

Trasa MONSTER zawiodła girugamesh do kraju nad Wisłą. Po raz pierwszy w dziesięcioletniej karierze zespołu.


© Agata 'andi' Paz
Kiedy zespół przyjeżdża po raz pierwszy do Polski, koncertowi zawsze towarzyszą silne emocje. W tym roku girugamesh świętuje swoje dziesiąte urodziny i poniekąd w związku z tym wyruszył po raz kolejny w świat. Do kraju nad Wisłą zawitał 5 czerwca i, mimo wielu utrudnień, dał fantastyczny koncert, który był dla wielu osób spełnieniem marzeń.

Już od pierwszych minut wiadomo było, że będzie to koncert pełen miażdżącej energii. Pierwszy w kolejce Break Down skutecznie rozkręcił publiczność, która skakała, krzyczała i wymachiwała rękami, dokładnie tak, jak życzył sobie tego Satoshi. Choć panowie nie mieli za bardzo warunków, by szaleć na scenie, która nie była zbyt duża, i tak dawali z siebie wszystko. Po trzech piosenkach Satoshi był cały mokry, a niezmordowana publiczność szczęśliwa i jeszcze bardziej rozskakana. Nii, mimo niewielkich przestrzeni , ruszał się nieustannie i wszędzie go było pełno. ShuU natomiast, choć nieco wycofany, również zdawał się bawić dobrze. Szczególną radochę miał Ryo, który w niektórych momentach wprost nie mógł usiedzieć za perkusją, często wstając i machając do publiczności.

Zespół promował tą trasą swój nowy album MONSTER. Piosenki z niego pochodzące były silnie podszyte elektronicznymi beatami, zawierały rapowane wstawki, ale wydawały się bardziej rockowe i mocniejsze niż na płycie. Podczas Drain cała publiczność wspólnie klaskała, przy wtórze szybkich uderzeń perkusji, podczas gdy Satoshi oddawał się headbangingowi. Fragment VOLTAGE został odśpiewany nie tylko przez wokalistę i basistę, ale także dołączyli się do niego wszyscy fani. Publiczność w dużej mierze była dobrze obeznana z nową twórczością girugamesha i wspaniale uczestniczyła w piosenkach takich jak INCOMPETE czy Live is Life, które mimo cięższej melodii miały nastrój odpowiedni do zabawy. antilion pit, był piosenką, podczas której Satoshi porządnie growlował. Takie momenty były jednymi z niewielu, kiedy było go naprawdę dobrze słychać.

Furorę wywołały także dwie inne piosenki. Evolution zostało przyjęte okrzykiem radości, a następnie calutkie przeskakane przez zachwyconą publiczność. Fani śpiewali z Satoshim "Listen to my evolution" i "No way, I win the day", a on tylko ich zachęcał, wołając po angielsku: "śpiewajcie, śpiewajcie!". Nii i ShuU zaczęli przemieszczać się po scenie i nachylać do publiczności, a w czasie, kiedy leciał tylko elektroniczny podkład, Ryo, nie musząc przez chwilę grać, wstawał zza perkusji i śmiesznie tańczył z pałeczkami uniesionymi nad głowę, albo zachęcał publiczność do klaskania.

Drugą piosenką wywołującą silne emocje stało się ALONE, o zupełnie innym charakterze niż evolution. Utwór ten kończył główny set i był najspokojniejszy spośród wszystkich zagranych do tej pory piosenek. Znów było dużo śpiewania z wokalistą, ale tym razem miało się wrażenie, ze piosenka ta zbliża fanów do zespołu. Podskórnie czuło się optymistyczne przesłanie z niej płynące, więc wszyscy z uśmiechami na twarzy zamaszyście machali rękoma w takt muzyki.

Oprócz wielbicieli ostatniej twórczości girugamesha, na sali znalazło się też wielu fanów, którzy znali zespół jeszcze z czasów, gdy jego członkowie chodzili w czarnych pogrzebowych garniturach, golili brwi i grali kawał dobrego, podszytego mrokiem rocka. Ożywiali się oni przy dobrze znanych im utworach, których na szczęście nie zabrakło.

Dwa najważniejsze hity zostały jednak zagrane na koniec koncertu, podczas bisów. Było to Owari to mirai oraz Kowareteiku sekai. Oba oczywiście zostały przez publiczność odśpiewane, bo trudno tych utworów nie znać, idąc na koncert girugamesha. Na zakończenie Owari… Satoshi stał z rozłożonymi rękami i odrzuconą w tył głową, chłonąc głosy fanów. Na Kowareteiku sekai wszyscy czekali cały koncert, a pierwsze, charakterystyczne dźwięki gitary i prosty rytm perkusji wywołały szalone wiwaty, które zaraz przerodziły się w rytmiczne klaskanie. Publiczność odśpiewała z Satoshim niemal cały utwór, a wokalista z każdą minutą coraz bardziej wczuwał się w piosenkę, by zakończyć ją zgiętym w pół, wykrzykując ostatnie dramatyczne wersy.

Koncert zakończył się po nieco ponad godzinie, ale był to czas spędzony na wspaniałej rozrywce. Miał on jednak pewien mankament, mianowicie beznadziejne nagłośnienie, które sprawiało, że głos wokalisty był bardzo słabo słyszalny. Momentami trzeba było się bardzo skupiać, by usłyszeć, że w ogóle śpiewa. No ale było minęło i w pamięci pozostanie tylko Satoshi górujący nad tłumem z ręką uniesioną w górę oraz resztą muzyków zadowolonych z energii, jaką mieli polscy fani. „Dzięki Polsko!”, krzyknął na koniec Ryo. My też dziękujemy, do zobaczenia girugameshu!

Set lista:
01. Intro
02. Break Down
03. Drain
04. Voltage
05. Incomplete
06. Antlion pit
07. CRAZY-FLAG
08. MISSION CODE
09. volcano
10. Suiren
11. Resolution
12. DIRTY STORY
13. Live is Life
14. Never ending story
15. evolution
16. ALONE

Encore:
17. Border
18. Owari to mirai
19. Kowarete iku sekai
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
05/06/20142014-06-05
Koncert
girugamesh
PROXIMA
Warszawa
Polska
REKLAMA