Recenzja

DEAD END - Dream Demon Analyzer

25/08/2014 2014-08-25 00:05:00 JaME Autor: Lu:na (wolny strzelec)

DEAD END - Dream Demon Analyzer

Godny następca "Metamorphosis".


© DEAD END
DEAD END to powrót do przeszłości. Zespół zainteresował mnie swoim brzmieniem, do którego nawiązywała potem LUNA SEA. Zanim jednak zdobyli szersze uznanie, zdążyli się rozpaść. Niemalże dwadzieścia lat stagnacji zostało nagle przerwanych informacją o powrocie. Początkowo sceptycznie nastawiony, całkowicie zmieniłem zdanie w dniu premiery Metamorphosis. Grupa powróciła, ucierając wszystkim nosa i pokazując, jak powinien brzmieć hard rock z krwi i kości. Wkrótce okazało się, że to nie był jednorazowy comeback, i kapela dopiero się rozkręca. Zapowiedziano Dream Demon Analyzer.

Po niesamowicie udanym powrocie albumem Metamorphosis, zadawałem sobie pytanie, czy może być lepiej? Otóż okazuje się, że może! Następca - Dream Demon Analyzer - przebija poprzednika na każdej płaszczyźnie. Od kompozycji, po samo brzmienie.

Na album składa się jedenaście utworów utrzymanych w klimacie poprzednika. Mamy do czynienia z gitarową mocą najwyższej klasy. Chwytliwe riffy, mocna perkusja i świetny wokal MORRIEgo to wszystko, czego trzeba do nagrania niesamowitej płyty. W odróżnieniu od Metamorphosis, tutaj mamy więcej ciężaru. Przede wszystkim można to odczuć zwłaszcza porównując bębny. Są zdecydowanie szybsze i wyraźniejsze. Tym samym część kompozycji otrzymała miły dla ucha, metalowy szlif. You na gitarze nie pozostaje bierny, gdyż czaruje słuchacza zarówno mocarnymi riffami, jak i wymyślnymi solówkami.

Obok kawałków średniego tempa jak Calamity, mamy potężnie brzmiące i pędzące do przodu SSS. Z jednej strony słyszymy hardrockowy kawałek z melodyjnym refrenem, z drugiej metalową gonitwę ze świetną solówką i solidnym uderzeniem. Nie zabrakło nawet lekko powermetalowego nawiązania w postaci Seiren, gdzie od samego początku słyszymy szybkie tempo i wpadające w ucho riffy. Całość dopełnia powalający refren z chórkami i You tworzącym cuda na swoim „wiośle”.

DEAD END nie zapomniał na szczęście o tej bardziej romantycznej stronie muzyki rockowej – balladach. Przede wszystkim nad wyraz dobre wrażenie robi Angel, który może i nie jest stricte balladą dzięki szybszemu tempu, ale za to już swoim klimatem i ulotnym poniekąd brzmieniem zdecydowanie pasuje do tego klimatu. Z wolniejszych kompozycji mamy jeszcze No Man's Dream z piękną, przestrzenną gitarą, którą tak uwielbiam w LUNA SEA. Tutaj również pozwala ona na przeniesienie się w zupełnie inny wymiar. Na zakończenie żegna nas Deep -ryuusei hakusho-. Kompozycja wolna, jednak dziwnie niepokojąca. Po raz kolejny gitarzysta pokazuje swoje niesamowite wyczucie, dodając do utworu pierwiastek sennego szaleństwa.

Album się kończy, a słuchacz ma ochotę włączyć go od początku. Dream Demon Analyzer jest naprawdę udanym dziełem. W zasadzie nie ma tu kompozycji słabszej, a jedyne do czego można się przyczepić, to momentami niedomagający MORRIE w trakcie próby zmierzenia się z czymś na kształt growlu. Poza tym wszystko na tej płycie zachwyca. Od różnorodności kompozycji po czystą energię, którą zespołowi po raz kolejny udaje się przekazać dźwiękami. W muzyce japońskiej coraz trudniej znaleźć tak rdzennie rockowe formacje. Tym bardziej cieszy fakt powrotu DEAD END, bo jest to kapela z krwi i kości rockowa, tkwiąca wciąż klimatem gdzieś w końcówce lat osiemdziesiątych. Panowie nie zapomnieli na szczęście o nowoczesnym brzmieniu i ich najnowsze dzieło jest po prostu niesamowicie świeże. Jeśli Metamorphosis wam się podobał, Dream Demon Analyzer zwyczajnie was zachwyci.

Warto jeszcze wspomnieć o oprawie albumu, gdyż ta również stoi na wysokim poziomie. Przede wszystkim na uznanie zasługuje okładka autorstwa Masakane Yonekury. Otwierając booklet, mamy natomiast teksty utworów i zdjęcia utrzymane w czerni i bieli. Całość wykonana z wyczuciem i nad wyraz czytelna, co ostatnimi czasy zdaje się stanowić problem dla wielu zespołów zwłaszcza metalowych.

Podsumowując - Dream Demon Analyzer to szósty już album w dorobku DEAD END i zdecydowanie jeden z lepszych. Zespół udowodnił nim po raz kolejny swoją wartość i nam – słuchaczom – pozostaje mieć tylko nadzieję, że w końcu rockowe trio wybierze się w trasę po świecie.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD + DVD 2012-03-07 2012-03-07
DEAD END
Album CD 2012-03-07 2012-03-07
DEAD END
REKLAMA