Przedstawienie zespołu
Najlepszymi słowami, by opisać muzykę
Silhouette from the Skylit, indiesowego hardrockowego kwartetu, są: ciężka, energiczna i melodyjna.
Wokalista
SeishiroX wykorzystuje swoją wiedzę na temat ogólnoświatowych trendów i umiejętność pisania tekstów zarówno po angielsku, jak i japońsku, które nabył podczas pobytu w Stanach. Dzięki temu muzyka zespołu ma globalny wydźwięk, ale jednocześnie zachowuje cechy charakterystycznie japońskie. To właśnie te niuanse zmieszane z porządną dawką dynamicznych riffów podbiły serca fanów w Japonii i zagranicą.
Kwartet wygrał znany japoński konkurs dla zespołów indiesowych
Red Bull Live On The Road 2013, dzięki czemu zyskał możliwość nagrywania w Nowy Jorku. Po wydaniu w czerwcu tego roku drugiego pełnego albumu
The Reflections,
Silhouette from the Skylit zanotował wzrost zainteresowania wśród szerszej publiczności. W sierpniu zespół otrzymał propozycję zagrania na największym letnim festiwalu muzycznym
SUMMER SONIC 2014. Zaledwie w ubiegłym miesiącu wystąpił jako suport podczas
Japan Knotfest 2014, dzieląc scenę z największymi japońskimi i zachodnimi zespołami.
Po sześciu latach od rozpoczęcia kariery
Silhouette from the Skylit nie wykazuje żadnych symptomów zwalniania tempa. Dalej daje koncerty w wyprzedanych salach w swoim własnym kraju i przeciąga na swoją stronę coraz to nowych słuchaczy z zagranicy. Jeśli zespół nie porzuci pasji i zapału, które do tej pory go napędzały, debiut major nadejdzie szybciej, niż można by się spodziewać.
Wywiad
Skąd wzięła się nazwa "Silhouette from the Skylit"?
Silhouette from the Skylit: Znaleźliśmy "silhouette" oraz "skylit", kiedy szukaliśmy ciekawie brzmiących słów. Następnie złożyliśmy je w
Silhouette from the Skylit, ponieważ
SeishiroX lubi długie nazwy.
Opowiedzcie, proszę, jakiś ciekawy fakt o członkach zespołu.
Silhouette from the Skylit: Wszyscy lubimy ramen, bo jesteśmy z Fukuoki (Fukuoka jest znana z produkcji ramenu – przyp. tłum.), ale
Rockwell za nim nie przepada, bo boli go po nim brzuch.
Który ze swoich utworów polecilibyście komuś, kto nigdy nie słuchał waszej muzyki? Czemu akurat ten?
Silhouette from the Skylit:
Blue Echo ze względu na prostotę aranżacji… no i słuchacz może tu ocenić, jak dobra jest melodia i tekst. Polecamy tę piosenkę również osobom, które zazwyczaj nie słuchają rocka.
Opowiedzcie nam więcej o singlu Blue Echo / Closer.
Silhouette from the Skylit: Ten singiel był nagrodą w konkursie
Red Bull Live on the Road in 2013. Nagraliśmy go w Nowym Jorku. Konsultowaliśmy się z dźwiękowcem, który pracował z
Lady Gagą oraz
Beyoncé. W historii naszej pracy kompozytorskiej narodziły się trzy arcydzieła. Nazwaliśmy go od naszych dwóch stron a
Blue Echo / Closer, ale trzecia piosenka,
Sheltered, jest równie dobra (śmiech).
Jakie macie plany na rok 2015?
Silhouette from the Skylit: Jeszcze nie ustaliliśmy nic pewnego na 2015 rok, ale 21 lutego zagramy pierwszy solowy koncert w Tokio w Shibuya CYCLONE. Oczywiście dalej będziemy wydawać nowe prace, więc w przyszłości śledźcie newsy!
Recenzja
Tytuł wydawnictwa:
The Reflections
Data wydania: 2014.07.02
Zespół
Silhouette from the Skylit (w skrócie
SFTS) najnowszym albumem
The Reflections udowodnił ponownie, że wie, co to znaczy dać czadu. Płyta ukazała się 2 lipca i jest drugim pełnym albumem grupy. Zawiera w sumie dziesięć piosenek. Teksty są zarówno po japońsku, jak i angielsku, z przewagą tego drugiego języka, dzięki czemu utwory
SFTS są przystępniejsze dla międzynarodowych odbiorców.
Pierwsza piosenka
Unsheathed od razu przyciąga uwagę słuchacza. Chociaż tekst jest w całości po japońsku, łatwo się w niego wczuć, więc szybko zaczyna się potakiwać do rytmu. To bardzo chwytliwa melodia i świetne rozpoczęcie albumu.
Następne jest
Confessions, które daje czadu od pierwszej sekundy. Tekst i wszystkie okrzyki są po angielsku, a aranżacja nieco cięższa niż w pierwszym utworze. To zdecydowanie piosenka dla fanów rocka, bo ma wszystko, co porządny rockowy kawałek mieć powinien. To niewątpliwie doskonały utwór na koncerty, przy którym można pomachać głową.
Trzecia piosenka,
Total Mistake, rozpoczyna się rockowymi gitarami wymieszanymi z klawiszową melodią, zmieniając tempo, gdy dociera do zwrotek i refrenów. Daje słuchaczowi wrażenie uwolnienia się od wszystkiego, co go martwi.
W
Two Left Feet SFTS wykorzystuje więcej elektronicznych elementów, ale zachowuje rockowe korzenie. Dodatkowo tekst w tej piosence jest znowu i po japońsku, i po angielsku. Wbrew tytułowi, który można przetłumaczyć jako “dwie lewe nogi”, utwór rozwija się całkiem zgrabnie, napędzany przez szybką perkusją i grę gitar.
Sonar to pierwsza ballada na tym albumie wykorzystująca gitary akustyczne i skrzypce. Większa część tekstu jest po japońsku, ale wokalista
SeishiroX umiejętnie wplata linijki po angielsku. W sumie piosenka jest przyjemną chwilą oddechu w środku albumu.
Dopiero co wykreowany spokojny nastrój rodzaje rozniesiony przez
Sweet Misunderstanding, który daje czadu. Ta piosenka to dobry wybór na koncerty, bo od razu chce się wymachiwać przy niej głową. Ta potrzeba nie opuszcza słuchacza także podczas kolejnego
Never Say Never, bo jest on bardzo chwytliwy i totalnie daje czadu.
Hate This Place rozpoczyna się nieco ciężej, a potężna melodia utrzymuje się aż do refrenu, który jest dość melodyjny. Podsumowując: to heavyrockowy kawałek z szybką perkusją, odrobiną elektroniki i ciężkimi gitarowymi riffami.
Ostatnia piosenka,
Live For The Night, rozpoczyna się perkusją, ale zaraz powoli dołączają gitary, klawisze oraz bas, aż w końcu wkracza wokal. Piosenka jest bardzo elektroniczna, ale wciąż zachowuje rockową podstawę. W tym utworze miesza się najwięcej różnych elementów. Elektroniczny dubstep łączy się ze skrzypcami, głos
SeishiroX jest najpierw zniekształcony, następnie czysty. Dodatkowo napędza go gnająca perkusja, klawisze oraz rockowe gitary.
Podsumowując, ten album jest idealny dla tych, którzy lubią muzykę rockową oraz nieco eksperymentów z elektroniką.
SFTS to świetne połączenie stylów muzycznych z Japonii i Zachodu. Zdecydowanie warto go posłuchać.