Relacja

JAPAN MUSIC FEST 2014 – Sadie, SuG i DEAD END w paryskiej Olympii

27/02/2015 2015-02-27 00:05:00 JaME Autor: Mainmain Tłumacz: Beata Magdalena

JAPAN MUSIC FEST 2014 – Sadie, SuG i DEAD END w paryskiej Olympii

Czerwony neonowy napis “DEAD END” na elewacji paryskiej Olympii. Czego więcej trzeba, by ten wieczór przeszedł do legendy?


© Vanessa Aubry
Niedziela. 6 lipca. Paryż. Japan Expo 2014 właśnie dobiegło końca, a fani japońskiej muzyki gromadzą się przed Olympią, sławną salą koncertową znajdującą się w kulturalnym sercu miasta. Co takiego wydarzy się dziś w tym kultowym miejscu? Nie mniej, nie więcej, jak tylko koncert trzech zespołów z czołówki japońskiej sceny rockowej, a mianowicie: Sadie, SuG i DEAD END. Sytuacja niebywała, lecz mimo to nie wszystkie z tysiąca pięciuset miejsc są zajęte. Jednak nie ma tego złego – dzięki temu fani mogą cieszyć się bardziej kameralną atmosferą i poczuć się tak, jakby zostali zaproszeni na ekskluzywne show.

Impreza rozpoczyna się punktualnie o 18:00. Publiczność wita Sadie entuzjastycznym rykiem. Występ otwiera Rosario, z robiącym wrażenie na fankach w pierwszym rzędzie fanservicem. Agresywne riffy, zwrotki śpiewane cichym, stłumionym głosem dają przestrzeń dla nagłego, nieujarzmionego growlu, rozpoczynającego refren. Następnie, w blasku szkarłatnego światła, muzycy grają Cry More. Mao staje na czworakach przed głośnikiem, gdzie oddaje się dzikiemu headbangingowi. Przed rozpoczęciem trzeciego kawałka Sadie robi chwilkę przerwy, aby pożartować trochę z publicznością.

"Cześć!", wyje Mao z mocą, która sprawiłaby, że nawet stojący poza Olympią buldożer zacząłby skandować nazwę zespołu. "Spalimy to miejsce doszczętnie!", krzyczy na całe gardło wokalista. Słowa te rozpoczynają Dress, następny hit z 2010 roku. Potem przychodzi czas na Kagerou, a dzięki wyjątkowej akustyce w Olympii każdy dźwięk gitary brzmi wyraźnie i przejrzyście. Kolejny kawałek to Meteor, uwypuklający jaskrawsze oblicze twórczości Sadie, podobnie jak Grieving the Dead. Występ Sadie zamyka Meisai z pierwszego albumu Undead 13+2, z refrenem przywodzącym na myśl pożegnanie. Po 40-minutowym secie rozlega się komunikat informujący o 20-minutowej przerwie przed kolejną częścią imprezy.

Chociaż… przerwa wcale nie trwa 20 minut. Gdy technicy kończą swoją robotę, na scenę celem przygotowania gitary wkracza yuji, wywołując tym samym burzliwą reakcję publiczności. Swój instrument stroi przy akompaniamencie okrzyków ogromnej rzeszy fanek. Pozostaje w półmroku; widać zaledwie biały zarys jego ubrania. Zadowolony, wraca za kulisy. O 19:00 SuG ukazuje się już w całej swej okazałości, rozpoczynając dźwiękową ofensywę za pomocą energetycznej piosenką gr8 story. "Skaczcie, skaczcie, skaczcie", krzyczy frontman Takeru, samemu dając stosowny przykład.

Bieżący set jest bardziej rockowo-popowy niż metalowy, ale nie oznacza to, że emocje publiczności słabną. Podczas przypominającego Surfin’USA gitarowego solo w Sweetoxic, głos wokalisty nagle niknie, najprawdopodobniej z powodu usterki technicznej. Po rozwiązaniu problemu nachodzi czas na piosenkę LOVE SCREAM PARTY. Zarówno w jej wersji studyjnej, jak i koncertowej, wyróżnia się rytmiczne solo na basie Chiyo, które przy okazji zachęca publiczność do tańca. Podczas ostatniego refrenu, jak uchem sięgnąć, wszyscy śpiewają razem z Takeru.

Przychodzi pora na MC (w języku francuskim). Masato cieszy się ze swojej obecności tutaj. "Francja jest piękna… jak ja!". Te niezbyt skromne słowa zapowiadają wykonanie nowego singla SuG - Baby, po którym następuje ☆Gimme×Gimme☆. Piosence towarzyszy różowawo-czerwone oświetlenie, nawiązujące do słodkiej atmosfery teledysku. Podczas refrenu Gimme Gimme całkiem dziki już tłum ogarnia szaleństwo. Grupa zamyka swój występ piosenkami R.P.G. ~ Rockin 'Playing Game i wreszcie 39GalaxyZ, którą Takeru trzykrotnie zapowiada jako ostatnią. Refren tej radosnej piosenki wykonywany jest wspólnie z publicznością. Rozpoczyna się kolejna 20-minutowa przerwa.

Wraz z wybiciem godziny 20: 00 scenę przejmuje DEAD END. Zespół istnieje trzydzieści lat, ale koncert na JAPAN MUSIC FEST 2014 jest jego francuskim debiutem. Tłum wita MORRIE'ego ogłuszającym rykiem, przy czym po raz pierwszy tego wieczoru wydobywa się on z męskich gardeł. Choć DEAD END występuje w mniejszym składzie niż poprzednie grupy, jakość dźwięku nie jest gorsza. Set otwiera Suishoujuu - zupełnie jak album Dream Demon Analyzer z 2012.

Nawet jeśli głos MORRIE'ego brzmi inaczej niż w latach osiemdziesiątych, nadal robi wrażenie już od pierwszej nuty. Makijaż czy atrybuty typowe dla visual kei nie są potrzebne – wokal MORRIE'ego to marka, której można zaufać. Oczywista rzecz, że zespół korzysta z playbacku z loopami gitary rytmicznej, jednak słysząc precyzyjne solo You nie ma się wątpliwości, że muzyka wypływa spod jego palców. Utwór SSS potwierdza, że MORRIE nadal dysponuje nieprzeciętną skalą głosu, której nie straszne są chyba nawet najwyższe dźwięki. Wokalista zrzuca przydużą kurtę, a tymczasem zdobione arpeggiem riffy zapowiadają CALMITY - piosenkę sięgającą do rockowej przeszłości DEAD END. Podczas Matenrou game, kompozycji otwierającej powrotny album Metamorphosis z 2009 roku, basista CRAZY COOL JOE dostraja swój wzmacniacz tak, aby ryk jego czterech strun dorównał intensywności sześciu strun You. Solówka gitarzysty podgrzewa atmosferę, a długi i rozhuśtany refren spotyka się z burzą oklasków. Następnie kolej na Angel i jego jedyne w swoim rodzaju intro, a w końcu długo wyczekiwanySerafine, sztandarowy utwór DEAD END od 1989 roku.

"Jesteście gotowi, by dać czadu? Jesteście gotowi, by umrzeć?", pyta publiczność MORRIE na tle ostatnich dźwięków Serafine. "Mamy dla was jeszcze parę piosenek.” Perkusista uderza w hi-hat, rozpoczynając Seirem, piosenkę, w której wokalista próbuje pobić światowy rekord w rzucie pustą butelką… która finalnie ląduje miękko na jego stopach. Końcówka setu dedykowana jest ostatnim produkcjom DEAD END: Blackout i Devil Steep wieńczą ten perfekcyjny wieczór. No, ale to jeszcze nie koniec, bo oto trio powraca na scenę, by zagrać na bis ostatnią piosenkę – pochodzącą z 2011 roku Conception. "Merci beaucoup!", wyje uszczęśliwiony MORRIE. "Granie tutaj, we Francji, pierwszy raz, było dla nas zaszczytem!". Bez wahania ogłasza też, że z przyjemnością zagrają w paryskiej Olympii jeszcze raz.

JAPAN MUSIC FEST 2014 nie zawiódł oczekiwań. Każdy z trzech zespołów zaprezentował coś totalnie innego; nadzieje na udany wieczór nie okazały się płonne. Występ Sadie w klimacie à'la DIR EN GREY, cukierkowy rock SuGa i bardziej tradycyjny hard rock DEAD END - dla każdego coś miłego. Przy odrobinie szczęścia JAPAN MUSIC FEST 2015 mógłby się odbyć się w mniej problematyczny dzień - impreza w niedzielny wieczór oznaczała, że wielu mieszkających daleko od Paryża uczestników Japan Expo nie mogło zostać na koncercie.


Setlista:

Sadie:
1. Rosario
2. Cry More
3. Dress
4. Kagerou
5. METEOR
6. Grieving The Dead Soul
7. Meisai

SuG:
1. gr8 story
2. sweeToxic
3. LOVE SCREAM PARTY
4. B.A.B.Y.
5. ☆Gimme×Gimme☆
6. R.P.G. ~ Rockin' Playing Game
7. 39GalaxyZ

DEAD END:
1. Suishoju
2. SSS
3. CALAMITY
4. Matenrou Game
5. Angel
6. Serafine
7. Seiren
8. Blackout
9. Devil Sleep
10. Conception (bis)
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
06/07/20142014-07-06
Wydarzenie
DEAD END
Sadie, SuG
L'Olympia
Paris
Francja
REKLAMA