Recenzja

Shéna Ringö - Kono yo no Kagiri

14/05/2015 2015-05-14 00:05:00 JaME Autor: Kiri Tłumacz: Beata Magdalena

Shéna Ringö - Kono yo no Kagiri

Wbrew zapowiedziom, Shéna Ringö wraca do twórczości solowej, ale…


© UNIVERSAL MUSIC LLC
Singiel CD

Kono yo no kagiri

Sheena Ringo

Shéna Ringö zaczęła znów działać w pojedynkę, mimo zapewnień, że ten rozdział kariery jest już zamknięty. I choć z uwagi na współpracę z Shiiną Junpeiem przy ścieżce tytułowej nie można nazwać Kono yo no kagiri wydawnictwem stricte solowym, to jednak zasadniczy wpływ na nagranie miała - jak niegdyś - sama Ringö. Niestety, singiel zawodzi oczekiwania.

Nieco rozczarowuje już sam Kono yo no kagiri. Słuchając tego kawałka doświadcza się czegoś na kształt „audiobałagnu”. Na początku kompozycja nosi znamiona dziwacznej, dziecinnej melodii, po czym przekształca się w piosenkę, w której słychać inspiracje musicalami - jak się wydaje, przede wszystkim tytułem „Oliveir!”. Głos Ringö nie współgra korzystnie z męskim wokalem, co skutkuje kakofonią bezładnych dźwięków.

Szczęśliwie w Sakuran (Onkyo version) udziela się tylko Shéna Ringö. Koncepcja utworu wiedzie zupełnie inną ścieżką niż Kono yo no kagiri. Pojawia się konkretny beat bossa novy i jazzu. Tylko raz po raz zagłuszany wokal Ringö niknie, ale przynajmniej koresponduje z melodią i tworzy efektowną, teatralną piosenkę, mocno przypominającą kompozycje z lat czterdziestych ubiegłego wieku. Co więcej, artystka śpiewa w języku angielskim i robi to świetnie.

Trzeci kawałek, Karisome otome (Hitokuchizaka version), jest znakomity muzycznie. Melancholijne brzmienie instrumentów smyczkowych buduje dramatyczną, pełną erotyzmu atmosferę, a utwór nasycony jest wpływami latynoskimi. Kompozycja sama w sobie robi naprawdę dobre wrażenie. Jednak jej obecność na singlu raczej dziwi. Utwór jest w całości instrumentalny i mógłby znaleźć się na niemal każdej płycie z muzyką smyczkową inspirowaną brzmieniami europejskimi. W dodatku jest krótki i, koniec końców, wygląda na coś w stylu „wypełniacza”.

Z muzycznego punktu widzenia tylko Kono yo no kagiri nie jest zbyt przyjemne w odbiorze, ale zamknięcie singla kawałkiem instrumentalnym, sprawia, że wydawnictwo rozczarowuje jako całość. Nie jest to nawet wersja karaoke (ścieżka z nagranym podkładem), to po prostu utwór bez wokalu. Cacuszko Sakuran ginie w zupełnie innej, mętnej całości.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Singiel CD 2007-01-17 2007-01-17
Sheena Ringo
REKLAMA