Dziękujemy wszystkim czytelnikom, którzy nadesłali zgłoszenia na konkurs organizowany przez nas wspólnie z Knock Out Productions. Przypominamy, że do wygrania były wejściówki na koncert
DIR EN GREYa, który odbędzie się 18 maja w warszawskim klubie Progresja, nad którym JaME objęło patronat medialny. Aby wziąć udział w konkursie należało napisać recenzję swojego ulubionego teledysku zespołu.
Z przyjemnością oznajmiamy, iż zwycięzcami zostali:
Anna z Łodzi oraz
Jakub z Krakowa (nazwiska do wiadomości redakcji, zwycięzcy otrzymali informacje mailowo). Serdecznie gratulujemy!
Przypominamy o trwającym jeszcze do tego piątku konkursie MUCC, w którym do wygrania są również dwa pojedyncze wejścia na majowy koncert w Krakowie.
Poniżej można przeczytać zwycięskie recenzje:
Anna: [Kr]Cube
Dir en grey ma całkiem pokaźny dorobek teledysków, wybranie jednego ulubionego jest dla mnie lekkim wyzwaniem. Jednak od samego początku na myśl przychodzi mi teledysk do
[Kr]Cube. Sama nie do końca wiem czemu. Może dlatego, że ma nieco inny klimat? Może to ten wypchany zwierzak na kapeluszu
Kaoru tak zwrócił moją uwagę? A może
Die niczym wycięty z "Matrixa", który powstał przecież w podobnym czasie?
Nawiązując do tekstu utworu, znajdujemy się w jakimś klubie w dzielnicy Gion, dostajemy go zapełnionego różnymi „dziwami”. Mamy tu podział na dwie drużyny:
Die,
Kaoru i
Shinya współpracują, by zabić przeciwników.
Kyo razem z
Toshiyą są przeciwną frakcją. Wygląda to trochę jak porachunki między gangami.
Kaoru jako barman skanuje gości,
Die wchodzi pewny siebie i wyciąga pistolet. Po tej stronie najsubtelniej działa
Shinya. Z drugiej strony mamy
Kyo i
Toshiyę, którzy siedzą na kanapach w otoczeniu kilku osób i się bawią.
Shinya wykonuje swoje zadanie cicho i niezauważalnie, zostawiając nieco zmasakrowane zwłoki w toalecie,
Die nie jest tak dyskretny - przechodzi przez cały klub z bronią w ręku, aż do znalezienia swojego celu. Towarzysze
Kyo i
Toshiyi zasłaniają ich ciała, lecz, co wiemy już od pierwszej klatki teledysku, nie udaje im się ich ochronić - obaj umierają.
To w sumie cała fabuła. Jednak, choć pewne rzeczy wydają się oczywiste, tak naprawdę oglądając ten teledysk po raz pierwszy, piętnasty i każdy kolejny wciąż próbuję go zrozumieć, wciąż zauważam nowe szczegóły. Od kilku lat zastanawiam się: „co autor miał na myśli”, lecz wciąż nie udało mi się do tego dojść. Nie umiem odpowiedzieć na pytania: „w jakim celu przedstawili tę piosenkę w takiej formie?”, „czemu, zamiast typowych klubowiczów, dali tam freaków?”, „co
Kyo i
Toshiya zrobili
Die'owi?”... Mogłabym tak w nieskończoność. Może przez to, jak wiele pytań kłębi mi się w głowie za każdym razem, gdy oglądam teledysk do
[KR]Cube jestem coraz bardziej ciekawa, o co tak naprawdę w nim chodzi i nazywam go swoim ulubionym?
Jakub: Mazohyst of Decadence
W odpowiedzi na pytanie konkursowe postanowiłem podjąć się recenzji teledysku do utworu
Mazohyst of Decadence. Bardzo trudno jednak określić go ulubionym. Porusza niełatwy temat aborcji, a jego oglądanie nie sprawia absolutnie żadnej przyjemności. Klip zasługuje na ogromną uwagę, ponieważ budzi jedyne słuszne emocje związane z tematem: przerażenie, rozpacz i przede wszystkim obrzydzenie. Od pierwszych sekund widzowi towarzyszą symbole w bezpośredni sposób obrazujące problem. Worek na śmieci, który widzimy na początku, w dalszej części zaczyna się poruszać, symbolizując w ten sposób matczyne łożysko z dzieckiem. Kolejnym przykładem jest ciągnięty przez samotną kobietę czerwony sznur, przywodzący na myśl pępowinę. Na symbolach jednak się nie kończy. Reżyser postanowił przekazać swoją wizję również bardziej dosadnie. O embrionie spuszczonym w toalecie, brutalnym zabiegu czy nienarodzonym dziecku, rozszarpywanym przez ptaki na wysypisku nie sposób zapomnieć. Tekst piosenki, śpiewany przejmująco i makabrycznie z perspektywy dziecka, tworzy z teledyskiem jednolitą całość, pozostawiającą w głowie ślady, których nie sposób zmazać. Z tego właśnie powodu nie potrzebuję go oglądać po raz kolejny. Każdy jednak przynajmniej raz powinien poświęcić mu 9 minut i 14 sekund swojego cennego czasu.