Wywiad

Wywiad z Kaoru przed koncertem DIR EN GREYa w Warszawie

22/05/2015 2015-05-22 18:00:00 JaME Autor: Agata 'andi' Paz i Martyna "Gin" Wyleciał

Wywiad z Kaoru przed koncertem DIR EN GREYa w Warszawie

Rozmawiamy z Kaoru o osiągnięciach, wyzwaniach, rocznicach i o tym, czy muzyka może być terapią.


© Agata 'andi' Paz
18 maja DIR EN GREY zagrał w warszawskiej Progresji. Był to już czwarty występ tego zespołu w Polsce, a zarazem drugi w stolicy naszego kraju. Tym razem DIR EN GREY promował swój najnowszy album, wydany kilka miesięcy temu - ARCHE. Przed samym koncertem JaME Polska miało okazję porozmawiać z gitarzystą i liderem grupy, Kaoru, który opowiadał o najnowszych działaniach zespołu i wspominał wcześniejsze osiągnięcia.


Jesteś w Polsce już po raz czwarty. Jak wspominasz poprzednie wizyty i koncerty tutaj?

Kaoru: Ponieważ to nasz czwarty już koncert tutaj, za każdym razem obserwujemy coraz większe zaangażowanie ze strony fanów. Zauważamy też, że coraz lepiej znają oni nasze piosenki. Odnoszę wrażenie, że z każdym kolejnym występem jest jeszcze lepiej.

Ta trasa promuje album ARCHE. Jak to wydawnictwo różni się od poprzednich?

Kaoru: Zasadniczo nie ma szczególnej różnicy, z tym że ten album ma bardziej koncertowy klimat, a piosenki lepiej nadają się do grania na żywo. Poprzedni album służył bardziej temu, by zaprezentować fanom uczucia i atmosferę zespołu. Na tym natomiast znalazły się również bardziej melodyjne piosenki, których łatwiej się słucha i łatwiej je zrozumieć. Co więcej, świetnie sprawdzają się na koncercie - zapewniają dobry występ i dobrą zabawę.

W filozofii greckiej ARCHE oznacza „zasadnicze tworzywo”. A co dla ciebie oznacza to słowo?

Kaoru: To słowo było kluczem już przy tworzeniu tego albumu. Pomysł wyszedł od Kyo. Ja na początku nie byłem przekonany, czy pasuje ono także na tytuł nowej płyty, ale już w trakcie pisania i nagrywania piosenek zaczęło się wpasowywać w muzykę, którą tworzyliśmy. Wszystko zaczęło ze sobą współgrać, poczułem się z tym słowem całkiem naturalne i dlatego ostatecznie zdecydowaliśmy się użyć go w tytule albumu.

Ostatnio nagraliście na nowo niektóre ze swoich starszych piosenek, takie jak Kasumi czy Bottom of the Death Valley - dlaczego zdecydowaliście się je odnowić i jak wybieracie piosenki, które mają zostać nagrane na nowo?

Kaoru: W tym czasie nie byłem w nastroju do pisania nowych piosenek, a nie chciałem tworzyć nic nowego z takim podejściem, dlatego pomyślałem, że może lepszym rozwiązaniem będzie, jeśli spróbuję odświeżyć starsze piosenki, tak by pasowały do obecnego klimatu i emocji DIR EN GREYa. Dlatego też się tym zająłem. Wybór konkretnych utworów nie miał większego znaczenia, wybraliśmy te piosenki, które naszym zdaniem mogły się najlepiej sprawdzić w nowym formacie.

Nowe wersje brzmią naprawdę świetnie. Czy będziecie grać któreś z nich na koncertach?

Kaoru (z wahaniem): Będziemy.

Nie zdradzisz nam które?

Kaoru: Mogę wam powiedzieć, bo dziś wieczór jej nie zagramy. To THE FINAL.

Początek działalności DIR EN GREYa to 1997 rok, więc za niespełna dwa lata będziecie obchodzić swoje dwudziestolecie. Czy macie w związku z tym jakieś szczególne plany – dla siebie albo dla fanów?

Kaoru (śmiech): Ja sam nie mam, a co do planów zespołu, to mamy jakieś, ale…

Rozumiem, to tajemnica.

Kaoru: Dokładnie, tajemnica.

Przez ten czas wiele osiągnęliście. Koncertowaliście w Europie i Stanach Zjednoczonych, wzięliście udział w trasie Family Values, w festiwalu Sonisphere, wyprzedawaliście koncerty w Budokanie. Osiągnęliście więcej, niż początkujące zespoły mogą sobie wymarzyć. Czy ten sukces to także spełnienie waszych marzeń, czy po prostu tak wyszło? Gdy teraz myślisz o tym, co udało się wam osiągnąć, to uważasz to za coś oczywistego, na co sobie zasłużyliście, czy jednak wciąż cię to zaskakuje?

Kaoru: Jeśli chodzi o sukces w Japonii, to myślę, że na to zasłużyliśmy, ponieważ ciężko na niego pracowaliśmy i włożyliśmy w to wiele wysiłku. Jednak to, co przytrafia nam się zagranicą, wciąż nas zdumiewa. Szczególnie występy na dużych festiwalach - wiele osób wciąż nie zna naszego zespołu, a jednak pomimo to gramy w coraz lepszych przedziałach czasowych. To nas ciągle zaskakuje.

Co uważasz za wasze największe osiągniecie do tej pory?

Kaoru: Za każdym razem, gdy kończymy nagrywać album, czuję, że jest to moje największe osiągnięcie. To nie jest żadne konkretne wydarzenie, każdy album jest takim osiągnięciem.

To wspaniale, bo dzięki temu zawsze masz przed sobą kolejne wyzwanie.

Kaoru: Jasne, ale to nie jest coś, o czym chcę myśleć zaraz po skończeniu albumu.

Oczywiście. Ostatnio wydaliście kolekcję teledysków. Sztuki wizualne ogólnie są w waszym zespole bardzo zauważalne – przejawia się to w waszym image’u, okładkach płyt, merchandisingu czy teledyskach. Czy twoim zdaniem jest to po prostu element działalności każdego zespołu, produkt poboczny niezbędny w dzisiejszych czasach, czy raczej coś, co uzupełnia i wzbogaca samą muzykę?

Kaoru: Cała ta oprawa wizualna jest częścią całego zespołu, nie tylko częścią muzyki. Ten zespół jest czymś, co istnieje, by wyrażać muzykę i sztukę za pomocą wszystkich dostępnych środków. Tak właśnie myślę i dla mnie to całkiem normalne podejście, ale nie jestem pewny, jak to jest w przypadku innych zespołów.

Czy uważasz, że muzyka, szczególnie wasza muzyka, może mieć na ludzi terapeutyczny wpływ?

Kaoru: Mam nadzieję, że ma. Ale tak właściwie to nie wiem, bo ja tylko piszę piosenki. Mam jednak wrażenie i nadzieję, że te piosenki wywierają na ludzi jakiś szczególny wpływ. Kiedy gramy je na koncertach – nawet jeśli są to mroczniejsze utwory – a ludzie wychodzą z nich uśmiechnięci, uświadamiam sobie, że mogą one również wywierać jakiś pozytywniejszy wpływ na ludzi.

Niczym katharsis?

Kaoru: Nie jestem pewien, ale chciałbym móc zapytać fanów, co o tym myślą.

Ostatnie pytanie od nas. Macie w planach występ na Lunatic Fest, na którym będziecie grać u boku artystów, których wymienialiście jako swoich idoli z dzieciństwa. Jak się czujesz z tą perspektywą?

Kaoru: Jestem bardzo wdzięczny za to zaproszenie, cieszę się też, że będziemy mogli tam wystąpić. Jednak, jeśli mam być szczery, to my gramy nieprzerwanie już od tylu lat, podczas gdy inne zespoły, te starsze, często mają za sobą jeden czy dwa rozpady. Musimy im więc pokazać, jak silni jesteśmy jako zespół i że staniemy się jeszcze silniejsi.

Czy możesz na koniec przekazać wiadomość dla polskich fanów i czytelników JaME?

Kaoru: Byliśmy w Polsce już kilkukrotnie i za każdym razem czujemy coraz większą więź z fanami. Koncerty tutaj są jednymi z najgorętszych, mamy więc nadzieję wrócić tu jeszcze w przyszłości. Dlatego też potrzebujemy waszego wsparcia i dziękujemy za to, które okazaliście nam do tej pory. Dokładnie dziesięć lat temu zagraliśmy pierwszy koncert w Europie, w Berlinie. W tym roku wypada równo dziesiąta rocznica tego wydarzenia. Mamy wrażenie, jakby cała ta energia do nas wracała.

Dziękujemy i do zobaczenia na koncercie!


JaME pragnie podziękować Kaoru oraz managementowi DIR EN GREYa za udzielenie wywiadu, jak również Knock Out Productions za umożliwienie nam jego przeprowadzenia!

Zachęcamy do przeczytania relacji z koncertu TUTAJ.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album Format cyfrowy 2014-12-12 2014-12-12
DIR EN GREY
Teledyski CD + DVD 2015-04-01 2015-04-01
DIR EN GREY
Teledyski Blu-ray 2015-04-01 2015-04-01
DIR EN GREY

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
18/05/20152015-05-18
Koncert
DIR EN GREY
Progresja Music Zone
Warszawa
Polska
REKLAMA