Tuż przed debiutem w Stanach Zjednoczonych, który miał mieć miejsce na Anime Expo w Los Angeles, grupa WagakkiBand porozmawiała z JaME o swoich dotychczasowych osiągnięciach i trudnościach jakich przysparza łączenie w muzyce tego, co wschodnie z tym, co zachodnie, a także o śmiesznych przyzwyczajeniach członków zespołu.
Dobrze porozmawiać z wami ponownie. Nasz ostatni wywiad miał miejsce w ubiegłym roku. Jak sobie radziliście od tego czasu?
WagakkiBand: Mogliśmy pojawić się w japońskim programie telewizyjnym poświęconym muzyce. Mieliśmy też wiele okazji do występów za granicą. Daliśmy swój pierwszy zagraniczny koncert na Tajwanie, gdzie spędziliśmy dwa dni. Nasz drugi album, który został zaplanowany na październik, będzie pełen naszych własnych piosenek. Dodatkowo udamy się też w trasę koncertową po Japonii. Minął zaledwie rok od naszego debiutu, otrzymaliśmy zadziwiająco wiele szans. Uważamy je za zaszczyt i każdą doceniamy.
Wystąpicie 4 lipca na Anime Expo w Los Angeles. Co jest dla was najbardziej ekscytujące w tym występie, na co najbardziej czekacie?
WagakkiBand: Czujemy napięcie, bo po raz pierwszy wystąpimy w Stanach i nie wiemy, jak tamtejsza publiczność zareaguje na nasz występ. Ale nie możemy się doczekać koncertu.
Senbonzakura to jak na razie wasz najlepszy cover. Co zdecydowało o wyborze tej piosenki?
WagakkiBand: Na początku wrzucaliśmy filmiki na popularny japoński serwis, bo chcieliśmy, żeby wiele osób zobaczyło nasze występy. Na tym serwisie Senbonzakura cieszy się niesamowitą popularnością. Piosenka ma tradycyjną japońską melodię i wybraliśmy ją, bo wydawało nam się, że doskonale pasuje do naszego światopoglądu. Jest też bardziej rockowa w porównaniu do innych klasycznych japońskich piosenek, posiada tempo, które jest raczej trudne do zagrania na tradycyjnych instrumentach. Chcieliśmy stworzyć coś, czego nikt inny nie potrafiłby od nas zgapić.
Czy zgodzilibyście się z tym, że stworzenie oryginalnej piosenki jest trudniejsze od wyprodukowania coveru? A może trudniej jest nagrać cover, bo trzeba znaleźć sposób, by czyjąś piosenkę przysposobić do własnego stylu?
WagakkiBand: Tak naprawdę nie ma szczególnej różnicy między tymi dwoma zadaniami. Tylko jeden z naszych członków zajmuje się aranżacją piosenek, ale każdy z nas tworzy aranżacje na swój własny instrument do gotowego utworu. Kiedy coverujemy vocaloidowy kawałek, tworzymy ciekawe aranżacje o jakich nawet nam się nie śniło, dlatego że piosenki nie były oryginalnie napisane pod nas.
Jeśli któryś z naszych członków napisze oryginalną kompozycję, można ją wyprodukować dużo szybciej, bo autor utworu ma lepsze pojęcie o naszych umiejętnościach i cechach szczególnych. Ale w przypadku oryginalnych piosenek członkowie zespołu często reagują aranżacjami, które zupełnie przewyższają wyobrażenia głównego kompozytora. Kończymy nasze dzieła dlatego, że ufamy we własne przeczucia i instynkty pozostałych.
Co jest najtrudniejsze w łączeniu w waszej muzyce Wschodu i Zachodu?
WagakkiBand: Tradycyjne japońskie instrumenty są przeznaczone do akustycznego grania, więc czasem ciężko zbalansować natężenie dźwięków. Ponadto ciągle mamy świadomość tego, że nie możemy być nudni bądź powtarzalni.
O czym zwykle są teksty waszych piosenek?
WagakkiBand: W naszym zespole kilka osób pisze piosenki, więc teksty się od siebie zupełnie różnią. Do tej pory Suzuhana, Asa i Machiya pisali oryginalne utwory, ale na nowy album swoje piosenki stworzyli też Kurona i Kiyoshi. Czekajcie niecierpliwie, by ich posłuchać.
Czy sami projektujcie swoje kostiumy? Który podobał wam się najbardziej do tej pory?
WagakkiBand: Każdy członek zespołu wyraża swoje oczekiwania względem kostiumu w rozmowie z projektantem, który tworzy nasze stroje. Uważamy, że z każdym kostiumem ich jakość się poprawia. Osobiście myślimy, że stroje do Ikusa były najlepsze.
Na pewno dostajecie wiele komentarzy na temat waszych piosenek od zagranicznych fanów. Czy możecie się z nami podzielić jakimiś ciekawszymi?
WagakkiBand: Jeden z fanów napisał: “Nie mam pojęcia, o czym śpiewacie, ale jesteście moimi faworytami! Kocham was!”
Opowiedzcie nam o jakimś ciekawym nawyku czy przyzwyczajeniu, jakie mają członkowie zespołu.
WagakkiBand: Yuko dotyka swoich włosów, gdy mówi i każdego dnia obcałowuje swojego królika, Ume. Kiyoshi często medytuje i gryzie Daisuke. Wasabi i Kurona też są czasem przez niego bici.
Daisuke zawsze chodzi, gdy rozmawia przez telefon albo myje zęby i zawsze szuka najbliższej restauracji z ramenem tam, gdzie akurat pracujemy. Beni rozmawia przez sen, a po kąpieli robi ćwiczenia rozciągające. Kurona krzyczy "bum!", gdy tylko nadarzy się ku temu okazja, a wszędzie gdzie pójdzie, pada deszcz.
Machiya zawsze sprawdza informacje dotyczące nieruchomości i zawsze podnosi się po każdym upadku. Asa stara się żartować kiedy tylko może i zawsze jest pierwszy do wyjścia po zakończonym koncercie. Zanim ktokolwiek się obejrzy, Wasabi już się rozbiera, często też ogląda swoje mięśnie w lustrze.
Suzuhana, co sprawiło, że zajęłaś się shigin zanim jeszcze powstało WagakkiBand? Jak nauczyłaś się tego stylu i czy jest on popularny w Japonii?
Suzuhana: Gdy miałam pięć lat zaczęłam się uczyć melorecytacji shigin* oraz tańca shibu**. Jeden z moich rodziców uczył w domu gry na fortepianie i któryś z uczniów zaprosił mnie na lekcje shigin. Tak właśnie się zaczęło.
Zaczynałam w otoczeniu samych dorosłych. Bardzo ich lubiłam, bo mnie chwalili. Sprawiało mi to przyjemność, więc kontynuowałam lekcje. Gdy zaczęłam brać udział w konkursach, zaczęłam mierzyć jeszcze wyżej, zaczęło się robić poważnie. Gdy wygrałam mistrzostwa w Japonii na poważnie pomyślałam o tym, że chcę reprezentować mój kraj i opowiedzieć światu nim.
Najłatwiej zacząć śpiewać shigin, gdy jest się spokrewnionym z piosenkarzem wykonującym shigin. Niewielu zaczyna przygodę z tym stylem w dzieciństwie. W Japonii istnieje silne przekonanie o tym, że to zajęcie dla starszego pokolenia.
*shigin – forma melorecytacji poezji japońskiej (przyp. tłum.)
**taniec shibu – taniec z wachlarzem towarzyszący shigin (przy. tłum.)
Beni, czy trudno się gra na shamisenie? Słyszeliśmy, że gra na tym instrumencie jest szczególnie trudna dla kobiet. Czy to prawda?
Beni: Nie sądzę, by to było trudne dla kobiet. Gdybym miała coś powiedzieć, zasugerowałabym wykonywanie ćwiczeń rozciągających i rozwijających mięśnie oraz lekcji uczących poprawnej postawy, by nabrać siły i osiągnąć stabilność w korpusie. Na shamisenie zwykle gra się na siedząco, ale w moim przypadku w większości to gra na stojąco.
Shamisen posiada ponadto "tsubo", które są jak progi na gitarze. Są bardzo czułe. Jeśli trafisz o milimetr poza ustalone miejsce, shamisen odpowie zupełnie inną tonacją. Myślę więc, że to kolejna trudność w graniu na tym instrumencie.
Jakie jest wasze ulubione matsuri? Co najbardziej lubicie w festiwalach?
WagakkiBand: To Aomori Nebuta Matsuri, najbardziej ekscytujący festiwal, jaki widzieliśmy. Dźwięki bębnów i dzwonów mają siłę eksplozji i rezonują głęboko w piersi. Takie uczucie sprawia nam przyjemność.
Z jakim japońskim zwyczajem chcielibyście zapoznać waszych zagranicznych fanów?
WagakkiBand: Dziś nie ma wojowników nindża albo samurajów. Współczesna Japonia, podobnie jak nasza muzyka, to mieszkania tradycji i rzeczy zapożyczonych z innych krajów. Ale te tradycyjne rzeczy z dawnych czasów odzwierciedlały filozofię "wabi-sabi”***, której nie znajdzie się nigdzie indziej. Będziemy szczęśliwi, jeśli dzięki nam zainteresujecie się Japonią.
***wabi-sabi - kategoria estetyczna określająca to, co niedoskonałe, proste i nietrwałe (przy. tłum.)
Czy macie jakąś wiadomość dla czytelników JaME?
WagakkiBand: To dla nas wielka przyjemność, jeśl dzięki WagakkiBand zainteresujecie się Japonią. Prosimy, posłuchajcie naszej przepełnionej emocjami muzyki!
JaME pragnie podziękować WagakkiBand za możliwość przeprowadzenia tego wywiadu.
Drugi album w dorobku WagakkiBand, Yasou emaki, ukaże się 2 września. Poniżej można obejrzeć dwa teledyski, do Akatsuki no ito oraz Ikusa:
Po dwóch udanych występach w Stanach Zjednoczonych w marcu WagakkiBand poświęcili trochę czasu, by odpowiedzieć na kilka pytań dotyczących ich ostatnich aktywności i wydawnictw.
HeavensDust opowiedział JaME o swoim wyjątkowym brzmieniu: mieszance metalu i tradycyjnych japońskich instrumentów, a także o swoich płytach i planach na przyszłość.