Słowo DOGMA oznacza dogmat, czyli wykładnię wiary. Z jednej strony wiąże się to z konceptem albumu – motywy religijne obserwować można już choćby w projekcie płyty. Na okładce pojawia się bowiem kapłanka czy też bóstwo, teledysk do tytułowego utworu przepełniony jest odniesieniami do różnych religii, podobnie i teksty, a żeńskie wokale wprowadzone do niektórych piosenek przypominają czasem chór, a czasem zdają się inkantować fragmenty pieśni niczym modlitwę. Z drugiej zaś strony DOGMA jest czymś więcej niż tylko albumem. To nie tylko bardzo konkretny koncept wcielony w życie, ale i pewnego rodzaju uporządkowanie tego, czym jest the GazettE, jakie utwory tworzy i co sobą prezentuje. To podanie tych wszystkich wyróżników w postaci czytelnego dogmatu, dla tych, którzy jeszcze nie zawierzyli zespołowi.
Płyta prezentuje bardzo spójny koncept, poszczególne piosenki stanowią kompletną muzyczną historię. Z tego powodu można mieć czasem wrażenie, że zacierają się granice między kolejnymi utworami, że słucha się jednej, niezwykle złożonej kompozycji. Spowodowane jest to w głównej mierze tym, że na całej płycie konsekwentnie zachowane są pewne elementy, które stanowią spoiwo i motyw przewodni albumu. W warstwie muzycznej jest to głównie niezwykła ciężkość utworu i mroczność kompozycji, natomiast w warstwie tekstowej jest to rozpatrywanie zróżnicowanych ludzkich emocji oraz dość negatywna ocena kondycji społeczeństwa.
Analizując warstwę muzyczną tego albumu, można uchwycić główne „dogmaty” obecnego stylu the GazettE. Wspomniana ciężkość przejawia w wykorzystaniu przez AOIego i Uruhę bardzo niskiej tonacji gitar. To oni prowadzą wszystkie piosenki i nadają mroczny ton kompozycjom. Praktycznie nie ma solówek poszczególnych muzyków, ale nie można powiedzieć, by gitarzystom brakowało okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Jednak wśród intensywności gitar ginie nieco sekcja rytmiczna, REITĘ zaś wyjątkowo dobrze słychać zaledwie w dwóch-trzech utworach, szczególnie BIZARRE. Wszystkiego dopełnia znakomity mastering Teda Jensona, który znany jest z pracy z największym zachodnimi gwiazdami jak Bring Me The Horizon, Deftones czy Pantera.
Na tym albumie praktycznie zrezygnowano z elektroniki czy dubstepowych wstawek, które były silnie obecne na poprzednich albumach. Jedynie intro, NIHIL, zdaje się być łącznikiem między DOGMĄ a poprzednim albumem, BEAUTIFUL DEFORMITY, który nie stronił od takich rozwiązań. Nie znaczy to jednak, że tego typu elementy nie są w ogóle obecne. Tym razem użyto ich jednak skromnie, by dodać charakteru piosence bądź wprowadzić ciekawy motyw. Elektronika jednak nie dominuje utworów na DOGMIE.
Czasem można mieć wrażenie, że niektóre utwory nawiązują do starszych kompozycji the GazettE. Niekiedy jest to klimat utworu, innym razem całe frazy charakterystyczne dla wczesnych piosenek zespołu, a czasami wokalista wprowadza do swojego wokalu dawno niesłyszane elementy. Jako przykłady można podać intro do WASTELAND, które zdaje się przypominać spowolnioną początkową melorecytację RUTHLESS DEED, albo DEUX brzmiący podobnie do singla RED. W obu przypadkach to zdaje się być jakby the GazettE 2.0. Kompozycje, które kiedyś zespół tworzył, teraz zostały przedstawione w nowej, lepszej, dojrzalszej formie. Jednocześnie nawiązanie do swojej historii wydaje się być elementem tworzenia nowego „dogmatu” i pokazania, ze nowy styl nie podważa tego, co było kiedyś.
Kolejną bardzo ważną cechą stylu the GazettE jest wykorzystanie żeńskich chórków. Od czasu Filth in the Beauty, kobiece wokale często pojawiały się w utworach zespołu. Tym razem mają one dwojaką funkcję – albo pomagają tworzyć mroczny klimat utworów, zapewniając inkantacje rodem z religijnego obrzędu bądź wręcz przeciwnie – rozjaśniając mroczne utwory, jak w przypadku na przykład INCUBUS. Melodyjne żeńskie głosy kontrastują z sposobem śpiewania RUKIego, który na DOGMIE postawił raczej na agresywne brzmienia i ciężki, niższy wokal. Piosenki są często okraszone growlem i krzykami, wokalista śpiewa nisko, porzuca melodyjność na rzecz melorecytacji, która wprowadza dysonans do utworu, gdyż wydaje się on być nieregularny ze względu na brak klarownej melodii w wokalu.
Oczywiście nie wszystkie piosenki są pod względem wokalu ciężkie i mroczne. Często niskie, gwałtowne gitarowe riffy są równoważone bardziej melodyjnym, pozytywniejszym wokalem, aczkolwiek takie zabiegi często mają pokazać dwie strony kompozycji i uwydatnić kontrast. Rzadko też się zdarza, żeby melodyjny śpiew nie został przerwany brutalnym growlem bądź agresywniejszą partią. Wyjątkiem jest przepiękny OMINOUS kończący album, który jest najwolniejszym i najbardziej melodyjnym utworem na całej płycie. Choć dość blisko mu do rockowej ballady, ma on w sobie tą samą mroczność i niepokój, które wprowadzają pozostałe utwory.
Warto wspomnieć o warstwie tekstowej albumu. Piosenki na DOGMIE, jak już zostało powiedziane, pokazują różne ludzkie emocje. W dużej mierze są to emocje destruktywne, jak nienawiść czy wściekłość. RUKI opisuje zdarzenia, które wyzwalają najintensywniejsze uczucia, od skrajnych przypadków jak przestępstwa i zbrodnie, po bardziej codzienne sytuacje, jak niemożność poradzenia sobie z powracającym koszmarem czy uwolnienia się z toksycznego związku. Ciekawe jest to, że znaczna część piosenek zawiera odwołania do religii, kultów, wierzeń czy bóstw, dzięki czemu koresponduje z głównym motywem płyty. Warto też zaznaczyć, że duża część piosenek napisana jest po angielsku, co zwykle jest wyznacznikiem emocjonalnych i brutalnych piosenek the GazettE.
the GazettE do tej pory kierowało się hasłem „herezja swojej generacji”, nieustannie szukało i obalało kolejne zasady. Eksperymentowało z muzyką, imagem i różnymi konceptami. Zebrało oddaną grupę fanów na całym świecie, grając imponujące koncerty, które zachwycały rozmachem i przygotowaniem. Tworzyli eksperymentalne albumy, które prowadziły do rozłamów w szeregach wiernych fanów. Szczycąc się tym, że nie podlegają żadnym zasadom i sami sobie wyznaczają ścieżkę, którą pragną podążać, członkowie the GazettE nigdy nie osiadali na laurach i zawsze dążyli ku nowemu, szukając coraz to nowych ścieżek wyrazu. W końcu postanowili ustatkować swój styl i ogłosić własną doktrynę, doprecyzować, czym jest the GazettE. Nowa ścieżka okazała się mroczna, ale bardzo konsekwentna.
DOGMA ukazała się w Japonii 26 sierpnia. Tego samego dnia, wydawnictwo JPU Records wypuściło na rynek europejski cyfrową wersję płyty, wyprzedzając tym samym światową premierę o ponad tydzień. Już 2 października szykuje wydanie fizycznej wersji z atrakcyjnymi dodatkami w postaci między innymi tłumaczeń piosenek. Niewątpliwie jest to wydawnictwo, które warto poznać. Album DOGMA zaprezentował dojrzałe brzmienie, ciężkie kompozycje i wyjątkowy klimat utworów. Pozostaje tylko pytanie, jak długo zespół wytrwa przy tych dogmatach i jak szybko w stylu the GazettE nastąpi kolejna schizma.
Poniżej można posłuchać próbki wszystkich utworów z albumu: