Ten minialbum kontynuuje wycieczkę syrup16g w stronę bardziej optymistycznych dźwięków.
Po oficjalnym odejściu ze sceny muzycznej w 2008 roku, ponurzy altrockowcy z Tokio, syrup16g, powrócili znienacka w 2014 roku. Nowy album grupy dotarł do pierwszej dziesiątki Oriconu, udowadniając, że muzycy nie stracili swoich talentów. Najnowszym wydawnictwem jest EPka Kranke, która ukazała się 20 maja zeszłego roku.
Gdy rozbrzmiewa kilka pierwszych taktów Tsumetai tenohira słychać, że zespół nie zmienił się aż tak bardzo. Początkowy metaliczny riff zmienia się zupełnie, nabierając pełnego bogactwa, które trio wydaje się tworzyć bez wysiłku. Brzmienie syrup, składające się z oszczędnych, minimalnie przesterowanych gitar równoważonych dużo bardziej mięsistym basem, jest wyraźne przez cały czas. Od wolniejszego rocka do zaskakująco jowialnych przejść - ta charakterystyczna dla grupy konfiguracja nadaje piosence, o tak chłodnym tytule, niespodziewanego ciepła. Zwieńczony zrelaksowanym wokalem Takashiego Igarashiego utwór stanowi sympatyczną całość.
vampire's store także zawiera te charakterystyczne surowe gitarowe brzmienia, ale może pochwalić się dużo pełniejszą warstwą dźwiękową. Warstwy harmonii i innych instrumentów oraz sprytne wykorzystanie echa tworzą bardzo przyjemną zwrotkę, podczas gdy refren jest bardzo głośny i dumny. Połączone razem stanowią satysfakcjonujący rockowy numer z głębią i charakterem. Mądre wykorzystanie możliwości studia przez zespół i producentów sprawiło także cuda w krótkim, ale zapadającym w pamięć półtora minutowym songline. Choć ma tekst, jest to bardziej instrumentalny rock. Intensywne wokalne harmonie mieszają się z rezonującymi instrumentami, nadając mu tyle pasji, co pełnoprawnemu utworowi.
Przedostatni kawałek ma bardziej bezwstydnie pozytywną melodię niż poprzednicy. Thank you to właściwie jednowymiarowy poprock, w którym na pierwszy plan wybijają się mocne i spójne gitary. Nonszalancki śpiew Igarashiego skontrastowany jest hurraoptymistyczną melodią, zapewniając pogodny nastrój. W stanowiącym przeciwieństwo To be honor przeważają nuty przygnębienia. Podczas gdy utwór jest dosyć żwawy, o lekkiej partii gitar i asertywnym wokalu, to znaki chromatyczne wnoszą trochę melancholii do durowej tonacji.
Kranke to zdecydowanie bardzo pewna siebie propozycja zespołu. Stanowiący główną siłę kreatorską Igarashi zostawił wszędzie odciski palców, stąd całość w dalszym ciągu brzmi uspokajająco, jak stary syrup16g. Dodatek ogólnego radośniejszego tonu, obecny na ostatnich wydawnictwach, może znaczyć, że dla niektórych fanów płyta ta będzie zbyt łagodna w porównaniu do wcześniejszych, mimo że teksty trudno nazwać promykiem radości. Ogromnej zmienności charakterystycznej dla Hurt także brakuje na tej krótkiej EP-ce, ale jest to dobrą oznaką, że zespół dzisiaj pracuje równie ciężko jak wcześniej nad kolejnym świetnym albumem.