Relacja

MONO zaczarowalo Utrecht

29/11/2012 2012-11-29 14:21:00 JaME Autor: Mikan Tłumacz: jawachu

MONO zaczarowalo Utrecht

Wspaniałym koncertem MONO podbiło publiczność festiwalu Le Guess Who.


© JaME, Amke Braaksma
W końcu przyszedł ten czas: MONO uzyskało zasłużone miejsce pośród innych zespołów na Le Guess Who. Zazwyczaj MONO gra w mniejszych holenderskich klubach, ale tym razem trafiło do znacznie większego miejsca - Tivoli Oudegracht w Utrechcie.

Sala była mocno wypełniona i wśród szmeru rozmów zespół wszedł na scenę na próbę dźwięku. Grupa składała się, po pierwsze, z dwóch gitarzystów - Yody i Taakiry ‘Taki’ Goto, z których ten ostatni zazwyczaj zajmuje się solówkami. Taka ubrany był w czarne, porwane obcisłe dżinsy i koszulkę z Elvisem, jego półdługie włosy jak zwykle zakrywały większą część twarzy – aluzja do dramatycznej roli, jaką zazwyczaj odgrywa podczas koncertów. Yoda, z drugiej strony, zdawał się być bardziej wyluzowany, może przyczyniał się do tego wyglądający na wygodny sweter w szare paski, który miał na sobie? Po drugie, w zespole jest niezwykle utalentowana basistka Tamaki, która po nastrojeniu basu sprawdziła także keyboard i ksylofon. Ostatni, ale bynajmniej nie najmniej ważny, jest oczywiście perkusista Yasunori Takada, siedzący za perkusją, która może i nie byłaby imponująca, gdyby nie wiszący nad nim przytłaczający złotobrązowy gong.

Podczas gdy muzykom zajęło około piętnastu minut nastrojenie instrumentów i uzyskanie odpowiedniego nastroju, rozproszona wcześniej publiczność wolno zaczęła przysuwać się coraz bliżej i bliżej do sceny. Fani, którzy przyszli na MONO i tylko na MONO, stali w ciasnej grupce tuż koło sceny, podczas gdy reszta tłumu powoli podchodziła bliżej, a zespół cicho stał na scenie. Sama publiczność była dosyć zróżnicowana: względnie równa ilość kobiet i mężczyzn, od nastolatków do okazjonalnych pięćdziesięciolatków, prezentujących mnóstwo różnych stylów ubierania. Na minimalistycznie urządzonej scenie znajdowały się głównie różne instrumenty, ale po obu jej stronach stały także olbrzymie wieże głośników, prawie sięgające sufitu, a także różne festiwalowe gadżety utrzymane w bieli, złocie i czerni. Nad sceną unosiły się dwa ogromne znaki zapytania, na których wyświetlano obrazy chmur dymu w różnych kolorach – symbol tego festiwalu. Wytwarzające dym maszyny pracowały już na najwyższych obrotach, co połączone z bardzo białymi reflektorami przemieniało scenę w prawie oślepiający błysk światła.

Nagle wszystkie światła zgasły i publiczność skąpała się w oceanie błękitnego blasku. Głośnikowe wieże znienacka zaśpiewały arię, a członkowie zespołu powoli wrócili na scenę, zajmując swoje miejsca. Gdy światła zmieniły kolor z niebieskiego na zielony, powietrze wypełniło się wyczuwalnym napięciem. Pomruk tłumu przycichł, a zagorzali fani przysunęli się jeszcze bliżej do sceny. Spokojnie baśniowy dźwięk ksylofonu Tamaki zaczął wypełniać pomieszczenie, zapowiadając prolog do Ashes i przenikając się powoli z charakterystycznym brzmieniem gitary Taki. Wielu fanów nazywa to ‘Moonlight passa’ po jednym z większych hitów zespołu, Moonlight, w którym prawie cały utwór wypełnia typowe brzmienie najsłynniejszej gitarowej techniki Taki. Ksylofon został następnie zamieniony na bas, a obaj gitarzyści zupełnie poświęcili się wspólnemu występowi. Tamaki stała zwrócona plecami do tłumu, bujając się na piętach, skupiona zarówno na własnej grze, jak i bębnieniu perkusisty. W połowie utworu nastąpił porywający punkt kulminacyjny i choć tłum ciągle milczał jak zaklęty, cały czas cieszył się utworem. Ściana głośników buczała ciężko po obu stronach sceny, kiedy nagle nastąpiła eksplozja hałasu. Ogłuszająca cisza trwała, po czym przekształciła się w delikatne, intymne gitarowe melodie, które mogłyby przyprawić o dreszcz. Powoli nabierała mocy druga kulminacja, podczas gdy Taka i Yoda machali głowami, kompletnie pogrążeni w muzyce. Kawałek zakończył się potężnym uderzeniem perkusisty w gong, co wywołało oklaski. Potem nastąpiła krótka przerwa i ze strony koncertowiczów dobiegały komentarze takie jak “woah” i “w ogóle nie spodziewałem się czegoś takiego..!”.

Po Ashes rozbrzmiała Dream Odyssey, jedna z piosenek z najnowszego albumu. Ta pełna wrażliwości, kameralna kompozycja zagrana była po mistrzowsku, co zostało dostrzeżone przez dużą ilość ludzi, którzy słuchali utworu z zamkniętymi oczami, kiwając się wolno. Powoli zespół wciągał publiczność do swojej muzyki, kiedy nagle Taka wstał, odkopując stołek, na którym siedział, i opadł na kolana. Podczas gdy reszta grupy dalej grała, on przestał zupełnie, trzymając gitarę do góry nogami, podczas gdy górna część jego ciała przysuwała się coraz bliżej i bliżej do ziemi. Część osób była przez chwilę zmieszana, kiedy położył na ziemi także gitarę, ale zaraz potem zaskoczenie został zastąpione przez zrozumienie, gdy tylko stały się słyszalne charakterystyczne szarpnięcia i klepnięcia, właściwe dla niezwykłego stylu gry Taku. Piosenka po raz kolejny zakończyła się eksplozją dźwięku, której towarzyszyły głośne wołania i owacje publiczności.

Zespół zagrał jeszcze trzy piosenki, które pozwoliły mu, intencjonalnie lub nie, przedłużyć przydzieloną mu godzinę. Wydawało się, że nikomu to szczególnie nie przeszkadzało, gdyż większość po raz pierwszy doświadczyła precyzyjnej gry na gitarze I ekstatycznych, transcendentalnych kulminacji, które definiują brzmienie MONO. Muzycy opuścili scenę, żegnani gromkim aplauzem, pozostawiając zadowolonych starych fanów i bez wątpienia pozyskując kilku nowych. Jeżeli Ty, czytelniku, jesteś fanem instrumentalnego post-rocka i epickich kompozycji w klimacie klasycznego fantasy, to zdecydowanie zespół dla Ciebie.


Setlista:

01. Ashes
02. Dream Odyssey
03. Pure as snow
04. Unseen Harbor
05. Everlasting
REKLAMA

Galeria

Powiązani artyści

Powiązane wydarzenia

Data Wydarzenie Lokalizacja
  
29/11/20122012-11-29
Koncert
MONO
Le Guess Who
Utrecht
Holandia
REKLAMA