“MADARA” to klasyk współczesnego visual kei.
Gdyby MADARA była filmem, którym w pewnym sensie jest, gdyż do każdej piosenki powstał teledysk, składałaby się raczej z sekwencji słabo powiązanych scen niż tradycyjnej, prostoliniowej fabuły. W każdym kawałku zespół przyjmuje odmienny styl i eksploruje inną estetykę. Choć niektóre numery przypominają kompozycje innych formacji - Shiikureta haru, kawarenu haru brzmi, jakby była drugą częścią Yurameki DIR EN GREYa, to jednak każdy z nich obdarzony jest niezwykłą chwytliwością. Jest to ten rodzaj kreatywnej świeżości, który często, wraz ze zdobywaniem przez zespół popularności, bywa zastępowany często przez bezosobowy profesjonalizm. Innymi słowy, to, co mamy na tym albumie, to visual kei w najlepszym wydaniu.
MADARA zawiera spory udział młodzieńczo zawadiackich piosenek, jak Sumire, Anata no tame kono inochi. Inne kawałki, w tym No.666 i MAD MARBLE HELL VISION, charakteryzują się czystą śmiałością, której po prostu nie da się opisać. Nazwanie tej EP-ki kwintesencją visual kei po roku 2000 nie będzie zbyt mijać się z prawdą. Rzeczywiście, MADARĘ można opisać jako podsumowanie najlepszych elementów visualu z przełomu wieków. Stąd znajduje się tu nu metal, tradycyjny visualowy rock, prezentowany w Anata no tame kono inochi, jazzujący rock w Sumire, jak również swego rodzaju punk rock, który można usłyszeć w Ruder.
Choć z pewnością the GazettE czerpało inspirację od innych zespołów, można powiedzieć, że w większości przypadków nie tylko poradził sobie lepiej niż jego koledzy, ale udało mu się uchwycić prawdziwego ducha każdej kolejnej piosenki. Na przykład, po posłuchaniu tego fascynującego klejnotu, jakim jest No.666, będziesz się zastanawiać, czy dalsze wysiłki na polu zainspirowanego nu metalem visual kei mają jeszcze jakiś sens.
Biorąc pod uwagę ogromną ilość visualowych zespołów, nazwanie konkretnej płyty arcydziełem jest zawsze pewnym ryzykiem. Prawdopodobnie istnieje całkiem sporo fantastycznych wydawnictw, których nigdy nie będzie się miało okazji posłuchać. Jednak przypadek MADARY jest jasny: ta EP-ka jest bez wątpienia dziełem najwyższej jakości.