Recenzja

tricot - 3

27/11/2017 2017-11-27 00:01:00 JaME Autor: ChrisN Tłumacz: jawachu

tricot - 3

Najnowszy album tricot udowadnia, że 3 to magiczna liczba.


© BAKURETSU RECORDS
Album CD

3

tricot

Od powstania w 2010 roku tricot zdobyło sobie licznych międzynarodowych fanów i zagrało trasy w Azji, USA i Europie: niezbyt łatwe osiągnięcie przy budżecie małej, niezależnej wytwórni, ale pokazujące zaangażowanie grupy, by dzielić się swoim wyjątkowym brzmieniem ze światem. Teraz to kobiece trio wydało trzeci album, nazwany prosto 3, za pośrednictwem własnej wytwórni BAKURETSU RECORDS. Wydawnictwo to ukazało się także równocześnie w USA i Europie, dzięki umowom dystrybucyjnym z Top Shelf Records i Big Scary Monsters.

Zespół pozostał zgranym trio mimo odejścia perkusisty Kazutaki Komakiego w 2014 roku. Członkinie grupy wypróbowywały przez minione lata wielu perkusistów, ale na tym wydawnictwie we wszystkich poza dwoma utworami gra Yusuke Yoshida, który wspomaga zespół w trasach i może być najbliższy pozycji stałego perkusisty. Zdecydowanie rozumie, o co chodzi w tricot i grupa ufa mu na tyle, by powierzyć napisanie perkusyjnych aranżacji. To Yoshida rozpoczyna album drażniącym intro do Tokyo Vampire Hotel.

Ten ekscytujący, dwuipółminutowy numer może nie jest typową ofertą tricot, z zakrwawionym tekstem i motywami jak z anime. Jest jednak pierwszym z wielu przykładów na tym albumie tego, jak zespół porzuca utarte koleiny i próbuje czegoś nowego. Utwór ten służy jako opening nowego serialu akcji/horroru serwisu streamingowego Amazon Japan TV o takim samym tytule. Ten projekt zespół podjął, gdy zwrócił się do niego bezpośrednio reżyser serialu, prowokator Sion Sono.



Wabi-Sabi prowadzi słuchacza z powrotem do krainy żywych, do bardziej znajomego terytorium tricot, urywanym rytmem oraz wyróżniającym się gitarowym stylem Motoko ‘Motifour’ Kidy. Jednak to pełen pasji wokal Ikumi ‘Ikkyu’ Nakajimy oraz wspaniały, dynamiczny bas Hiromi ‘hirohiro’ Sagane jest tym, co naprawdę napędza tę piosenkę.

Podczas gdy uznają etykietkę ‘math-rock’, która została im nadana, członkinie tricot nigdy nie zwracały uwagi na tego typu nazwy, ani nigdy nie były częścią jakiejkolwiek sceny, zawsze pozostając zdecydowanie niezależne i nalegając, że lubią robić muzykę, jaka tylko przyjdzie im do głowy. One nigdy nie bały się eksperymentować i ten album ma pewien pozom figlarności i zabawy, rzadko znajdowany na ich wcześniejszych wydawnictwach, często poważnych. Pełen funkujacego acid jazzu Yosoiki jest znakomitym przykładem wolnego, wyluzowanego tricot, podążającego w nowym kierunku.

Nietypowo, cała trójka zmienia się przy głównych partiach wokalnych. Znajome brzmienie głosu Ikkyu kontrastuje z nieco mocniejszym tonem Motoko i słodszym, delikatniejszym głosem Hiromi, nadając piosnce odmienny nastrój. Refren mógłby być czymś więcej niż zbiorem ‘yeah, yeah’, ale chórki robią z niego coś specjalnego.

Po potężnym początku oraz jego zróżnicowanym stylu, środek albumu zdominowany jest przez coś, co można nazwać klasycznymi kawałkami tricot, poczynając od głównego singla z albumu, DeDeDe.



Pork Side to króciutki utwór, służący za intro do Pork Ginger, singla z 2015 roku, który teraz znalazł tutaj swój stały dom. Setsuyakuka to kolejny wydany wcześniej kawałek, z EP-ki KABUKU z 2016 roku, pojawiający się w dalszej części albumu. Te starsze utwory bardzo dobrze pasują do nowego materiału, mimo obecności różnych perkusistów, odpowiednio Kosuke Wakiyamy i Yumy Abe.

Perkusista Yusuke Yoshida wypada niezwykle na 18, 19, trzymając wszystko w ryzach, ale równocześnie w rozchwianiu. Piosenka wydaje się, jakby miała rozerwać się w szwach, gdy sprzeczne rytmy ciągną i pchają się nawzajem, podobnie jak nieznośne, nierozwiązane napięcie w związku opisywanym w tekście. Jest to tricot w jak najlepszej formie.

Namu to szalony pico-popowy instrumental z mocno przesterowaną gitarą. Kreskówkowy wokal ‘namu’ przyciąga całą uwagę, ale są tam też subtelne, ciekawe chórki. Słowo ‘namu’ można z grubsza przetłumaczyć jako buddyjskie ‘amen’, przez co można ten kawałek postrzegać jako dziwaczny rodzaj religijnego śpiewu. Niezależnie od tego, czy mnisi gdzieś tam w Kioto potrząsają z dezaprobatą głowami, jest to przyjemny kawałek pysznej zabawy.

Gładko przełączając się z absurdalnego do wzniosłego, Munasawagi budzi się do życia przepięknymi wokalnymi harmoniami. Choć to normalne, że to gitary i nieprzewidywalny rytm przyciągają najwięcej uwagi, chórki w utworach tricot rzadko zdobywają uznanie na jakie zasługują. Na tym albumie przeniosły się na kolejny poziom, a pogodne refreny przydają piosence życzliwości i ciepła.

Na koniec jest Melon Soda, czysto popowa piosenka. Ten krótki, lecz uroczy utwór, z łagodnym zapętlonym basem hirohiro w centrum, zamyka album, pozostawiając słuchacza z ciepłym uczuciem w środku.



3 ma wszystko, co zdobyło dla tricot tak wielu zagranicznych fanów, tylko teraz charakterystyczny styl grupy stał się bardziej wyrafinowany, czyniąc z tego albumu jak dotąd najbardziej imponujący i najlepiej skonstruowany. Co ciekawe, wszystkie nowe utwory zostały nagrane na żywo podczas jednej sesji, bez pomocy metronomu, a produkcja zachowała energiczną atmosferę koncertu, ale także nadała albumowi głębokie, wygładzone brzmienie. Osoby, które wcześniej mogłyby mieć problem z przyzwyczajeniem się do niepokojących, połamanych rytmów tricot, mają teraz okazję dać mu kolejną szansę. Podczas gdy jest to niewątpliwie tricot z całą oczekiwaną zawiłą stroną techniczną, zespół wyluzował, pokazując także zabawną, przyjacielską i ciepłą stronę.


3 jest dostępne w USA za pośrednictwem Top Shelf Records, a w Europie - Big Scary Monsters.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2017-05-17 2017-05-17
tricot
REKLAMA