Recenzja

BONNIE PINK - Dear Diary

14/12/2017 2017-12-14 00:01:00 JaME Autor: Hanamogeraed Tłumacz: jawachu

BONNIE PINK - Dear Diary

“Dear Diary” oferuje przyjemną mieszankę buzującego popu i oryginalnych melodii.


© BONNIE PINK
Album CD

Dear Diary (Regular Edition)

BONNIE PINK

Piosenkarka i autorka piosenek BONNIE PINK może cieszyć się długą, pełną sukcesów karierą i 21 września 2010 roku obchodziła piętnastolecie jej rozpoczęcia. Oryginalne i osobiste kompozycje artystki zapewniły jej popularność, która trwała poprzez 33 single i 10 albumów. Album numer 11 z 2010 roku, Dear Diary, to kolejny zestaw różnorodnego popu.

Album zaczyna się singlami Is This Love? i Morning Glory. Mocny początek pierwszego numeru, zawierający refren "flash, flash, is this love?", od razu robi wrażenie. W zamierzeniu ma przypominać grom miłości od pierwszego wrażenia, jest to wesoły i optymistyczny poprockowy kawałek. Bardziej zrelaksowanym tempem odznacza się Morning Glory, w którym swingowe i funkowe rytmy mieszają się z instrumentami dętymi. Słodki, czysty wokal Bonnie wybrzmiewa w powtarzającym się refrenie "Morning Glory". Letni singiel KITE, efekt kolejnej współpracy ze szwedzkim producentem i starym przyjacielem Tore Johanssonem, dzięki jowialnym syntezatorom i dobrze dostrojonym harmoniom jest tak samo podnoszący na duchu.

Jak zwykle w przypadku twórczości Bonnie, ten album to dobra mieszanina różnych muzycznych elementów. Jest tutaj pełen energii pop pośród podobnych zawadiackiemu Cookie Flavor czy żywemu Birthday Girl. Funkowy bas i wpływy R&B zabarwiają SUKI KILLER, opowieść o pełnym miłości i nienawiści związku, zaśpiewanym z odrobiną ducha walki. Charakterystyczne cechy muzyki Bonnie objawiają się w softrockowym, nieco jazzującym Hurricane i cięższym Find A Way. Instrumenty ze Środkowowschodniej Azji zostały wykorzystane w wołaniu Bonnie o World Peace, nadając mu odrobinę egzotyki wymieszanej z zachodnim popem.

Spokojniejsze momenty rozrzucone są w różnych momentach albumu. Jednym z takich utworów jest jedwabiście gładki Home Sweet Home; jazzowy fortepian i zestaw instrumentów akustycznych przypominają twórczość Nory Jones. Charakterystyczne połączenie banjo, gitary rezonansowej i równomiernego, opartego na talerzach rytmu w zainspirowanej country Many Moons Ago nadają jej nostalgicznego charakteru. Choć tekst jest smutnym wspomnieniem szczęśliwszych czasów, ma jednak wydźwięk pełen spokoju i nadziei. Delikatna serenada w języku angielskim, Grow, to głos Bonnie naprzeciw samotnej akustycznej gitary, w związku z czym uwaga skupia się na pozornie swobodnemu śpiewowi wokalistki. Łagodna i skromna prostota jej śpiewu jest prawdziwą radością do słuchania.

Najlepszym utworem na albumie jest spokojna, ale poruszająca Nagareboshi. Idealne wykonanie wokalne połączone jest z subtelnymi smyczkami i sekcją rytmiczną, tak uduchowioną, że jest to czysta, słuchowa słodycz. Ta łagodna i emocjonalna melodia przywodzi na myśl soulowe wokalistki, takie jak Dionne Warwick czy Beverly Knight. Ostatnia piosenka stanowi duży kontrast, gdyż jest niezwykle żywa i chwytliwa NAMI NAMI. Jak sugeruje jej tytuł, przepełnia ją niewinne uczucie. Słodycz sekcji smyczkowej i harfy naprzeciw dudniącego, rytmicznego basu, przynosi taneczne zakończenie albumu.

Limitowana edycja wydawnictwa zawiera także dysk z 15 stronami b z lat 1996-2009 i DVD z finałem trasy 2009 "ONE" w Akasaka Blitz. Strony b artystki zawsze były równie wysokiej jakości, co wszystkiej inne jej piosenki, a ta kolekcja jest gratką dla każdego fana.

Dear Diary słucha się jak nagrania wzlotów i upadków czyjegoś życia: czasami otwarte, ekstatyczne i oczyszczające, innym razem introwertyczne i zamyślone. Różnorodność i kreatywność muzyki Bonnie jest na tym wydawnictwie tak obfita jak zawsze. Jej chemia z zespołem sprawia, że występy są imponujące, stanowiąc miły dodatek do tego dopracowanego albumu.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2010-10-06 2010-10-06
BONNIE PINK
REKLAMA