Kiedy masz do czynienia z muzyką, nigdy nie wiesz, jaki zespół nagle przykuje twoją uwagę. Czasami coś po prostu zaskoczy w twojej głowie i zaczniesz puszczać piosenkę w kółko przez dzień, tydzień, miesiąc. Będzie to tym bardziej zaskakujące, gdy dowiesz się, że są to utwory zespołu, który powstał zaledwie rok wcześniej, w styczniu 2017. Tak, ariel makes gloomy to nowy zespół i jak na razie wydał tylko jedną EP-kę, carbonium, ale nasze zalecenie są proste – miej oko na ten zespół!
Na pierwszym wydawnictwie ariel makes gloomy udaje się wysłać cię do muzycznego nieba. Wielu doświadczonych muzykom nie osiąga tego rodzaju imersji, ale ten młody zespół osiąga to zaledwie czterema utworami. Łączą się ze sobą tak dobrze i wbijają się w głowę tak głęboko, że nie chce się wracać do rzeczywistości.
Ten rodzaj magii jest możliwy dzięki mieszaninie gatunków, z których swobodnie korzystają muzycy. Usłyszysz zarówno poprockowe brzmienia i chwytliwe gitarowe riffy, jak też nastrojowe instrumentale czy ambientowe kawałki. Szczególnie interesujące jest wysunięcie gitary basowej na czołową pozycję, gdyż wszystkie kawałki na carbonium mocno opierają się na basie. Dzięki temu są nie tylko chwytliwe, ale także o bogatszym i głębszym brzmieniu. I na koniec, choć to nie mniej ważne – hipnotyzujący, melancholijny wokal Ishitami. Podczas najbardziej intensywnych momentów, podnosi ona głos, by dodać napięcia i wnieść jeszcze więcej emocji do utworu.
To zawsze dobry znak dla EP-ki, gdy skłania cię do słuchania wciąż i wciąż. Dokładnie tak jest z carbonium: po finałowych akordach chcesz doświadczyć tej podroży jeszcze raz. I jeszcze raz. A potem ponownie. Podczas słuchania muzyki ariel makes gloomy, wszystkie inne rzeczy odchodzą na bok. Jest nieco melancholijna i chłodna, ale zdecydowanie wspaniała.