Pierwszy, potężny i niewiarygodnie słodki.
Pod koniec lata BAND-MAID zapowiedziało nagle, że w listopadzie, w środku wielkiej trasy po Japonii, zagra kilka koncertów promujących nowy album poza swoim krajem. Dwa występy w Stanach odbyły się przy pełnych salach, ale do Helsinek dziewczyny przyjechały po raz pierwszy, więc nie udało im się zapełnić Nosturi. Jak myślicie, czy przeszkodziło im to w zagraniu świetnego koncertu?
W ogóle! Grupa, stojąc na scenie, czasami jeszcze wzmacnia już i tak potężne kompozycje, dodając im nieprzyzwoitą ilość energii. A rozpoczynające występ Domination od razu pokazało, dlaczego bilety na koncerty BAND-MAID w Japonii rozchodzą się błyskawicznie. Utwór brzmi gwałtownie na nagraniu, ale tutaj, gdy Akane podaje z uśmiechem dynamiczne perkusyjne partie, a Saiki bezbłędnie wykonuje długi refren, nie da się temu oprzeć – zespół urzeka ciężkimi riffami i szalonym rytmem.
Zazwyczaj tak szybkie piosenki są wykorzystywane, by “wykończyć” publiczność, ale zespół następnie przeszedł do równie zabawowego Play. W tym momencie widzowie się przełamali i z radością dołączyli do prostych refrenów, składających się zaledwie z kilku sylab. Jak tu nie śpiewać razem, gdy piosenka sama się o to prosi? Przy okazji, dzięki gorącemu wsparciu publiczności, wokalistka, która wyglądała na zdenerwowaną, mogła się odprężyć, uśmiechnąć i zacząć zachowywać bardziej aktywnie w drugiej kompozycji.
Pozostałe artystki także nie miały zamiary kryć się w cieniu. Dzięki licznym prędkim solówkom i instrumentalnym partiom, gitarzystki Kanami i Miku wespół z basistką Misą wciąż ściągały na siebie uwagę. Największym błędem, jaki możesz popełnić, gdy zapoznajesz się z BAND-MAID, to stwierdzenie, że dziewczyny w kostiumach pokojówek grają coś lekkiego. W rzeczywistości, grupa zdobyła sobie uznanie nie dzięki ślicznemu wyglądowi (cóż, nie tylko dzięki temu), ale gorącą, ciężką muzyką. Przyjemnie jest słuchać, z jakim technicznym mistrzostwem i zaangażowaniem grają podczas koncertu. I ponownie chcę wspomnieć Akane: z beztroską, radosną miną mocno waliła w potężny zestaw i wydawało się, że bez żadnego odpoczynku mogłaby to powtórzyć jeszcze kilka razy.
Jednak dziewczyny nie tylko wykonywały utwory, ale także próbowały rozmawiać z publicznością. Miku na początku powitała zgromadzone “damy i dżentelmenów”, standardową frazą z kafejek z pokojówkami, a za drugim razem, po kilku piosenkach, starała się mówić zabawną mieszanką angielskiego i japońskiego. Może i widzowie nie zrozumieli wszystkiego, ale grupa dorosłych mężczyzn skandująca dla gitarzystki “moe-moe, kyun-kyun” stanowiła niesamowicie słodki i niezapomniany widok. W trakcie tej samej przemowy artystka narzekała, że podczas lotu Kanami straciła swoją gitarę i gra na pożyczonej. Ofiara tego nieszczęścia zrobiła w tym momencie tak sfrustrowaną minę, że ktoś prawdopodobnie natychmiast rzucił się na poszukiwania.
Nagrania BAND-MAID są dobre, ale to właśnie koncerty tworzą ten zespół. I jeżeli utwory studyjne wywołują zazwyczaj burzę emocji, to na scenie dziewczynom udaje się zmienić to w tajfun porywający wszystko. Wybuchowa perkusja, soczysty bas, ciężko brzmiące gitary i, oczywiście, jasny, potężny wokal – to wszystko, w połączeniu z doświadczeniem i charyzmą wykonawczyń czyni występu zespołu więcej niż świetnymi. Jak się raz tego spróbuje, chce się pobiec i od razu kupić bilety na wszystkie dostępne koncerty. 14 listopada członkinie grupy nie tylko oczarowały zgromadzoną w Nosturi publiczność, ale zagrały set, który sprawił zadowolenie starym i nowy fanom. Być może nie było wystarczająco dużo akustycznych części, ale jest to doskonały pretekst, by czekać na kolejną wizytę BAND-MAID!
Setlista:
01. Domination
02. Play
03. the non-fiction days
04. Moratorium
05. CROSS
06. Don't you tell ME
07. Turn Me On
08. secret my lips
09. DICE
10. Don't Let Me Down
11. onset
12. Carry on living
13. CLANG
14. Spirit!!
15. alone
16. glory
17. you.
18. FREEDOM
19. REAL EXISTENCE
20. Choose me
