Niektóre zespoły starają się zaimponować słuchaczom niezwykłym wyglądem, inne tworzą muzykę ciekawą z wierzchu, ale tak naprawdę bez duszy, napisaną przy pomocy różnych producentów. Jednakże oprócz mainstreamu mamy także scenę alternatywną, na której od czasu do czasu pojawiają się zespoły takie jak sassya-. Jak tylko spróbuje się „skosztować” tej muzyki, muzycy dosłownie uderzają w pierś niechlujnymi riffami, mocno kopną surowym brzmieniem, a potem zbijają z nóg chropowatą melodią. Sekizui, drugi pełny album tria, nie ułatwia słuchaczom sprawy, pozostawiając ich na pół godziny sam na sam z histerycznym, ale lekkomyślnie szczerym kompanem.
Zamiast standardowego “przywitania” ten towarzysz szaleje, zmuszając do skrycia się w kącie. Pierwsze Tokyo wpada jak dźwiękowe tornado, potem nagle cichnie na kilka sekund, kołysząc się z boku na bok do dźwięków basowej gitary. Muzycy nawet nie starają się tutaj śpiewać, po prostu krzyczą, wbijając każde słowo w mózg słuchacza. Od samego początku, jawna złość i szalona punkowa energia sassya- wystraszy tych przyzwyczajonych do łagodniejszego podejścia.
Pozwólcie im biec, ponieważ nic się nie zmieni aż do ostatnich akordów tego wydawnictwa. Zespół wciąż szaleje jak potężny dźwiękowy tajfun, uderzając głośną muzyką i histerycznym wokalem. sassya- rozpryskuje wokół emocje, sprawiając, że czuje się je właściwie fizycznie. Mimo to, czasami zespół naciska zbyt mocno, do tego stopnia, że niektóre partie są aż nieprzyjemne do słuchania.
Jednak wszystko to staje się nieistotne, gdy rozpoczyna się sekizui. Utwór tytułowy jest nie tylko najlepszy na tym albumie, ale stanowi równocześnie finał tej głośnej i dziwnej konwersacji. Piosenka maluje świat na szaro, hipnotyzując słuchacza rytmem i ponurym nastrojem. Budzi poczucie niepokoju, które staje się mocniejszy i mocniejszy. Potem eksploduje głośnym, zdesperowanym krzykiem, uwalniając napięcie. Jego miejsce natychmiast zajmuje twój gniew na własne słabości. I oto jesteś, rozpaczliwie brnący przez ścianę dźwięku, stworzoną przez długie, instrumentalne partie, by mieć szansę stanięcia blisko wokalisty i krzyczeć wraz z nim z całych sił w ciemność, rozpuszczając się jednocześnie w grzmiącej muzyce.
Nowe wydawnictwo sassya- zdecydowanie nie jest dla wszystkich. Surowe brzmienie może odstraszyć szerszą publiczność, a niektóre utwory są naprawdę trudne do słuchania, nawet biorąc pod uwagę gatunek tej muzyki. Ale z innej perspektywy, połączenie tej dzikiej, szalonej punkowej/hardcore’owej energii i śmiałego, agresywnego, emocjonalnego podejścia z pewnością znajdzie swoich fanów.