MUCC - ENDER ENDER
W oczekiwaniu na koniec świata.
Jeśli znacie MUCCa, to wiecie, że można oczekiwać po tych facetach wszystkiego. Cały czas eksperymentują ze swoim brzmieniem, szukając coraz to nowych sposobów na zaskoczenie fanów. A gdy tylko wydadzą coś nowego, gorące debaty natychmiast wybuchają w internecie.
Na tym singlu zespół porzucił powszechne stosowanie elektroniki. W końcu skryła się w tle, pozwalając grupie pokazać swoją „ciemniejszą” stronę i przypomnieć fanom, że wciąż wie, jak grać ciężką muzyką. Tytułowy ENDER ENDER dosłownie wbija się w pamięć potężnym intro i szybkim rytmem zwrotek. Dla odmiany refren okazuje się być nieomal taneczny – ten ciekawy kontrast sprawia, że piosenka jest bardzo atrakcyjna. Główną zaletą utworu jest growl Tatsuro, a także warstwa instrumentalna natychmiast skłaniająca do machania głową.
Monopoly z godnością przejmuje pałeczkę. Zazwyczaj strony b bardzo różnią się od tytułowej kompozycji, ale tutaj tak nie jest. Piosenka staje się naturalną kontynuacją tytułowego kawałka, oferując słuchaczowi nie tylko doskonałe partie gitarowe, ale także przejmujący, dobrze skomponowany refren. Spokojny wokal Tatsuro, na przeciw którego szaleje partia instrumentalna? O tak, można tego słuchać w kółko.
Dla tych, którzy bardzo stęsknili się za zespołem, MUCC przygotował nieco zmodyfikowaną wersję Mae e. Klasyki, jak mówią, się nie starzeją. Ogólnie rzecz biorąc, chłopakom znów udało się zaskoczyć, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Muzycy przypomnieli, że wciąż wiedzą, jak grać na instrumentach i growlować – na tej podstawie otrzymaliśmy bardzo dobry singiel. ENDER ENDER stał się kolejnym dodatkiem do ogromnej dyskografii formacji i zalecamy posłuchanie go wszystkim, którzy zainteresowani są jej twórczością.