Cran Arcanaria - The End Of Nightmare
Gothic metalowa piosenkarka niezbyt przywiązana do gotyckiej etykietki.
Definiowanie gothic metalu w kategoriach stricte muzycznych to nie jest zbyt odpowiednie podejście. Gotyckość artystów mierzona jest bardziej estetyką. Czarny, koronkowy szal, przeszywające błękitne spojrzenie i wysadzany kryształami Swarovskiego mikrofonem - można wybaczyć mylne uznanie Cran za “alt-idolkę” o wizerunku “gothic lolity”. Jednakże,
wydany w marcu ubiegłego roku
debiutancki album jej solowego projektu Cran Arcanaria jest w bardzo metalowym stylu.
Ogólnie rzecz biorą, zawartość The End Of Nightmare oscyluje między melodyjnym i symfonicznym power metalem, z dodatkiem różnych dawek syntezatorowych smyczków i chórów. Poszczególne utwory maja bardzo wyraźne gotyckie elementy, jak napędzana klawesynem The Princess Of Darkness z intro na organach i posępnym interludium.
W przeciwieństwie do wielu gotyckich formacji, album zazwyczaj unika cech extreme metalu, jak death growl. Piosenka, w której się to pojawia, Evil Rose, to jedyne prawdziwe potkniecie wydawnictwa. Wykonywane przez byłego kolegę Cran z arakiah, Ippeia Takahashiego, growle nie są problemem samym w sobie, jest nim ich rozmieszczenie, poza refrenami. Na przykład, ciche gulgotanie, będące właściwie białym szumem podczas zwrotek i solówek, jest bardziej irytujące niż niepokojące.
Podczas gdy większa część piosenek została wyprodukowana przez gitarzystę Insurrecto, naokiego, znajdują się na nim też dwa utwory, które można uznać za najbardziej chwytliwe pozycje. Rozbrzmiewający zaraz po ckliwej balladzie Musou kawałek byłej keyboardzistki Octaviagrace, Reanne, optymistyczny BRAVE SWORD może z początku być nieco drażniący, ale przypada do gustu na czas błogiej solówki gitarzysty Anatomy, Yukiego.
Numer keyboardzistki Adrastea, X.Murai, czyli The Demon's Violet Moon, okazuje nieco większy szacunek gotyckiej tożsamości Cran Arcanarii, ponieważ nie jest tak bezwstydnie żywiołowy. Fakt, że Cran z radością nie mieszała się do żadnej z tych melodii, świadczy o jednej z mocnych stron albumu: całkowitym braku obsesji na punkcie własnej gotyckości. Determinacja wokalistki, by zapewnić różnorodność brzmień owocuje o wiele ciekawszym doświadczeniem.