FATE GEAR na Metal Matsuri, Londyn

Metal Matsuri spowodowało coś w rodzaju eksodusu muzyków z Japonii. Podczas gdy festiwalowi artyści tłoczyli się w samolotach i gromadzili powietrzne mile, steampunk heavymetalowy zespół FATE GEAR, przybywał do UK, jeżeli wierzyć jego Twitterowi, na pokładzie napędzanego parą sterowca, od którego przyjął swoje imię.

Dowódca sterowca, “Kapitan” Mina, założyła FATE GEAR w 2015 roku, dodając nową grupę do mnóstwa metalowych kapel, które powstały po upadku DESTROSE. Jej wysoce koncepcyjny melodic power metal wprowadził kolejny posmak do eklektycznej mieszanki rockowych i metalowych zespołów na Metal Matsuri.

FATE GEAR charakteryzowało się zmiennym składem, choć nie w tym samym stopniu, co DESTROSE. Przed okrzepnięciem obecnego stanu osobowego, dołączały do niego gościnnie różne śpiewaczki, a nawet okazjonalnie skrzypaczki. Na tę londyńską przygodę przyjechała była wokalistka DISQUALIA, IBUKI.

Muzyka intro kłóciła się z metalową etykietką, gdyż FATE GEAR weszło na scenę przy akompaniamencie delikatnych celtyckich skrzypiec. Dziewczyny wyglądały odpowiednio, wystrojone w wiktoriańskim steampunkowym stylu, a Mina miała na czole charakterystyczne lotnicze gogle.

IBUKI natychmiast zapewniła wszystkim dobrą zabawę potężnym wokalem, zapowiadając FATE GEAR na maksymalnej głośności i prezentując wysoki krzyk vibrato, otwierający pierwszy numer Scars in my Life. Wątek celtycki przewijał się również w następnym utworze Queen of the War, mieszaninie metalowych gitar i skrzypiec, nadających całości klimat jak z "Gry o tron”.

IBUKI znalazła czas na krótką rozmowę przyznając, że nie mówi zbyt dobrze po angielsku. Trzymała się jednak sprawdzonego “Jesteście gotowi na rock?”, co wystarczyło, by tłum wykrzykiwał swoją gotowość. I to dobrze, że był gotowy, ponieważ FATE GEAR ostro uderzyło w niego agresywnym MEGABULLETS. Szkarłatnowłosa keyboardzistka Yuri, która wcześniej spokojnie zajmowała się swoimi sprawami, teraz wydała z siebie kilka krzykliwych, ochrypłych okrzyków.

Sytuacja uspokoiła się trochę dzięki powolnemu Shinsou, przed podwójnym uderzeniem kawałków - Romancer i Skykiller - które narodziły się jako numery DESTROSE, napisane przez Minę w poprzednim życiu. Po zanurzeniu się w przeszłości pani kapitan spojrzała w przyszłość, obiecując publiczności, że FATE GEAR powróci do Londynu w nowym roku, co spotkało się z gromkim aplauzem.

Tempo przyspieszyło, gdy zespół wjechał na ostatnią prostą, a Haruka wybiła prędkie beaty na dwie stopy w 7 Years Ago. Mina może być kapitanem, a IBUKI to potężna frontmanka, ale prawdziwym żywiołem FATE GEAR jest basistka Erika.

Artystka zwolniła hamulce headbangingiem, rozrzucając we wszystkich kierunkach długie blond loki, gotowa do różnych wybryków skakała po scenie jak wariatka, robiąc miny i wdrapując się na kolumny głośnikowe. Jej zaraźliwy entuzjazm sprawił, że cała sala podskakiwała, gdy w pewnym momencie grała na basie jedną ręką, druga machając wraz z tłumem.

Zespół zachował na wielki finał utwór tytułowy z nowego albumu Headless Goddess, podczas którego IBUKI mogła poszaleć z mocno przesadzonym wokalem, wspartym death metalowymi krzykami Yuri. Aby nie być gorszą, Mina wykonała imponujące, przedłużona solo, a Erika oczywiście rzuciła się w jeszcze wścieklejszy headbanging, zakończony okręcaniem wkoło basu, zaczepionym paskiem na jej szyi.

Podczas gdy tłum obsypywał FATE GEAR okrzykami i oklaskami, zespół rzucał kostkami gitarowymi i pałeczkami perkusyjnymi w las wyciągniętych rąk, desperacko chcących zdobyć pamiątkę. Była chwila czasu na selfie, po czym załoga okrętu FATE GEAR schroniła się za kulisami.

Setlista:

01. Scars in my Life
02. Queen of the War
03. MEGABULLETS
04. Shinsou
05. Romancer
06. Skykiller
07. 7 years ago
08. Fate Gear
09. Headless Goddess