Pierwszy album SuGa to zdecydowanie ciężki, pozytywny noise.
Po wydaniu raczej dobrze przyjętego minialbumu I SCREAM PARTY, SuG wypuścił pierwszy pełny album. n0iZ star jest tak trendy i stylowy, jak sposób zapisu jego tytułu. To żywe, barwne i dzikie nagranie zawiera dziesięć zupełnie nowych utworów, wyraźnie stworzonych z myślą o "ciężkim, pozytywnym rocku".
Jednak pierwszy numer zupełnie nie jest rockowy. Elektroniczny i instrumentalny chocoholic n0iZ zaczyna się mocno psychodelicznym wstępem. Szeptane, niesamowite skandowania dopełniają futurystycznego brzmienia całości. Intro płynnie przechodzi w przeskakujące elektroniczne beaty b.r.k.. Potem wchodzi ciężki, gitarowy refren, nadający piosence buntowniczy charakter. Takeru na wpół krzyczy zwrotki - ten nowy styl sprawdza się całkiem dobrze - i popisuje się umiejętnościami w beatboxingu. Pomimo nauczenia się nowych sztuczek, wokalista wciąż zachował charakterystyczną wymowę „r”.
Kolejnym utworem jest Kokuu. Rozpoczyna się ciężkim beatem, a pierwsza zwrotka wykonana jest growlującym rapem, w stylu zdecydowanie pasującym Takeru. Elektroniczne nuty przewijają się przez całą zwrotkę, nadając jej sugestywny, mroczny nastrój. Nieco dziwi to, że jako kolejna wypada Vi-Vi-Vi, chyba że służy jako odpowiedź na gniewną poprzedniczkę. Numer ten jest radosnym, uroczym poprockiem, którego najlepszym punktem jest kontrastująca gitarowa gra masato i yujiego. Szkoda tylko, że wokal brzmi zbyt ostro, trochę psując klimat.
Yami tsuki delay rozpoczyna się psychodelicznie elektronicznym intro, ustawiającym nastrój tej sennej, mistycznej piosenki. Można usłyszeć tu wiele wokalnych eksperymentów, od zsyntetyzowanych wokali w zwrotkach po wielowarstwowe rapowanie-śpiewanie-mówienie w przejściach. Takeru radzi sobie z tym bardzo dobrze, a całość jest chwytliwa i interesująca. Kolejny kawałek zaczyna się nagle i delikatne intro przenosi nas w Shikisai, niesamowity numer z płynną, lekką melodią. Bujające tony pełne są tęsknoty, a przejmujące gitarowe solo w połowie wzmacnia uczucie nostalgii. Shikisai z łatwością mógłby być najlepszym utworem na albumie, gdyby nie dwie rzeczy: wokal Takeru jest zbyt słaby, by go podtrzymać, a dziwna, jękliwa fraza na końcu po prostu psuje piękny nastrój.
Na szczęście frontman nadrabia to trochę w RomantiC. Jego falset jest mocniejszy i może przypominać ten Isshiego z Kagrry,, ale prawdziwa siła tego gładkiego, delikatnego utworu tkwi z bębnieniu MITSURU - gra talerzy w niecodziennym rytmie czyni całość bardzo atrakcyjną.
Wolniejsze numery zostaja za nami, gdy SeiyokuHoLiC podrywa się do życia. Ten ciężki i mocny numer oferuje pulsujący beat i szybkie, zawodzące gitarowe solo, a zsyntetyzowany wokal wykorzystany został perfekcyjnie, by podkreślić mocne strony śpiewu Takeru. To solidny numer SuGa, którego z pewnością będzie się słuchać wielokrotnie. CRIMSON SODA dopełnia tę ciężką, dobrą do headbangingu część albumu. Perkusja jest szybka i nieubłagana, słowa praktycznie wywarczane, a gwałtowne gitary doskonałe. Numer jest głośny i energiczny, z mocnym rytmem, cudowny w swojej bezpośredniości.
Uesto Faaito Sto~ri~ (można to przeczytać jako "West Fight Story", ale jest zapisane w hiraganie) wydaje się być zabawą z musicalem "West Side Story", co zdecydowanie odzwierciedla intro w stylu retro. Początkowe partie basu i gitary bawią się przerywana melodią, ale potem piosenka staje się szybka, radosna i skoczna. Gitary napędzają melodię, a wesoły lekki styl jest podręcznikowym przykładem "ciężkiego pozytywnego rocka". pikaLIFE kontynuuje ten trend. Choć brzmi nieco jak Oreshiki Continue, to ma szybsze tempo i radzi sobie samodzielnie. Dzięki ciekawemu beatowi i błyskotliwej gitarze, ten optymistyczny utwór stanowi idealne zakończenie albumu.
n0iZ star pokazuje rozwój SuGa jako zespołu. Jego kompozycje stały się bardziej złożone i wciąż doskonalił swój styl oraz brzmienie. Ale album ma też swoje wzloty i upadki, a problemem jest Takeru. Jeżeli jest dobry, piosenka jest świetna, jeżeli daje ciała, może zepsuć cały utwór. Pomimo tego n0iZ star dobrze pokazuje, czym powinien być pierwszy album każdego zespołu: niedoskonały, ale warty posłuchania noise.