Dzięki uprzejmości PS Company i R:ID po konferencji prasowej na odbywającym się w Niemczech
Animagic 2007 udało nam się porozmawiać z
Miyavim.
Witaj. Jesteśmy z niemieckiej ekipy JaME. To już trzeci wywiad z tobą dla naszej strony w tym roku, dziękujemy, że zgodziłeś się z nami porozmawiać.
Miyavi: Dziękuję, że zawsze o mnie dbacie!
Jak się masz? Jak minął ci lot?
Miyavi: Przyzwyczaiłem się już do latania. W Japonii ciągle pracuję i nie mam czasu na naukę, ale kiedy siedzę w samolocie mogę się uczyć albo spać, czas szybko zlatuje.
Choć jesteś tutaj jako artysta solowy, najgorętszym tematem obecnie jest twój nowy zespół, S.K.I.N., a więc zacznijmy od niego. Czy możesz nam opowiedzieć o waszym pierwszym koncercie?
Miyavi: To, że czeka na mnie wiele fanów, zauważyłem już kiedy pojechałem do Los Angeles w maju, jako solowy artysta. Podczas występu
S.K.I.N. na scenie było o wiele więcej energii, a ponieważ pozostali członkowie są też znanymi muzykami, pojawił się pewien rodzaj "magii zespołu", którego nie posiada artysta solowy. Byłem pod wielkim wrażeniem entuzjazmu fanów.
Czemu zdecydowaliście się zagrać wasz pierwszy koncert w Los Angeles, a nie w Japonii?
Miyavi: Mieliśmy okazję tam wystąpić ponieważ tam nagrywaliśmy i graliśmy próby, nie chodziło o żaden głęboki powód. Nie ma znaczenia w jakim kraju wychodzimy na scenę, o ile nie zapominamy o dumie z tego, że jesteśmy Japończykami. Oczywiście planujemy także zagrać w Japonii.
Podczas wywiadu, który przeprowadziliśmy z tobą w lutym, powiedziałeś, że chciałbyś być w zespole, ale ponieważ jesteś samolubny, wolisz pozostać artystą solowym. Zaledwie dwa miesiące później ogłoszono twoje przyłączenie się do S.K.I.N.. Skąd ta nagła zmiana decyzji?
Miyavi: Moja opinia na ten temat się nie zmieniła, kontynuuję działalność jako artysta solowy. Nie zamierzam przerywać kariery solowej tylko dlatego, że przyłączyłem się do zespołu. Odnośnie zespołu - o przyłączenie się do niego zostałem poproszony już w zeszłym roku. Choć biorę w nim udział, zamierzam nadal pracować zarówno jako artysta solowy, jak i członek zespołu. Każdy z nas ma swoje projekty, połączyliśmy się jednak, aby stworzyć coś z czego, jako reprezentanci zarówno kultury Japonii, jak i sceny visual kei możemy być dumni.
Jak dużo Miyaviego jest w S.K.I.N.?
Miyavi: Każdy z nas dokłada do zespołu swoją ćwiartkę, ale muszę przyznać, że jestem pod dużym wpływem pozostałych, ponieważ jestem najmłodszy. Lubię dodawać do całości moją własną esencję, której inni nie posiadają. Tworzymy naprawdę dobry zespół, nawet pomimo tego, że wszyscy jesteśmy samolubami. (śmiech)
Jak ci się pracuje z tak uznanymi muzykami? Czy nauczyłeś się od nich czegoś?
Miyavi: Tak, oczywiście! To moi senpaje, których szanuję zarówno jako muzyków, jak i ludzi.
A z drugiej strony - czy ty możesz ich czegoś nauczyć?
Miyavi: Wydaje mi się, że jedyną przewagą, jaką nad nimi posiadam, jest moja młodzieńcza energia. Hmm, może "młodzieńcza" nie jest tutaj odpowiednim słowem, ale wydaje mi się, że jest pewien rodzaj "wybuchowości", który posiadają tylko doświadczeni ludzie. Pozostali oczekują tego po mnie. Zachodzi między nami dużo interakcji, inspirujemy się nawzajem.
Czy wydaje ci się, że twoja osobowość zmieniła się od kiedy rozpocząłeś karierę muzyka?
Miyavi: To się naturalnie zmienia wraz z upływem czasu. Ale ważniejsze jest to, że zawsze pozostaje coś, co nigdy nie ulega zmianie. Dlatego nie postrzegam tego jako zmianę, a jako rozwój.
Byłeś już wcześniej w Europie, ale jutro po raz pierwszy zagrasz tu koncert. Jesteś zdenerwowany czy może występ w USA sprawił, że zdobyłeś więcej pewności siebie?
Miyavi: (śmieje się) Hmm, mam już sporo doświadczeń z Azji związanych z barierą językową. Nauczyłem się więc, jak się odpowiednio prezentować i zachowywać, nawet jeśli nie znam lokalnego języka, a dzięki koncertowi w Los Angeles nabrałem więcej pewności siebie. Szczerze mówiąc, teraz nie jestem zdenerwowany, natomiast świetnie się bawię. Trochę napięcia jest oczywiście niezbędne, ale obecnie brakuje mi go. Moi muzycy supportujący,
Kavki Boiz, są prawdziwymi indywidualistami i świetnie się z nimi bawię. To nie są "visualowcy", ale rozumieją, co chcę osiągnąć, dobrze mi się z nimi pracuje i są dobrymi kolegami. Dzięki nim jestem w stanie pokazać mój "Neo Visualism".
Właśnie wspomniałeś o Kavki Boiz, czy mógłbyś nam więcej o nich powiedzieć? Kim są i w jaki sposób ich poznałeś?
Miyavi:
Kavki Boiz to beat boxer, tancerz stepujący, basista, perkusista i malarz. Poza tym gramy jeszcze na innych instrumentach. Tworzymy raczej grupę artystów niż zespół studyjny czy normalną grupę. Każdy z nas jest niezależnym artystą. Ja prowadzę występ, ale w jego trakcie sporo improwizujemy. Członkowie grupy wywodzą się ze światów hip-hopu, punka, bluesa i innych gatunków. Czuję, że dzięki współpracy z tymi artystami jestem w stanie połączyć te gatunki. Każdego z nich poznałem w inny sposób, podczas występu w Tokyo Geijutsu Gekijyou czy w Budokanie, podczas wspólnego grania na ulicy czy... kiedy zaczynałem spontanicznie grać w klubie na gitarze albo urządzaliśmy sobie jam session.
Czego możemy się spodziewać po twoim stylu "Neo Visualism"? Czy zaprezentujesz nam go podczas jutrzejszego występu?
Miyavi: Niech pomyślę... Według mnie visual kei to nie tylko przebieranki, nakładanie makijażu i robienie ładnych zdjęć. Zastanawiam się nad tym, jak możemy pomóc ludziom w tworzeniu marzeń i jak możemy ulepszyć visual kei, nie tylko jako muzycy, ale jako artyści. Chcę próbować różnych gatunków i stylów, zarówno wizualnych jak i muzycznych, a nie polegać na ustalonych już wzorcach i kategoriach. Oczywiście podstawą zawsze jest muzyka
Miyaviego, ale chcę stawiać przed sobą kolejne wyzwania.
Twoja muzyka jest bardzo zróżnicowana, komponujesz i wykonujesz piosenki należące do przeróżnych gatunków. W jaki sposób decydujesz o tym, jaki styl obejmiesz za każdym razem?
Miyavi: Cóż, to zależy od tego jaki mam nastrój, gdy rozpoczynam pisanie. Wszystko samo do mnie przychodzi. Po rozpadzie mojego poprzedniego zespołu wypróbowywałem wiele rzeczy i nie miałem przy sobie nikogo znajomego. Zauważyłem wtedy, że muszę się zmienić. Pisząc piosenki pop kładłem nacisk na melodie, bo dzięki temu można przekonać do siebie słuchaczy. Musiałem uciec od tego wszystkiego, aby wyeksponować moją własną świadomość. Przy
Dokuso - Miyaviuta ważne było dla mnie, jako gitarzysty, współpracowanie z muzykami, którzy byli moimi przyjaciółmi. Dzięki temu mogliśmy przekraczać granice gatunków i wspólnie eksplodować. Od czasu debiutu major odczuwam potrzebę eksponowania właśnie tych elementów. Później zacząłem zwracać uwagę na popularne kompozycje i ich melodie, a przy
Dokusoku - Miyaviuta ważne było dla mnie, abym pracując z innymi był w stanie to wszystko połączyć. Gdy pojechałem do LA i tańczyłem na JRR - ponieważ ogólnie rzecz ujmując lubię tańczyć - to także włączyłem do swojej muzyki.
Na nowym singlu, saikihokoru hana no you ni / kabuki danshi
, dodałeś brzmienia hip-hop i miksowania. Wiemy, że lubisz eksperymentować, ale co skłoniło cię do użycia właśnie tych elementów i czego możemy się spodziewać po kolejnych wydawnictwach?
Miyavi: Ach, nie chciałem zbytnio eksponować samego hip-hopu. Podczas jutrzejszego koncertu zobaczycie, że w tej piosence pojawia się nie tylko ten gatunek ale także punk i blues. Na scenie będąc tancerze stepujący i japoński bębniarz. Odnośnie kompozycji - mam nadzieję, że udało mi się połączyć te elementy w sposób, który pozostaje zrozumiały. Mam nadzieję, że uda mi się jutro utrzymać ten chaos w ryzach.
Co sądzisz o stronach takich jak YouTube? Czy myślisz, że miały one jakiś - pozytywny czy negatywny - wpływ na twoją karierę?
Miyavi: Hm, zapewne Universal Records tego zbytnio nie lubi, ale mnie wydaje się to interesujące, to nowe pokolenie mediów, dobrze będzie, gdy rozwiązane zostaną problemy prawne. Osobiście lubię odwiedzać tego typu strony.
Jaki album najczęściej gości w twoim odtwarzaczu? Jaką płytę poleciłbyś swoim fanom?
Miyavi: Haha, pomyślmy... hmm,
Noisettes i
The Fratellis, ich też słucham. W Universal Music jest zbyt wielu artystów. Hm... nie jestem sobie w stanie teraz więcej przypomnieć.
Czy masz na koniec jakieś przesłanie dla twoich fanów, którzy przyjdą cię jutro zobaczyć?
Miyavi: Tak! To moja pierwsza wizyta w Niemczech, wczoraj zostałem ciepło... nie, gorąco przywitany. Gdziekolwiek się nie udam, chcę być dumny z tego, kim jestem. Wielu fanów chciało przyjechać na ten koncert, ale im się to nie udało. Mam nadzieję, że wszyscy, którym udało się zdobyć, bilety będą się jutro świetnie bawić!
Konferencja prasowa
Tuż po konferencji prasowej z
Plastic Tree i przed naszym osobistym wywiadem odbyła się konferencja z
Miyavim, w której wzięli udział przedstawiciele mediów oraz wybrani fani. Pytania zadawaliśmy przez ok. 40 minut, a
Miyavi odpowiadał na nie głównie po angielsku, jedynie w trudniejszych momentach zwracał się o pomoc do tłumaczki R:ID, Noriko.
Jaka była twoja pierwsza myśl gdy YOSHIKI zaprosił cię do udziału w S.K.I.N.?
Miyavi: Byłem podekscytowany! Powiedział mi, że to będzie jego ostatni zespół. Byłem bardzo wdzięczny i zdecydowałem się przyłączyć.
Skąd czerpiesz inspirację?
Miayavi: Zewsząd. Inspiruje mnie muzyka, moje życie i moja łazienka.
Czy miałeś czas zwiedzić Bonn?
Miayvi: Pospacerowałem trochę i jadłem kiełbaski.
Bardzo często zmieniasz styl - skąd czerpiesz pomysły na te zmiany?
Miyavi: Pomysł na moją nową fryzurę na przykład pochodzi z kabuki.
Czego oczekujesz po niemieckich fanach?
Miyavi: Oczekuję, że będą szaleni! Nie mogę się już doczekać, kiedy ich zobaczę.
Fani jmusic szaleją na sam dźwięk twojego imienia. Czemu?
Miyavi: Nie wiem. Może dlatego, że muzyką staram się przekazywać moje uczucia, ale nie jestem pewien...
Jakiej muzyki słuchasz? Lubisz może jakiś niemieckich artystów?
Miyavi: Lubię...
Rammstein! (wszyscy się śmieją) Lubię industrial.
Co sobie pomyślałeś, gdy po raz pierwszy zobaczyłeś niemieckich fanów?
Miyavi: Nic nie pomyślałem.
Czy przeszkadza ci, że niektórzy z tutejszych fanów nie rozumieją twoich tekstów i nie potrafią się domyślić, co chcesz nimi przekazać?
Miyavi: Nie obchodzi mnie to!
W jaki sposób praca solo różni się od pracy w zespole?
Miyavi: Gdy gram solo, ja jeden ponoszę za wszystko odpowiedzialność. Rozpad mojego zespołu był smutnym wydarzeniem, ale była to także szansa dla mnie jako artysty solowego.
Czy teraz, gdy jesteś już trochę starszy, łatwiej będzie ci grać w zespole i dzielić odpowiedzialność z innymi członkami S.K.I.N.?
Miyavi: Wszyscy członkowie są ode mnie starsi i bardziej egoistyczni. (śmiech) Jako gitarzysta, muszę dobrze współpracować z innymi, ale jestem też w stanie kontynuować moje projekty solowe. Jestem dobrym gitarzystą.
Co twoi rodzice sądzą na temat twojej kariery?
Miyavi: Nie są surowi, wspierają mnie!
Bilety na jutrzejszy koncert niemal natychmiast się wyprzedały. Co o tym myślisz?
Miyavi: Dziękuję! (po niemiecku)
Czy podczas komponowania zwracasz uwagę na swoje mocne i słabe strony?
Miyavi: Potrafię dobrze grać na gitarze i posiadam szeroką wiedzę na temat japońskich sformułowań, ale chyba nie jestem aż tak dobry w śpiewaniu.
Wielu fanów chciałoby, abyś otworzył niemiecki fanklub. Czy masz jakieś plany dotyczące otwarcia twojego fanklubu dla fanów zza granicy?
Miyavi: Mam taką nadzieję. Naprawdę mam taką nadzieję.
Co sądzisz o castingach?
Miyavi: Ach, mamy je także w Japonii, to dobry sposób na dostanie szansy. Według mnie to jest OK. Jeśli chcesz odnieść sukces, masz na to tysiąc sposobów, a to jest jeden z nich. A jeśli naprawdę w to wierzysz, uda ci się dostać na szczyt.
Jaki jest główny koncept S.K.I.N.?
Miyavi:
YOSHIKI! On jest liderem zespołu, zgadał się z
Gacktem, a potem obaj zaprosili mnie do współpracy.
Zawsze nosisz przy sobie swoje gitary. Czy zdarzyło ci się kiedyś przez to którąś uszkodzić?
Miyavi: Nie, ale mocno uderzam w struny i przez to często pękają.
Twoje klipy są naprawdę wyszukane. Jak wiele czasu zajmuje ci nagranie klipu?
Miyavi: Jeden cały dzień.
Czego najbardziej obawiasz się stracić w życiu?
Miyavi: Mojej muzyki i moich gitar!
Czy są jakieś cele, do których nadal zmierzasz?
Miyavi: Nie, nie ma; wydaje mi się, że kiedy umrę, to będzie moim ostatecznym celem. Chcę podróżować po świecie i doświadczać różnych rzeczy, a kiedy umrę, mam nadzieję, że dowiodę samego siebie.
Czy masz groupies?
Miyavi: Czasami.
Co myślisz o prześladowcach?
Miyavi: Nie obchodzą mnie!
W tym momencie zakończyła się konferencja prasowa. Każdy dostał okazję zrobienia zdjęcia, a później opuściliśmy pomieszczenie i rozpoczęły się wywiady. Na sam koniec
Miyavi powiedział jeszcze:
Jestem bardzo podekscytowany i nie mogę się już doczekać, kiedy zobaczę swoich fanów, bilety tak szybko się wyprzedały... (na chwilę przestaje mówić, po czym kończy zdanie po niemiecku) Dziękuję!
JaME pragnie podziękować R:ID, PS Company oraz oczywiście Miyaviemu. Specjalne podziękowania także dla Johanne Henders z Germanrock.de za zdjęcia z koncertu.