Tuż przed swoim pierwszym zagranicznym koncertem zespół RENTRER EN SOI znalazł trochę czasu, aby odpowiedzieć na kilka pytań JaME
Z RENTRER EN SOI spotkaliśmy się wczesnym popołudniem w dniu ich francuskiego koncertu. Członkowie zespołu wyglądali na zrelaksowanych, choć nieco zmęczonych. Nasza ekipa jako ostatnia przeprowadza z nimi wywiad tego dnia.
Witajcie! Na początek, opowiedzcie nam proszę o początkach waszego zespołu.
(Wszyscy się śmieją. John, tłumacz, wyjaśnia nam, że od rana wielokrotnie odpowiadali już na to pytanie, więc sam zaczyna opowiadać o zespole.)
John: Podstawę zespołu stworzyli Takumi i Satsuki, znali się już wcześniej i byli przyjaciółmi. Bardzo chcieli tworzyć muzykę, zdecydowali więc, że stworzą razem zespół, choć nie mieli wtedy jeszcze żadnych innych muzyków. Później zwerbowali Ryo, ale było ich nadal tylko trzech. Oczywiście mieli sesyjnego perkusistę i gitarzystę, ale potrzebowali członków na stałe. Niedługo potem odkryli Mikę, który grał wtedy w zespole, który bardzo lubili. Uważali, że świetnie gra na perkusji, ale ponieważ był wtedy w innym zespole, nie mógł się do nich przyłączyć. Na szczęście dla nowej grupy, poprzedni zespół Miki niebawem zakończył działalność. Zaprosili go więc do grupy, ale Mika stwierdził, że przyłączy się jedynie pod warunkiem, że przyjmą też Shuna. I tak narodziło się RENTRER EN SOI. (wszyscy znowu się śmieją)
Jakie zespoły, japońskie czy też zagraniczne, lubicie?
Takumi: Bardzo lubię stare zespoły heavy metalowe.
Shun: SUM 41.
Mika: Dream Theater i Björk.
Ryo: Słucham wielu rodzajów muzyki, ale z zagranicznej najbardziej lubię System of a Down.
Satsuki: Nirvana, Linkin Park, DIR EN GREY. (wszyscy się śmieją)
Takumi: Ozzy Osbourne.
Satsuki: Avril Lavigne. (znowu śmiechy)
W jakich okolicznościach trafiliście do świata muzyki?
Takumi: Chciałem być perkusistą ze względu na zespoły, które bardzo lubię, ale nie miałem miejsca, w którym mógłbym grać, więc zamiast tego zacząłem grać na gitarze! (śmiech)
Shun: Na mnie też wpływ miały zespoły, które lubiłem, więc nie wyobrażałem sobie, że mógłbym robić cokolwiek innego niż grać na gitarze.
Mika: Gdy zakładałem ze znajomymi zespół, zostało w nim tylko jedno wolne miejsce - dla perkusisty. Zająłem więc tę pozycję automatycznie, ale potem zacząłem odczuwać w stosunku do tego coś więcej, poczułem, że granie na perkusji jest dla mnie w sam raz. Dopiero później kupiłem sobie perkusję do domu! (śmieje się)
Ryo: Gdy byłem w szkole, bardzo lubiłem visual kei, więc chciałem zająć się tym samym.
Satsuki: Śpiewam, ponieważ mam przesłanie, które chcę przekazać. Usiłowałem grać na instrumentach, ale za każdym razem okazywało się, że to, co chcę przekazać, da się zrobić jedynie za pomocą wokalu.
Jaki jest główny temat waszych piosenek?
Satsuki: Jak sugeruje nasza nazwa, RENTRER EN SOI oznacza introspekcję, akt poznawania samego siebie i odkrywania kim się naprawdę jest.
Czemu zdecydowaliście się na nazwę po francusku?
Satsuki: Jestem fanem Europy, a zwłaszcza Francji. Jestem pełen podziwu dla jej mieszkańców. Widać to w strojach i makijażu, które dawniej nosiłem. To głównie za moją sprawą wybraliśmy nazwę zespołu po francusku.
To nie jest wasza pierwsza wizyta we Francji - w roku 2004 przyjechaliście tutaj nagrać klipy. Czy możecie nam opowiedzieć o tamtej wizycie?
Satsuki: Chcieliśmy nakręcić klipy w kraju, do którego już wtedy wiele czuliśmy, co widać po naszej nazwie. Pragnęliśmy znaleźć się w otoczeniu zabudowanym typowo po francusku. Gdy tutaj przyjechaliśmy, zauważyliśmy, że coś, co w Japonii miałoby kilka metrów, tutaj ciągnie się kilometrami. To była prawdziwa Francja, na którą czekaliśmy, Francja z jej charakterystyczną architekturą. To coś, czego nie mamy w Japonii.
Mika: Poruszyły nas obszary wiejskie, ich prostota. Poza tym dziewczyny tutaj są bardzo ładne! Pragnęliśmy nakręcić te klipy w otoczeniu, które bliskie jest perfekcji.
Czemu nie wykorzystaliście wtedy okazji i nie zagraliście koncertu we Francji?
Satsuki: Nie mieliśmy wtedy jeszcze żadnych kontaktów! (wszyscy się śmieją)
W latach 2005-2006 zrezygnowaliście z wizerunku visual. Wiemy, że pytano was o to już wiele razy, ale chcielibyśmy wiedzieć, czemu zdecydowaliście się na tę zmianę i co jeszcze poza wizerunkiem się zmieniło?
Satsuki: To, co najbardziej zmieniło się wraz z wizerunkiem, to nasza świadomość i wola. Staliśmy się mocniejsi. Introspekcja RENTRER EN SOI pozwoliła nam zajrzeć głęboko do własnego wnętrza i odkryć, że nie musimy być ograniczani przez wizerunek.
Takumi: Gdy ludzie zmieniają wygląd, zmienia się też ich zachowanie. Nie przeszkadza nam to jednak nadal poruszać tych samych tematów w muzyce.
Jak zareagowali na to fani w Japonii?
Satsuki: Było wiele ludzi, którzy woleli nasz poprzedni wizerunek, ale dzięki nowym piosenkom i nowemu wyglądowi pojawiło się wiele innych ludzi, którzy dopiero teraz zaczęli nas słuchać i którzy bardzo pozytywnie na nas zareagowali. Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi.
Czy piosenka I hate myself and want to... to jakieś nawiązanie do Nirvany?
Satsuki: Tak, o to też już nas pytali! (śmiechy) Dopiero po jej napisaniu zorientowałem się, że można ją odebrać jako hołd dla Nirvany. Ale to nie było naszą intencją, a zdecydowaliśmy się umieścić ją na samym końcu THE BOTTOM OF CHAOS, ponieważ jest to dość mocna piosenka. Mówi o tym, że nie lubię samego siebie, a raczej, że nie lubiłem, wyjaśnia ten rodzaj wglądu w samego siebie. Zanim udało mi się przezwyciężyć pewne ograniczenia, musiałem się zorientować, że negatywne nastawienie do niczego nie prowadzi. Chociaż nie lubiłem samego siebie, musiałem żyć dalej. W tym okresie chciałem nawet umrzeć, co sugeruje tytuł piosenki - I hate myself and want to... DIE! Ale udało mi się to przezwyciężyć. Pragniemy, aby ludzie dowiedzieli się, że pomimo wszelkich negatywnych myśli na swój temat, muszą wydobyć się z tego stanu. Ważna jest refleksja i nie uleganie rozpaczy. Ta piosenka ma dosyć pozytywne przesłanie.
Satsuki i Takumi, czy możecie nam opowiedzieć o waszych tatuażach? (obaj podnoszą ręce, na których widać wiele tatuaży)
Satsuki: Wszystkie są w tych samych miejscach, w których tatuaże ma Kyo (z DIR EN GREYa). Kyo jest naszym przyjacielem i często spędzamy z nim czas. Bardzo podobały nam się jego tatuaże i chcieliśmy część z nich mieć na sobie.
Czy zrobiliście je w tym samym czasie, gdy zmienialiście wizerunek?
Takumi: Nie zrobiliśmy tego celowo, ze względu na zmianę wizerunku. To się stało po prostu, naturalnie.
Satsuki: Pomyśleliśmy nawet, że powinniśmy byli zrobić je wcześniej, bo wtedy też by to pasowało. Nie zrobiliśmy ich dla zespołu, to wynik kombinacji wielu czynników.
Imiona Daisuke (ex-kagerou, obecnie the studs) oraz Kyo (DIR EN GREY) pojawiają się w podziękowaniach na waszych albumach. Czy możecie nam wytłumaczyć, w jaki sposób wam pomagali? Czy brali także udział w nagrywaniu THE BOTTOM OF CHAOS?
Satsuki: To bardziej Daisuke niż Kyo. I to mnie najbardziej pomaga, głównie sprawiając, że więcej piję. Kiedyś nie piłem wcale, ale dzięki Daisuke się to zmieniło, teraz mogę pić dużo. Daisuke stawiał przede mną wyzwania takie jak "Czekaj, teraz wypij to a potem to", a jednocześnie mówił mi, jaki powinien być wokalista. Jego zasługa to raczej ogólny wpływ na mnie niż jakaś konkretna praca nad albumem.
Ale czy pomagali wam oni w nagrywaniu najnowszego albumu?
Satsuki: To tajemnica! Jeśli nadstawicie uszu, może uda wam się czasem coś usłyszeć.
Hmm... chodzi ci o pewne głosy w tle albo growlowanie w niektórych piosenkach?
Satsuki: Tajemnica! (zawstydzony śmiech) Może tak... może nie...
Czy możecie nam nieco opisać THE BOTTOM OF CHAOS? Gdy go słuchaliśmy, wydawało nam się, że kryje się za nim jakaś opowieść, jeden motyw przewodni.
Satsuki: Nie zamierzaliśmy stworzyć tego albumu wokół jednej historii, ale faktycznie, jeśli weźmiemy na przykład piosenkę Ushinawareta fuukei no yume, opowiadam w niej o czymś, co zostawiło na mnie ślady i co mnie zdenerwowało, można powiedzieć, że wręcz 'wypluwam swój gniew. To epizod z mojego życia, jest ich na tej płycie dwanaście. To nie było celowe, choć w efekcie album traktować można niczym film. Każdy z nas włożył w te piosenki swoje emocje i w efekcie zdają się one scenami z życia. Przeskoki z radości do smutku, złości i myśli samobójczych i tak dalej.
Co czujecie wiedząc, że wasze albumy trafiły do sprzedaży w Europie?
Satsuki: Jesteśmy bardzo szczęśliwi i czujemy się zaszczyceni!
Jakie macie plany na przyszłość? Czy zamierzacie eksperymentować z innymi rodzajami muzyki?
Takumi: Trzy lata temu nigdy byśmy nie pomyśleli, że znajdziemy się tu, gdzie teraz jesteśmy. Nic nie planowaliśmy. Nie możemy stwierdzić "Teraz zrobimy to czy tamto". Żyjemy w czasie teraźniejszym. Wszystko samo się rozstrzygnie, gdy nadejdzie odpowiednia chwila, taka jest kolej losu.
Niedawno dowiedzieliśmy się, że w październiku wystąpicie na Oni-Con w Houston. Jak czujecie się mając w perspektywie pierwszy występ w Stanach?
Satsuki: Od dawna chcieliśmy to zrobić.
Myślicie, że moglibyście zagrać tam całą trasę?
Satsuki: Tak, chcielibyśmy.
Czemu zdecydowaliście się zremiksować swoje piosenki?
Takumi: Remiks pozwala na przekazanie czegoś nowego. Choć zachowaliśmy wokal, a słowa wcale się nie zmieniły, w zależności od aranżacji wywierają one inny efekt. To ciekawa praca, bo choć zachowaliśmy wokal, spotkaliśmy się ponownie, aby na nowo stworzyć piosenkę. Najtrudniej było nie zakłócić znaczenia tekstu, konieczne było zachowanie pewnej logiki.
Gdybyście nie byli muzykami, co byście dzisiaj robili?
Takumi: Lubię tworzyć rzeczy, dlatego tworzę piosenki. Gdybym nie był muzykiem, tworzył bym co innego. Co? Sam nie wiem.
Shun: Stemplarz! (wszyscy się śmieją) Stemplowałbym formularze.
Mika: Gdybym nie był perkusistą, zostałbym inżynierem dźwięku. Tak czy siak, byłbym w jakiś sposób związany z muzyką.
Ryo: Otaku? (wszyscy się śmieją)
John: To nie jest praca! (śmiechy)
Ryo: No to byłbym dziennikarzem pogodowym.
Satsuki: Gdybym nie był muzykiem, chciałbym zostać pisarzem.
Co byś pisał?
Satsuki: Jedna z piosenek na THE BOTTOM OF CHAOS zajęła mi trzy strony tekstu w Wordzie. Wyciągając z tego jedynie słowa kluczowe, udało mi się stworzyć piosenkę. Ciągnie mnie do pisania, mógłbym więc pisać w taki sam sposób, jak piszę piosenki.
Na waszym oficjalnym blogu widać, że jeden z was często zasypia. (Zanim jeszcze skończyliśmy pytanie, zespół zaczyna żartować i pokazywać na Ryo.) Czy wrzucanie tam zdjęć śpiącego Ryo to jakiś wasz wewnętrzny żart?
Satsuki: (wszyscy się śmieją) Musimy pokazywać, że to tylko on w tym zespole śpi!
Ryo: Naturalnie, cały czas zdarza mi się zasypiać. A oni robią mi wtedy zdjęcia! (śmieje się)
Satsuki: Gdy na ulicy ktoś go rozpozna, od razu mówi wtedy "ach, to ten koleś, co ciągle śpi!" Ryo! (śmieją się)
Zakończyliście właśnie sporą trasę po Japonii. Czy macie z niej jakieś szczególne wspomnienia?
Satsuki: Mamy z niej bardzo dobre wspomnienia. To kolejny krok w naszej ewolucji, ale teraz to już przeszłość. W tej chwili myślimy tylko o koncercie we Francji.
Denerwujecie się przed dzisiejszym koncertem? Macie jakieś przyzwyczajenia związane z przygotowaniami do wyjścia na scenę?
Satsuki: Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy tu dziś wieczorem zagrać! Ja zazwyczaj piję przed koncertem miód, ale nie mam go tutaj ze sobą.
Shun: Ja ćwiczę kciuki.
Mika: Naśladuję ruchy za perkusją.
Ryo: Palę i śpię. (wszyscy się śmieją)
Takumi: A mnie to nie obchodzi, komponuję nawet przed samym wyjściem na scenę. Trzeba mnie ostrzec, kiedy już się zaczyna!
Ostatnie słowa?
Satsuki: Mam nadzieję, że THE BOTTOM OF CHAOS wam się spodoba!
Dziękujemy!
RENTRER EN SOI: Dziękujemy!
JaME dziękuje RENTRER EN SOI, ich managerowi, wytwórni GanShin oraz Johnowi za tłumaczenia.