W związku z powrotem dziewczyn z Gallhammer na Wyspy, JaME miało okazję zamienić kilka słów z tym niepowtarzalnym metalowym trio tuż przed jego występem w Liverpoolu.
Członkinie Gallhammer używają enigmatycznych tekstów i ciemnego makijażu, by stworzyć iluzję oziębłej osobowości. Spotkanie, które odbyło się 16 marca w Liverpoolu, tuż przed wyjazdem tria na norweski Inferno Festival, pokazało przedstawicielce JaME, że w tych kobietach kryje się znacznie więcej niż tylko metal.
Jak przebiega trasa i który z dotychczasowych koncertów najsilniej zapisał się wam w pamięci?
Vivian: Wszystkie nam się podobały! (śmiech) Każde z miejsc było ciekawe i interesujące.
A które było jak na razie najgłośniejsze?
Vivan: Wszystkie!
To wasza druga wizyta w Europie i jednocześnie druga w Anglii. Dlaczego zdecydowałyście się wrócić w tym właśnie momencie, tak prędko po waszej poprzedniej wizycie? Jakie wyjątkowe wspomnienia macie z poprzedniej trasy?
Vivian: Lubimy grać w Wielkiej Brytanii. W trakcie poprzedniej wizyty grałyśmy tylko w trzech miastach, więc tym razem chciałyśmy zagrać w większej ilości miejsc. Poza tym, po zakończeniu tej części trasy, lecimy do Oslo, aby wziąć udział w Inferno Festival, uznałyśmy więc, że ten moment będzie najlepszy na powrót do Anglii.
Po zakończeniu trasy po Anglii jedziecie do Norwegii, aby wziąć udział w Inferno Festival. Jakie oczekiwania wiążecie z tym wydarzeniem i z występu z którym zespołem cieszycie się najbardziej?
Vivian: Będziemy w Norwegii tylko jeden dzień, po czym od razu wracamy do Japonii, więc niestety nie będziemy miały okazji poznać innych zespołów.
Czy wydaje wam się, że europejska publiczność łatwiej akceptuje waszą muzykę niż fani w Japonii? Czy uważacie, że od kiedy zaczęłyście grać, polepszył się odbiór muzyki metalowej w Japonii?
Vivian: Wydaje nam się, że nasz zespół jest popularny dlatego, że tworzą go trzy dziewczyny, grające muzykę metalową, a to dosyć niespotykane. Jesteśmy tym samym inne niż pozostałe zespoły i dlatego jesteśmy popularne w Europie. Według nas, ludzie w Japonii lepiej rozumieją nasze piosenki, choć jednocześnie jesteśmy tam znacznie bardziej undergroundowe. W Japonii są ludzie, którzy naprawdę uwielbiają naszą muzykę, jest tam wiele kobiecych zespołów, to wynika z japońskiej kultury. Nie wydaje nam się, żeby tak było w Europie czy w Anglii.
Co sądzicie o europejskiej fascynacji wami jako całkowicie kobiecym zespołem?
Vivian: Wydaje nam się, że Europejczycy interesują się nami przede wszystkim dlatego, że jesteśmy kobiecym zespołem, a nasza muzyka ma dla nich znaczenie drugoplanowe. Tego problemu nie mamy w Japonii, ponieważ jest tam wiele kobiecych zespołów, więc muzyka stawiana jest na pierwszym planie.
Czy w związku z sukcesem odniesionym w Europie planujecie jeszcze bardziej rozszerzyć strefę swojej działalności? Planujecie zaprezentować swoją muzykę w innych europejskich krajach czy też w Ameryce?
Vivian: Mamy nadzieję, że w przyszłości tam zagramy, ale nie podjęłyśmy jeszcze żadnych definitywnych decyzji. Chciałybyśmy kiedyś zagrać w USA, Australii czy Francji. Podczas poprzedniej wizyty w Europie grałyśmy tylko w północnej części, dlatego chciałybyśmy kiedyś zagrać także na południu.
Jaka jest wasza osobista opinia na temat zachodniej sceny metalowej? Czy wydaje wam się, że publiczność tutaj jest bardziej skłonna do akceptacji granej przez was muzyki niż ta w Japonii, czy też może opinie są bardziej zrównoważone?
Vivian: W Japonii muzyka metalowa w ogóle nie jest popularna, chociaż bardzo wielu ludzi uważa Japonię za kraj metalowy! Ja wcale tak nie uważam, moim zdaniem ludzie na Zachodzie słuchają o wiele bardziej ekstremalnej muzyki.
Vivian, udzielasz się jako saksofonistka w zespole Congenital Hell. Czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę przeniesienie trochę wpływów tego zespołu na Gallhammer?
Vivian: Na Congenital Hell postanowiłam skoncentrować się dopiero po Gallhammer. Wchodziłam w skład wielu zespołów jako wokalistka lub saksofonistka, ale na basie zaczęłam grać dopiero w Gallhammer. Muzyką zajęłam się w wieku lat szesnastu, więc wpływ na mnie miało bardzo wiele zespołów. Kocham oczywiście heavy metal, ale jestem także fanką punka, new wave, noise i wielu innych gatunków. Muzycznie, wpływ na mnie ma bardzo wielu ludzi.
W poprzednich wywiadach jako zespoły o największym wpływie na Gallhammer wymieniałyście "starsze" kapele, takie jak Amebix czy Hellhammer. Czy są jakieś współczesne zespoły, które podziwiacie?
Vivian: Największy wpływ na naszą twórczość mają Burzum, Hellhammer i Amebix, ale inspiracje czerpiemy także od Bauhaus, Joy Division i Killing Joke. Każda z nas słucha innej muzyki, więc wszystkie mamy na siebie wpływ.
W jaki sposób odkryłyście Amebix - są oni w końcu uważani za zespół "undergroundowy".
Vivian: Gdy miałam około 18 lat, trafiłam do sklepu z używanymi płytami i w sekcji heavy metalowej znalazłam album Amebix. Moją uwagę przyciągnęła okładka - była bardzo interesująca i przez nią zapragnęłam usłyszeć tę płytę.
Na początku nie byłam świadoma, że Amebix gra crust punk; myślałam, że to po prostu heavy metalowa kapela. Po pierwszym przesłuchaniu albumu stwierdziłam, że brzmi świetnie. Heavy metal ma zazwyczaj bardzo szczegółowe teksty, ale w Amebix tego nie ma. Oni trzymają się bardzo prostego brzmienia, różniąc się tym od większości heavy metalowych zespołów, było to więc dla mnie bardzo odświeżające brzmienie. Szybko bardzo polubiłam Amebix i scenę crust punkową; lubię m.in. D.I.R.T. - zespół crust punkowy z kobietą na wokalu.
Dlaczego większość waszych tekstów jest po angielsku? Czy uważacie, że przedstawiane przez was tematy bardziej adekwatnie da się opisać używając angielskiego? Czy przy nadawaniu muzyce mrocznej atmosfery, to angielski jest dla was bardziej emocjonalnym językiem?
Vivian: Achch, to taki pospolity błąd! Połowę słów do piosenki piszę po japońsku, a potem tłumaczone jest to na angielski. Zmieniam słowa, aby pasowały do piosenki i czasami okazuje się, że lepiej jest użyć w tekście angielskiego, ponieważ zyskuje się przez to na intonacji. Lubię śpiewać po japońsku, ponieważ to mój ojczysty język i czasami łatwiej jest mi wyrazić swoje emocje po japońsku niż po angielsku.
Niedawno, jako pierwszy kobiecy zespół trafiłyście na okładkę "Terrorizer" (przyp. tł.: brytyjskie pismo metalowe), jak się przez to poczułyście?
Vivian: To dla nas bardzo dziwne doświadczenie! (cały Gallhammer wybucha śmiechem) To wielki zaszczyt, ale i niesamowicie dziwne uczucie.
Podobało wam się, że ubrali was w wojskowe mundury?
(wszystkie się śmieją)
Vivian: Wojskowa kurtka to dla mnie norma, ale hełm już nie! (śmiech) To było nietypowe.
Co sądzicie o odniesionym przez was do tej pory sukcesie w Anglii?
Vivian: To dziwne! Bardzo dziwne jak dla tak normalnych ludzi,jak my. (śmiech) Spędziłyśmy wiele czasu w Japonii i musimy się jakoś utrzymywać, więc jesteśmy bardzo biedne!
Risa, przed przyłączeniem się do Gallhammer byłaś wokalistką zespołu awangardowego; czy nie chciałabyś w przyszłości znowu grać tego typu muzyki?
Risa: Chciałabym, jeśli tylko znalazłabym trochę czasu.
Vivian: Obecnie Risa wygląda na wokalistkę metalową, ale poza wyglądem nie jest typem osoby, która gra w metalowej kapeli!
Risa: Nie wydaje mi się, żebym aż tak zmieniła swój styl, nadal słucham tego, co mi się podoba, i nie sądzę, żeby aż tak bardzo zmienił się mój wokal.
Wasze teksty opierają się na tematach takich jak rozpacz, brak nadziei, uczucie pustki i innych intensywnie negatywnych doznaniach. Skąd czerpiecie tego typu inspiracje?
Vivian: Z mojej głowy i moich negatywnych przemyśleń. Początkowo przez moje picie mogą się one wydawać pozytywne, ale w gruncie rzeczy nie jestem zbyt optymistyczną osobą.
Przed założeniem Gallhammer żadna z was nie grała na swoich instrumentach. Jak wielkim wyzwaniem było dla was nauczenie się grania i ile mniej więcej czasu zajęło wam ich opanowanie?
Vivian: Gallahammer założyłyśmy w 2003 roku i już miesiąc później grałyśmy swój pierwszy koncert! Jeśli mam być szczera, każdy grany przez nas koncert jest jednocześnie okazją do ćwiczenia grania na instrumentach! Choć oczywiście ćwiczymy także poza występami.
Na albumie Dawn of... znalazło się kilka nowych wersji piosenek z demówek i starszych albumów. Co skłoniło was do nagrania ich ponownie? Stwierdziłyście może, że kryje się w nich niewydobyty potencjał?
Vivian: Decyzja o wydaniu płyty należała do Peaceville, nas ten pomysł nie bardzo ucieszył, ponieważ piosenki te w ich ówczesnym brzmieniu nam się nie podobały. Spytałyśmy, czy zamiast płyty nie możemy wydać DVD, ale wtedy im nie spodobał się ten pomysł! W końcu poszliśmy na kompromis i nagrałyśmy Dawn of....
Mika, przed przyłączeniem się do Gallhammer byłaś wokalistką; w jaki sposób trafiłaś do tego zespołu i jakie grupy mają na ciebie wpływ?
Mika: W 2003 roku Vivian zaprosiła mnie do przyłączenia się do Gallhammer. Nigdy wcześniej nie słyszałam o black metalu i oczywiście nigdy wcześniej nie słyszałam też o Amebix, słuchałam wtedy znacznie "radośniejszej" muzyki, zwłaszcza punka. Najbardziej lubię The Offspring i to tego typu muzyka miała największy wpływ na mój zespół. Przed przyłączeniem się do Gallhammer nigdy nie używałam tego typu wokalu, który używam teraz!
Ill Innocence zmasterował Nocturno Culto z Darkthrone. Co znaczy dla was fakt, iż ktoś o takiej reputacji na scenie jak on był zaangażowany w proces tworzenia waszego albumu?
Vivian: Świadomość, że ktoś taki jak on może się w ogóle nami zainteresować była dla nas bardzo dziwnym doświadczeniem. Abstrahując jednak od tego, to że z nami pracował, było dla nas wielkim zaszczytem.
Czy macie już jakieś oczekiwania związane z nagrywaniem następnego albumu?
Vivian: Bardzo ostrożnie przemyślałyśmy Ill Innocence i kwestię naszej dalszej ewolucji. Następnym razem chciałybyśmy poeksperymentować z odczuciami zewnętrznymi, będzie to kontrast dla naszych dotychczasowych inspiracji, które czerpałyśmy głównie z moich wewnętrznych emocji.
Chcecie coś przekazać swoim fanom?
Risa: Wspierajcie nas i bądźcie nadal naszymi fanami!
Vivian: Wielkie dzięki za wsparcie, doceniajcie dalej naszą muzykę!
JaME pragnie podziękować Gallhammer, Cristiane Richardson i Junji Ogawie za umożliwienie przeprowadzenia tego wywiadu.