Drugi studyjny album Tourbillon pokazuje ten zespół z nieco innej strony.
A Tide of New Era to drugi album studyjny Tourbillon, nowego zespołu Ryuichiego Kawamury oraz INORANa. Płyta ta różni się nieco od poprzedniej: HEAVEN wypełniały lekkie, rockowe piosenki, natomiast tutaj muzycy eksperymentują z brzmieniem oraz wykorzystują elementy innych gatunków muzycznych. Do tego doskonale dopasowuje się raz liryczny i przejmujący, innym razem pełen energii śpiew wokalisty. Znajdujące się na tym albumie utwory swoim klimatem przypominają dokonania poprzedniej formacji obu artystów, LUNA SEA - przede wszystkim ze względu na głos Kawamury. Brakuje tu tylko ostrzejszego, trochę punkowego pazura, zapewnianego m.in. przez bas Ja. Zamiast tego są urozmaicające muzykę efekty oraz klawisze Hiro Hayamy.
Już przy pierwszym posłuchaniu odbiorca odnosi wrażenie, że album ten dzieli się jakby na trzy części. Pierwsza z nich, obejmująca sześć początkowych utworów, przypomina HEAVEN. Rozpoczyna ją piosenka Ageha, pochodząca z przebojowego singla o tym samym tytule. Ciekawa linia melodyczna i bardzo dobry refren powodują, że jest ona jedną z bardziej wpadających w ucho kompozycji na płycie, a równocześnie stanowi mocny początek całego albumu.
Trudno wśród pozostałych, składających się na tę część chwytliwych i melodyjnych piosenek wskazać jedną, która specjalnie się wybija. Wszystkie trzymają równy, bardzo wysoki poziom i zatrzymują na sobie uwagę słuchacza ciekawymi, gitarowymi zagrywkami czy interesującym akompaniamentem. Na przykład saturation wyróżnia się świetnym motywem perkusyjnym, Innocence - typowo rockową muzyką, a Selfish mogłaby z powodzeniem znaleźć się na którejś z późniejszych płyt LUNA SEA. Z kolei Don’t hold your feeling wybija się wyśmienitą solówką INORANa, który wydobywa ze swojej gitary nieco rozmywające się, drżące dźwięki, natomiast Nameless Greenness - przejmującym śpiewem Ryuichiego. Każda z tych kompozycji zasługuje na dokładne, wnikliwe posłuchanie i poświęcenie jej dłuższej chwili.
Drugą, żywszą niż poprzednia, część zapowiada Lost World, w której słychać już wyraźniejsze motywy elektroniczne. Takie elementy pojawiały się też we wcześniejszych piosenkach (np. w saturation), ale tam stanowiły tylko tło dla gitary. Natomiast Lost World jest oparta - oprócz wokalu - właśnie na tych urozmaicających muzykę elementach, np. na skreczowaniu. Kolejny utwór, I’m just a mermaid, nie wnosi zbytnio nic nowego, a swoją melodią nawiązuje do poprzednich kawałków. Wyróżnia się jedynie ciekawą, nieco jazzującą zagrywką na gitarze.
Następujące po nim Lily i Matataku You Ni są swoistą kulminacją. Przy pierwszym posłuchaniu odbiera się je jako zgrzyt w stosunku do całości, ale wrażenie to znika po kolejnych i niezaprzeczalnie można je nazwać - także ze względu na ich odmienność - jednymi z lepszych kompozycji na A Tide of New Era. Na melodię Lily przez większą część czasu trwania utworu składa się stanowiący tło beat oraz pojedyncze dźwięki klawiszy, a gitara tylko gdzieś pobrzękuje w tle. Wszystkie te elementy doskonale łączy ze sobą śpiew wokalisty. Mataku You Ni rozpoczyna się natomiast klasycznym riffem na basie, po którym natychmiast wchodzi elektronika. Przesterowanemu głosowi ego towarzyszy nieco dyskotekowy beat oraz kosmiczne dźwięki klawiszy. Ze śpiewanymi przez wokalistę frazami przeplatają się znowu klasyczne, gitarowe motywy, do których dołączają później organowe zagrywki.
Po tym utworze klimat płyty ponownie się zmienia i rozpoczyna się trzecia, bardziej akustyczna i orkiestrowa część tego albumu, zmierzająca do uspokojenia słuchacza po pełnym zmiennych rytmów środku. Pierwszą ze składających się na nią kompozycji jest Karne - całkowicie instrumentalny kawałek zagrany na fortepianie, któremu gdzieś od połowy towarzyszą perkusja oraz smyczki. Po Breezy Night Journey, spokojnej balladzie z prawie orkiestrowym akompaniamentem, następuje Ame no Ribbon - nastrojowa piosenka, wykonana na gitarze akustycznej, do której w późniejszej części tego utworu dołącza fortepian. Jej spokój podkreśla liryczny wokal Ryuichiego, który zdaje się tu śpiewać niemal szeptem. Cały album kończy natomiast Nemuri no Mori no Kimi, ballada nieco żywsza od poprzedniej oraz oparta na organowym i perkusyjnym akompaniamencie, który urozmaica pojawiająca się w refrenach gitara INORANa.
A Tide of New Era słucha się bardzo przyjemnie, wypełniające ją ładne melodie szybko wpadają w ucho. Pozostaje ona idealnym nabytkiem dla wielbicieli lekkich, rockowych piosenek i ballad, a przede wszystkim głosu wokalisty, który stanowi o co najmniej połowie uroku nowego albumu Tourbillon. Natomiast dla fanów LUNA SEA pozwala sobie wyobrazić, w jakim kierunku mogłaby pójść ta grupa, gdyby w 2000 roku nie zakończyła swojej działalności.