Recenzja

Dir en grey - THE MARROW OF A BONE

17/09/2009 2009-09-17 00:21:00 JaME Autor: Maleństwo

Dir en grey - THE MARROW OF A BONE

Album, który przenika do szpiku kości.

Wydany 7 lutego 2007 roku, szósty z kolei album fenomenalnej formacji Dir en grey, zawitał do Europy 2 marca tego samego roku, aby podbić serca fanów odmienionym, cięższym brzmieniem. 50 minut wnikania w najskrytsze zakamarki ludzkiej duszy zdaje się być najgłębszym wyrazem zła, wołającego jednocześnie o bliskość i uczucie. Jest aktem protestu, buntu i niespotykanej agresji mieszającej się z nostalgicznymi zawodzeniami niesamowitego głosu Kyo, wprowadzającego w dziwny, niemal intymny, muzyczny świat zespołu.

Przygodę z kolejnym muzycznym dokonaniem Dir en greya otwiera utwór CONCEIVED SORROW, od pierwszych akordów mroczny, zagadkowy, wręcz lekko mrożący krew w żyłach. Głęboki i spokojny głos Kyo zdaje się wyrażać zagubienie i zawód, będące jakby w opozycji do psychodelicznego brzemienia mocno zaznaczających się już w pierwszych sekundach gry gitar. O ile zwrotki nasycone są melancholią, tak kulminacja następuje wraz z refrenem. Wokal Kyo staje się cięższy, podobnie jak sama muzyka. Tekst, utrzymany w mrocznym tonie linii melodycznej, mówi o kłamstwie, łzach i... miłości.

W przeciwieństwie do poprzedniego utworu LIE BURIED WITH A VENGEANCE cechuje się już od samego początku ostrym dźwiękiem gitar i niemal brudnym wokalem, który - momentami chaotyczny - nie skłania do stwierdzenia, że kompozycja ta jest dobrym kawałkiem. Sama muzyka pobudza do negatywnych czynów, odsłania upodlenie natury ludzkiej, jej zepsucie i brak zahamowań przed gorszącym postępowaniem. Toshiya wykazał się tu niespotykanym kunsztem, gdyż jego bas zachwyca przez cały czas trwania utworu.

THE FATAL BELIEVER to trzeci utwór na albumie, który od pierwszej chwili zachwyca doskonałą muzyką, a także zróżnicowanym śpiewem Kyo. Tekst, w którym zawarte są różnego rodzaju przekleństwa, zdaje się przeszywać na wylot i skłania do myślenia. W tej kompozycji na pierwszym miejscu można zdecydowanie postawić Kaoru i Die'a, którzy powodują złudne wyobrażenie, jakoby tylko jeden z nich był obecny. Shinya - pomimo wyraźnego zaznaczenia swojej obecności w utworze - nie urzeka. Mimo to słuchacz będzie zachwycony całością kompozycji.

Intrygującym pomysłem było nagranie kawałka pod tytułem AGITATED SCREAMS OF MAGGOTS, z szokującym i wręcz niemal ohydnym tekstem. Kiedy słucha się tego utworu, można popaść w zadumę nad tym, co dzieje się w umyśle wokalisty. Ponownie na wielki aplauz zasługują gitarzyści, którzy potwierdzają swoje umiejętności i robią to w fenomenalnym stylu. Ale czy to wystarczy do stwierdzenia, że dany utwór jest urzekający? To już rozstrzygnąć może każdy zgodnie z własnym gustem.

Kolejny bluźnierczy tekst i kolejna prowokacja, tym razem utworem GRIEF. Jest to pozycja piąta, chociaż równie dobrze może być też pierwsza, jak i ostatnia. Nie ma to znaczenia, kiedy usłyszy się donośny i niemal irracjonalny krzyk wokalisty. To właśnie Kyo jest na pierwszym miejscu w tym utworze, muzyka stanowi jedynie mniej lub bardziej idealne tło. Kiedy słuchacz otrząśnie się z szoku, jaki serwują tu panowie z Dir en greya, nie będzie chciał wydostać się z szalonej pułapki, w jakiej nieświadomie się znajdzie.

Tematem przewodnim następnej pozycji, Ryoujoku na ame, jest brak nadziei, kłamstwo i zwykła ludzka słabość wobec życia. Wokal momentami bywa melodyjny, spokojny i łagodny, żeby po chwili zamienić się w ostry growling. Biorąc pod uwagę temat tekstu, kojarzy się to z walką człowieka ze swoim przeznaczeniem, a następnie godzenie się z losem. Wyjątkowo gitary nie wychodzą na pierwszy plan, jednak gra Toshiyi ratuje cały utwór swoim czarem i wyrazistością.

Kolejna piosenka o intrygującym tytule, DISABLED COMPLEXES, jest połączeniem różnych stylów muzycznych, nawet takich jak jazz i blues. Nieczęsto słyszymy takie kawałki w repertuarze tego zespołu. Jednak stałym elementem i znakiem rozpoznawczym Dir en greya jest nieśmiertelny growling Kyo, który rozbrzmiewa nawet w tej piosence. Sam utwór cechuje się nietuzinkowym brzmieniem i chociaż poszczególni muzycy nie wykazali się niczym szczególnym, dopełniają oni siebie nawzajem, tworząc ciekawą i interesującą całość.

ROTTING ROOT jest piosenką o krzywdach, które ludzie wyrządzają sobie nawzajem, oraz o tym, że zemsta nie zawsze ma gorzki smak. Niektórym osobom on odpowiada. Właśnie to chciał przekazać Kyo, który w tym kawałku bardzo ciekawie operuje swoim głosem, bawiąc się w wyciąganie przeróżnych tonów. Klimatyczne gitary wprowadzają słuchaczy w odrobinę niepokojący nastrój, od którego włosy mogą się zjeżyć na głowie.

Coś, co niewątpliwie zaskoczy słuchacza, to następny utwór, który wyszedł spod skrzydeł Dir en greya, a mianowicie Namamekashiki ansoku, tamerai ni hohoemi. Już od samego początku doświadczyć można ukłucia w sercu za sprawą rozbrzmiewających gitar i perkusji, natomiast wokal Kyo wznosi się na kolejny poziom. Ciemność zawarta w tekście zdaje się być dopełnieniem tła muzycznego i nastroju, jaki panuje w tej kompozycji. Nakłania do refleksji nad własnym jestestwem i uczuciem, jakim można obdarzyć drugą osobę. Kulminacja następuje wraz z przejmującym i obezwładniającym krzykiem wokalisty. Jest to kompozycja, która zasługuje na największe laury spośród wszystkich utworów zamieszczonych na płycie.

Pierwszą dziesiątkę zamyka piosenka THE PLEDGE, która za pomocą tekstu porusza temat zderzenia dziecięcych marzeń z rzeczywistością, a z kolei swoim brzmieniem pozwala rozluźnić się słuchaczowi i cofnąć myślami do czasów, kiedy on sam był dzieckiem i widział wszystko w zupełnie innych barwach. Początek wita nas piękną partią basową, która wprowadza odbiorcę w refleksyjny klimat. Głos Kyo podczas zwrotki zdaje się ginąć gdzieś pomiędzy wyrazistymi gitarami, aczkolwiek ukazuje on całą swoją siłę w refrenie, w całości naszpikowanym emocjami.

REPITITION OF HATRED wita growlingiem i agresywnym szarpaniem strun. Muzyka doskonale odzwierciedla to, na czym opiera się tekst - nienawiść, która czasami jest cicha i ukrywana, żeby po czasie wybuchnąć z ogromną siłą, niszcząc wszystko dookoła. Shinya idealnie nadaje rytm, przebija się przez pozostałe dźwięki, a nawet przez donośny wokal. Chórki dodają ostrości i mocy, która namawia do oddania się w całości utworowi i szaleńczemu tańcu. Na wielką uwagę zasługuje partia gitarowa na koniec piosenki, świetnie wieńcząca całe dzieło.

Krzyki Kyo w THE DEEPER VILENESS stają się odgłosami szaleńca, jakby wokalista nie panował nad tym, co wypływa z jego ust, starał się za wszelką cenę wyrzucić z siebie gniew, który opanowuje jego duszę, odbierając powoli człowieczeństwo. Jeśli chodzi o partię instrumentalną, to nabiera ona w tym utworze brzmienia psychodelicznego. Członkowie grupy starają się wprowadzić swoich słuchaczy w trans, który ma na celu zajrzenie do podświadomości odbiorcy i obudzenie w nim gniewu oraz złości, a jednocześnie wyładowanie się, by oczyścić ich z tak złych emocji.

Płytę kończy utwór CLEVER SLEAZOID, który jest jednocześnie najkrótszy na albumie. Funduje on nam kolejną przejażdżkę po świecie nienawiści, zemsty, rozpusty, gwałtu, niesprawiedliwości i zła. W tym utworze każdy muzyk doskonale zna swoją rolę. Perkusja jest zdecydowana, bas silny, a gitary idealnie komponują się z wrzaskami wokalisty. Jest to pewne zakończenie krążka nacechowane emocjami, których nie da się zapomnieć.

THE MARROW OF A BONE jest albumem, na który zdecydowanie trzeba mieć odpowiedni nastrój. Jeśli tak będzie, czeka nas uczta ciężkiej muzyki i podróży po świecie, gdzie niebo nie zawsze jest takie niebieskie, a słońce nie zawsze świeci tak, jak to sobie wyobrażamy. Czy podopieczni Kaoru są w stanie zaspokoić gusta nie tylko swoich fanów? Tym albumem pokazują, że warto choćby raz wkroczyć w świat Dir en greya.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2007-02-07 2007-02-07
DIR EN GREY
REKLAMA