Recenzja

HYDE - ROENTGEN

27/11/2009 2009-11-27 00:01:00 JaME Autor: Maleństwo

HYDE - ROENTGEN

Solo niekoniecznie znaczy gorzej.

Album CD

ROENTGEN

HYDE

Pierwszy solowy album HYDE'a ujrzał światło dzienne w marcu 2002 roku. Wszyscy zastanawiali się, co też znajdzie się na tym krążku. HYDE, który w L’Arc~en~Ciel zawsze zajmował się pisaniem tekstów, postanowił pokazać na tej płycie poetycką stronę swojej duszy. Pewnie dlatego album ma taki delikatny wydźwięk. Muzyka jest jedynie tłem dla głosu wokalisty, a całość przywodzi na myśl poezję śpiewaną. Artysta, wiedząc, że jego album trzeba oceniać w oparciu o teksty utworów, po 3 latach wydał również angielską wersję albumu, dla swoich fanów za oceanem.

Pierwsza piosenka, Unexpected, opowiada o niespodziewanym spotkaniu. To by wyjaśniało, dlaczego HYDE umieścił ją na samym początku. Fani znali artystę raczej z rockowych dokonań, a tutaj zaskoczył ich czymś przypominającym spokojny jazz. Tak, to zdecydowanie niespodziewane spotkanie. Sama kompozycja nie powala jednak na kolana, co więcej, można ją uznać za dość słabą. Jest bardzo monotonna, a ratuje ją jedynie saksofon w tle.

Utwór White Song już przy pierwszym przesłuchaniu przywołuje uczucie spokoju i zimowego uroku. Melodia idealnie komponuje się z tekstem, który opowiada o zimowej atmosferze, o spadającym śniegu, który jest dla bohatera utworu symbolem nadziei i początku lepszego życia. Całość zachwyca przede wszystkim linią melodyczną, która jest zdecydowanie idealnie dopracowana i przemyślana.

Evergreen kompozycją bardzo przypomina poprzednią piosenkę. Jest nagrana w takiej samej tonacji i niewiele różni się brzmieniem. Jednak tekst tego utworu tworzy idealny kontrast z poprzednim, gdyż opowiada o wiośnie. Budzący się do życia świat przypomina bohaterowi tekstu o miłych wspomnieniach, ale również budzi tęsknotę za przeszłością.

Następną piosenką jest Oasis, jednostajna perkusja i ton nie skłaniają do stwierdzenia, że utwór jest świetny. Pomimo to całość ma w sobie pewien czar, którzy urzeka, podobnie jak sama postać HYDE'a. Tekst Oasis idealnie odzwierciedla tytuł piosenki. Z jednej strony dzika dżungla i szukanie schronienia, a z drugiej, metaforycznej, zdaje się być poszukiwaniem sensu życia, którym właśnie jest tytułowa oaza.

Połówkę krążka zaczyna A Drop Of Colour, kolejny utwór utrzymany w jazzowym klimacie. Delikatna perkusja i pianino tworzą idealne tło dla głosu HYDE'a, który pokazuje w jak wielu stylach muzycznych potrafi się odnaleźć jako wokalista. Tekst tym razem opowiada o życiu chwilą i o tym, że warto czasem zakochać się w szczegółach. Pozycja godna polecenia.

Następnym utworem jest Shallow Sleep, który okazał się być strzałem w dziesiątkę. Spokojny początek, jedynie przy akompaniamencie gitary, który następnie przemienia się w szybszą całość z bardzo rozwiniętą linią melodyczną, pełną przeróżnych instrumentów. Ciekawy jest również tekst. Na początku wydaje się być on ckliwą piosenką o miłości, jakich wiele. Jednak w oparciu o znany powszechnie teledysk, możemy domyślać się, że tak naprawdę jest to piosenka o śmierci i tęsknocie za ukochaną osobą, która zmarła i teraz można ją spotkać jedynie w snach i marzeniach.

Zaskakującą pozycją jest New Days Dawn, zupełnie niepodobną do poprzednich kompozycji, utrzymaną w bardzo mrocznym i niepokojącym klimacie. Idealnie odzwierciedla on tekst piosenki, opowiadającej o śmierci oraz o tym, co może dziać się po niej. Autor porównuje w tekście życie do gry, której zasad nikt nie zna, ale nie można się z niej wycofać. W tle da się usłyszeć zadziwiające odgłosy - jednym kojarzące się z mechanizmem, drugim zaś z zupełnie nieznanym otoczeniem.

Angel's Tale jest utworem nieco zagmatwanym. Nie sposób ani go szczerze polubić, ani znienawidzić. Jest idealna by słuchać jej w samotne wieczory, aby odpłynąć myślami i poszukać własnego jestestwa. Może też posłużyć jako kołysanka, gdyż tekst, tak jak bajka, opowiada o nierealnej miłości człowieka i anioła. Z pewnością ten kawałek przyniesie ze sobą piękne sny. Jednak wielbicielom ostrzejszych brzmień, jakie serwował HYDE, Angel's Tale może nie przypaść do gustu.

The Cape Of Storms można opisać jednym słowem: tajemnicza. Posiada niesamowity magnetyzm, zatrzymujący słuchacza na dłużej. Jednak znana jest przede wszystkim z filmu "Kagen no Tsuki", w którym stanowiła motyw przewodni i była bardzo ściśle związana z fabułą. Kolejny tekst o szukaniu sensu życia i świetna linia melodyczna. Całość tworzy jeden z najlepszych kawałków na płycie.

Krążek zamyka piosenka Secret Letters, która chyba nie do końca HYDE’owi wyszła. Nienaturalny głos wokalisty w refrenie gubi tą cieniutką nić zadowolenia z przesłuchania utworu. Nasuwa się też pytanie: co HYDE chciał pokazać daną kompozycją? Dość przykry koniec tego intrygującego albumu.

Czy HYDE, jako solowy artysta, jest w stanie zadowolić swoich fanów oraz przysporzyć sobie nowych? Odpowiedź na pytanie brzmi: Tak, bo czy istnieje coś bardziej romantycznego, a nawet nieco intymnego, od głosu mężczyzny śpiewającego o miłości? Nawet tej nieszczęśliwej? Bez problemu w każdym utworze można odnaleźć cząstkę siebie i odkryć swoja własną ścieżkę po muzycznym świecie HYDE'a.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2002-03-27 2002-03-27
HYDE
Album CD 2004-10-14 2004-10-14
HYDE
REKLAMA