W pierwszej części j-rentgena przedstawię Wam pokrótce młody zespół jrockowy, który nazywa się
Cla vi us.
Cla vi us powstał w Osace w lipcu 2008 roku, a 1 września zagrał pierwszy koncert. W skład zespołu weszła piątka bardzo młodych i utalentowanych nowicjuszy na scenie muzycznej: wokalista
Shera, gitarzysta
Yoshi, basista
Fumi, klawiszowiec
You oraz perkusista
Daisuke.
Do tej pory zagrali razem ponad 30 koncertów, co jest raczej niezłym wynikiem, jak na tak młody zespół, który nie należy jeszcze do żadnej wytwórni. Jednakże
Cla vi us zaczyna być coraz bardziej rozpoznawalny i popularny wśród japońskich fanów, a także zostaje doceniany przez wytwórnie UNDER CODE PRODUCTIONS i Face Music oraz zapraszany na organizowane przez nie imprezy. Grupa grała już na jednej scenie z różnymi znanymi i cenionymi zespołami, jak np.
Sadie,
Envus,
awoi,
E'm~grief~,
ClearVeil,
A&D czy
Takumą z
Waive.
Już 30 stycznia 2010 zespół zagra kolejny koncert, m.in. wraz z
exist†trace, który niestety będzie ostatnim występem z
You w składzie, gdyż muzyk postanowił odejść z grupy. Mimo to
Cla vi us nie ma jak na razie w planach ani rozpadu, ani żadnych innych drastycznych kroków związanych ze swoją działalnością.
O muzyce...
Myślę, że w stosunku do muzyki zespołu nie powinienem używać ogólników ani łatek, gdyż wydał on do tej pory zaledwie dwa krążki, które stylistycznie różniły się od siebie dość znacznie, ale mimo to warto przyjrzeć im się bliżej.
Ich pierwszym wydawnictwem była płyta demo
JOKER, zawierająca tylko jeden, tytułowy utwór. Krążek ten można było zakupić za bagatela 500 jenów, niestety tylko na koncertach.
JOKER jest świetnym i chwytliwym utworem, będącym połączeniem rocka i jazzu. Do tej pory takim stylem charakteryzował się chyba tylko jeden zespół visual kei -
Sugar.
JOKER zaczyna się przyjemnymi, niskimi dźwiękami basu, do którego po chwili dołączają gitara elektryczna i trąbki (to z całą pewnością zasługa
You). Po krótkim wstępie zaczyna śpiewać
Shera, którego niski, silny i ciepły głos jest kolejnym zaskoczeniem, jego vibrato szczególnie wbija się w pamięć słuchaczowi. Bez wątpienia jest on największym atutem
Cla vi us.
Ogólnie rzecz biorąc, warto podkreślić raz jeszcze, że członkowie tego zespołu są bardzo młodzi, a jednak stworzyli kawałek, którego wspomniany
Sugar z całą pewnością by się nie powstydził.
Drugi krążek, będący jednocześnie pierwszym singlem grupy,
mirai, tokidoki ame, przyniósł dość znaczne zmiany. Przede wszystkim chłopaki niepotrzebnie zrezygnowali z kierunku, który obrali na początku - wykorzystywanie jazzu w swojej muzyce. Innym minusem jest to, że
Shera chwilami śpiewa trochę za wysoko, przez co jego głos nie brzmi tak dobrze, jak w
JOKER czy na koncertach. Ale to tyle, jeśli chodzi o minusy. Są to na szczęście rzeczy, które da się "naprawić". Co by jednak nie było, to pomimo tych różnic, wszystkie trzy nagrania na tej płycie są wspaniałe.
Pierwszy utwór,
mirai, tokidoki ame, jest bardzo żywiołowym nagraniem z naprawdę świetną solówką gitarową, po której następuje zwolnienie - myślę, że ten utwór bardzo dobrze będzie sprawdzać się na koncertach, gdyż w momencie zmiany tempa publiczność będzie mogła śpiewać refren razem z
Sherą.
Drugi kawałek to
seimei sen. Zaczyna się ciężko - niskim brzmieniem gitary, mocnymi uderzeniami perkusji, ponurym basem i ostrymi dźwiękami klawiszy. Już po chwili zaczyna śpiewać
Shera, którego głos na początku został przepuszczony przez syntetyzator, w wyniku czego brzmi ostrzej i posępniej, później jednak pozbywa się tego efektu. To ostre nagranie, utrzymane w mrocznym klimacie, jest znacznie mocniejsze niż pozostałe kawałki
Cla vi us, ale bez wątpienia jest najlepsze na tym krążku.
Trzecia i ostatnia na płycie jest
rurara. Piosenka ta to ballada utrzymana w dość nostalgicznym nastroju, która w pewnym stopniu wprawia w zadumę i wywołuje uczucie tęsknoty. Znów nawiążę do koncertów... Właśnie z tego powodu
rurara doskonale nadaje się do grania na koniec występu, kiedy zespół będzie żegnać się z fanami.
Podsumowując...
mirai, tokidoki ame ma pewne minusy, jednakże udowadnia, że
Cla vi us jest zdolnym zespołem, mogącym wykazać się w różnych gatunkach muzycznych - mam jednak nadzieję, że na kolejnym wydawnictwie, które ma ukazać się już niedługo, muzycy wrócą do swoich jazzrockowych korzeni! Choć prawdę mówiąc, nie jestem przekonany, czy fani visual kei chcą słuchać tego typu muzyki... Może to właśnie miało wpływ na zmianę, jakiej dokonali członkowie
Cla vi us?
Image
Co tyczy się wyglądu muzyków, będzie bardzo krótko: śmiało można zaliczyć ich do visual kei. Lecz jeśli ktoś spodziewa się zobaczyć kolorowych chłopczyków w wymyślnych strojach, to się zawiedzie, ponieważ ich image już od samego powstania zespołu jest dość, powiedziałbym, dojrzały - koszule, marynarki, płaszcze, kapelusze, itp.
Zachęcam do zajrzenia na
oficjalną stronę zespołu, gdzie, rzecz jasna, można zapoznać się z najbliższymi planami koncertowymi, poznać ciut bliżej członków zespołu przy pomocy ich profili i bloga, a także obejrzeć całkiem sporą galerię zdjęć z koncertów i backstage czy napisać fan maila.
Nie wiem, czy zachęciłem was do zapoznania się z
Cla vi us. Mam nadzieję, że tak oraz że, podobnie jak ja, będziecie przyglądać się kolejnym poczynaniom zespołu!