Popowo-rockowy duet Puffshoes opowiada o swoim powstaniu, pierwszym koncercie i nagrywaniu albumów.
Puffyshoes spędziło z nami trochę czasu, odpowiadając na pytania na kilka godzin przed koncertem 27 grudnia 2009 roku w Chibie, nagranie z którego pojawi się na bonusowym DVD dołączonym do albumu Something Gold.
Proszę, przedstawcie się.
Neko: Usagi gra na gitarze, a ja, Neko, na perkusji.
Jak wybrałyście nazwę Puffyshoes i czy ma ona szczególne znaczenie?
Usagi: Puffyshoes oznacza "wygodne buty". Kiedy utworzyłyśmy duet, szłyśmy naprzód nie wiedząc do końca, dokąd zmierzamy, powoli. Pomyślałyśmy więc, że Puffyshoes byłoby nazwą, która dobrze by do nas pasowała. Poza tym fajnie brzmi.
Jak do tego doszło, że zaczęłyście tworzyć muzykę? Czy od początku miałyście jakiś konkretny pomysł na to, co chciałyście robić?
Neko: Na początku myślałyśmy o tworzeniu muzyki opartej na keyboardzie i programowaniu. Wtedy nadarzyła się okazja zagrania na żywo i ostatecznie postanowiłyśmy, że lepszą opcją będzie grać na gitarze i perkusji, tak, aby dźwięki były żywsze. Na początku padło też pytanie, czy to ja będę zajmowała się komponowaniem, a Usagi aranżacją. Ale szybko postanowiłyśmy, że nie będziemy narzucać sobie określonych ról i postanowiłyśmy, że obie będziemy komponować.
Gdy was słucham, przychodzą mi na myśl amerykańskie zespoły, takie jak Vivian Girls, The Girls at Dawn i CocoRosie. Czy te zespoły coś dla was znaczą?
Neko: Bardzo lubię Vivian Girls i The Girls at Dawn. Jednak nie powiedziałabym, że miały na nas wpływ CocoRosie. Zawsze interesowałam się muzyką lat 70., taką jak punk, czy muzyką soulowa z lat 60. oraz czarnoskórymi żeńskimi grupami amerykańskimi. Choćby The Ronettes. Lubię także The Shangri-Las.
Usagi: Jeśli chodzi o mnie, znam tylko Vivian Girls z tych, które wymieniłeś. Sprawiają wrażenie, że naprawdę robią to, co chcą z wielkim zapałem i bez żadnych hamulców. Wydaje mi się, że tego typu zespoły są bardzo żywiołowe, dokładnie dlatego, że są to wyłącznie kobiety. I właśnie to mi się podoba.
Jak wygląda proces komponowania i kto pisze teksty?
Usagi: To Neko pisze teksty.
Neko: Za każdym razem, gdy komponujemy coś nowego, zadaję sobie pytanie, co będziemy w stanie dobrze zaśpiewać. I wówczas pojawia się obraz albo tematyka. Jeśli to lody, to piszę o lodach. Jeśli to duch, to napiszę coś o duchach. Nie ma w tym szczególnego przekazu.
Usagi: Jeśli chodzi o komponowanie, każda z nas pracuje nad swoją częścią albo spotykamy się razem w studiu i wspólnie myślimy nad utworem. A czasem kompletnie improwizujemy.
Macie jakieś miejsca czy obrazy, które was inspirują?
Usagi: Lubię spotykać się z przyjaciółmi w jakimkolwiek miejscu. Co do obrazów, lubię dzieła Paula Grimaulta, Henry'ego Dregera, Michela Gondry’ego, tego typu artystów.
Czy mogłybyście powiedzieć nam coś więcej o waszych dwóch albumach, Miracle Puffyshoes are Coming i Something Gold, oraz o tym, jak szło wam nagrywanie?
Usagi: Nagrałyśmy je w studiu, używając mikrofonu. Muzyka i części wokalne były nagrane oddzielnie, a potem połączyłyśmy te dwie taśmy.
Neko: Na początku nie planowałyśmy zrobić albumu, ale potem nadarzyła się okazja wystąpienia na żywo z Afriampo we wrześniu.
Usagi: I myślałyśmy, że dobrze by było mieć coś do sprzedania podczas tego wydarzenia. Więc z kilku kawałków, które miałyśmy już wcześniej skomponowane, nagrałyśmy Miracle Puffyshoes are Coming. Stworzyłyśmy ten album, nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie to stanie się brzmieniem Puffyshoes.
Neko: Nic nie było dobrze wyważone: ani dźwięk, ani programowanie, ani miksowanie, ale to właśnie wydało nam się interesujące.
Usagi: Po tym, jak pierwsze wydanie trafiło do sprzedaży, szybko skupiłyśmy się na komponowaniu. I pewnego dnia, kiedy byłyśmy bardzo zrelaksowane w studiu, postanowiłyśmy nagrać kilka nowych piosenek. I w ten sposób powstało Something Gold. Wydaje mi się, że to dobry album.
Między nagraniem tych dwóch krążków było tylko kilka miesięcy przerwy. Czy zawsze macie tyle pomysłów?
Neko: (śmieje się) Gdy chociaż jedna z nas ma jakiś pomysł, ruszamy obie do studia, aby zobaczyć, co z tego wyniknie. Poza tym, skoro nasze piosenki są całkiem krótkie, już wcześniej zdałyśmy sobie sprawę z tego, że nigdy nie mamy wystarczająco dużo materiału, aby wypełnić album, więc staramy się skomponować dwie czy trzy piosenki ekstra.
Usagi: Nie wyznaczamy sobie żadnego limitu czasowego na nagranie nowego materiału. Jest to coś, co przychodzi naturalnie, podczas prób przed koncertami. Ostatecznie komponujemy całkiem szybko, to prawda. (śmiech) Ale prędkość, z jaką przychodzą nam pomysły do głowy, jest różna. Nie martwimy się jakoś szczególnie, kiedy inspiracja się spóźnia. Pod koniec zawsze jest mnóstwo różnych pomysłów.
Niedługo po tym, jak powstałyście jako duet, miałyście już plany występów za granicą. Czy było to waszym zamiarem od samego początku?
Usagi: Gdy poznałam Neko i postanowiłyśmy założyć zespół taki jak Puffyshoes, powiedziałyśmy sobie, że mogłoby to być czymś, co można by sprzedać za granicą.
Neko: Słuchałyśmy różnego rodzaju muzyki zachodniej i czerpałyśmy z niej dużo inspiracji. Nasza muzyka nie brzmi zbyt japońsko. I z tego powodu ciężko zainteresować nią japońską publiczność.
Usagi: W sumie nigdy nie celowałyśmy w Japonię. Raczej nie chciałyśmy robić z niej naszego głównego odbiorcy.
Neko: Dokładnie.
Usagi: Dokładnie. Chciałam atakować Zachód.
Wasze koncerty sprawiają wrażenie zabawy na placu zabaw. Jak reaguje na to publiczność?
Usagi: To nie tak, że tylko zabawiamy publiczność podczas występów. Podoba im się to, jak Neko i ja oddziałujemy na siebie. Tak nam przynajmniej mówią.
Nie bałyście się pojawić się na scenie po raz pierwszy? Czy macie jakieś anegdoty, które możecie nam opowiedzieć?
Neko: Byłyśmy bardzo zestresowane podczas pierwszego występu. To było zaledwie dwa tygodnie po tym, jak nauczyłyśmy się grać na naszych instrumentach. Chciałyśmy dobrze się bawić z publicznością, ale byłyśmy zbyt zestresowane graniem na instrumentach, aby o tym myśleć. (śmiech)
Usagi: I tak wolę grać w studiu.
Neko: Taa, potrafimy grać po wypiciu. (śmiech)
Usagi: Cokolwiek się stanie, nie będzie to miało znaczenia. Perkusja rozpada się z obu stron. Współczujemy jej. (śmiech)
Neko: Co do anegdot, koncerty teraz nie są już tak śmieszne jak były.
Usagi: Prawda, nie popełniamy już wielkich błędów jak wcześniej. Pamiętam, jak pewnego razu podczas gry Neko wyleciała pałeczka z ręki. Przestała grać i potem zaczęła, jakby nic się nie stało. (śmiech) Dowiedziałyśmy się później, że dla niektórych grup jest to coś niewybaczalnego. Ale jesteśmy po prostu dwiema osobami i nie przejmujemy się tego typu różnicami zdań. Jest to także coś, co podoba się naszym fanom. To, co zadowala tłum, to sposób, w jaki ze sobą współgramy.
Neko: No i na początku nie do końca wiedziałyśmy, co powinniśmy robić podczas występów, więc rzucałyśmy się pluszakami.
Jak doszło do tego, że trafiła wam się szansa występu na żywo?
Usagi: To był koncert w naszym studiu, a zaproponował to jeden z naszych znajomych, który nalegał, abyśmy spróbowały. To było zaledwie trzy miesiące po tym, jak założyłyśmy zespół i ani Neko, ani ja nie występowałyśmy nigdzie wcześniej.
Neko: To było mniej więcej wtedy, niedługo przed występem, kiedy stwierdziłyśmy, że nadeszła pora nauczyć się grać na naszych instrumentach.
Usagi: I robimy to od tamtej pory: Neko na perkusji, a ja na gitarze.
I pojawicie się w Europie po raz pierwszy na wiosnę 2010 roku. Czy to będzie wasz pierwszy wyjazd za granicę? Wiecie już, co spakujecie do walizki?
Neko: To będzie pierwszy raz, gdy będziemy podróżować jako Puffyshoes. Co przywieziemy ze sobą? Gitarę i moje pałeczki do perkusji.
Usagi: I ubrania na zmianę!
Występowałyście już z innymi zespołami, choćby z Afrirampo. Czy są jacyś artyści, z którymi chciałybyście wystąpić?
Usagi: Z Vivian Girls! Następnym razem?
Neko: To chyba wszystko. (śmiech) Właściwie to chciałabym zagrać z zespołami, które bawiłyby się z dobrze z nami bez żadnego stresu.
Gdzie waszym zdaniem będzie Puffyshoes za dziesięć lat?
Neko: Za dziesięć lat pewnie będziemy matkami z rodzinami. (śmiech)
Usagi: Puffyshoes niekoniecznie musi istnieć tak długo. W sumie to nawet o tym nie myślimy. (śmiech) Ale nie jesteśmy typem zespołu, który będzie wydawał płyty przez długie lata.
Neko: Będziemy grały tak długo, jak będziemy chciały, a kiedy już nie będzie nic, co chciałybyśmy przekazać, po prostu przestaniemy.
Usagi: Kiedy już będziemy miały tego dosyć. A może będziemy miały pomysły na kolejne dziesięć lat. Ale potem to już na pewno damy sobie na wstrzymanie.
Czy macie jakieś ostatnie słowa dla osób, które kupią wasz album we Francji?
Neko: Mam nadzieję, że ludzie, którzy nasłuchali się już muzyki mainstreamowej, będą gotowi nas posłuchać.
Usagi: Będę szczęśliwa, jeśli ludzie posłuchają nas z czystej ciekawości. (śmiech)
JaME pragnie podziękować Neko i Usagi za ich czas oraz Social Alienation.