alice nine. - VANDALIZE
Wandalizm oznacza złośliwe niszczenie. Jednak jeśli to, co pozostaje, jest czymś lepszym niż było, to jest tego warte.
Minął ponad rok od wydania przez alice nine. drugiego albumu Alpha i w tym czasie zespół bardzo się rozwinął. Po eksperymentach z instrumentami smyczkowymi, fortepianem i różnymi sposobami gry na gitarze, zespół prezentuje nam VANDALIZE, krótke, ale treściwe dzieło, które jest bardzo satysfakcjonujące.
Piosenką otwierającą jest the beautiful name, niezbyt szybka, jednostajna ballada. Chociaż to bardzo piękny utwór z delikatną grą gitar i partiami orkiestry, nie pokazuje uroku alice nine. Wpływ U2 jest łatwo słyszalny, a piosenka staje się trochę zbyt wymyślna i lekko nudnawa; to coś dobrego jako tło, nic więcej. Poziom jednak podnosi Hyakkaryouran. Ostrzejszy rockowy utwór, który przypomina typowe kawałki alice nine., takie jak Velvet, ale bez wątpienia posiada zakręconą przewagę. W utworze tym odnajdujemy niepokojące, rozpraszające skomlenie, do tego rozdzierające gitarowe solo i Torę z Hiroto łączących swoją grę, by osiągnąć wspaniałą skalę arpeggio.
Nadchodzi kolej zapraszającego do zabawy RAINBOWS. Przesycony dźwiękami basu utwór ma głęboką, świetną melodię i niezależną od siebie grę gitar. Każdy, kto słyszał jej wersję na żywo, wie jak wielką frajdą jest śpiewać tą piosenkę na całe gardło. Po tym zwrocie w stronę disco, Kiss twice, Kiss me deadly pociągnie cię w głąb Motown. Tu styl totalnie różni się od tego, co alice nine. robiło wcześniej, ale to się sprawdza. Rytm grany mocną ręką pasuje do intensywnego gitarowego solo, kontrastując z czarującym szeptem w trakcie instrumentalnej wstawki. Kobiece wsparcie przychodzące w chórkach z "kiss twice, kiss me deadly", pojawia się w odpowiednim momencie, a Shou wspaniale prowadzi w tym pozytywnym i seksownym kawałku.
Jest pewne niezręczne przejście od Kiss twice do CROSS GAME. Głośny, pędzący utwór odrywa nas od figlarnego nastroju, który się pojawił, i jest równie ostrym wprowadzeniem do Subaru, delikatniejszej i wręcz lirycznej piosenki. Utwór ten rozpoczyna falujące brzmienie gitary akustycznej, a Shou śpiewa wdzięcznie, co razem tworzy eteryczny, mistyczny świat. Wokal budzi uczucie tęsknej samotności, kiedy dźwięki talerzy delikatnie łagodzą utwór. Jedynym, co powstrzymuje Subaru od bycia najlepszą balladą alice nine., są pozbawione siły wersy: "be as one" pod koniec, co wprowadza w ten świetny utwór chłód.
Dwie kolejne piosenki odkrywają szaleńczą rockową stronę zespołu. www. wskakuje z ostrym, mocno basowym wstępem. Rozdźwięk stanowi o uroku tego utworu, z głuchym śpiewem Shou połączonym z drgającą grą gitar. Hiroto prezentuje swoją nową umiejętność "skreczowania" na strunach i, mimo że cały utwór wydaje się być nieco fałszywy, to ciągnie w stronę chaotycznej stylistyki. Drella jest bardziej skupiona na gitarach: Hiroto i Tora rywalizują z bębnieniem przypominającym serię z karabinu maszynowego, a powrót skalującego arpeggio nadaje tej piosence metalowego posmaku. Na nieszczęście Shou nie robi nic w stylu growlu czy krzyku, by pokryć dziwny angielski tekst. Jeśli jednak słuchasz, by czerpać przyjemność z hałasu, Drella cię nie zawiedzie.
MIRROR BALL [VANDALIZE EDITION] to utwór, który, jak zaznaczał sam zespół, nie pasuje do brzmienia VANDALIZE, wielu zastanawia się więc dlaczego postanowili zamieścić go na albumie. Piosenka, fortepianowa wersja wcześniejszego singla, jest niesamowicie piękna i po prostu totalnie nie na miejscu. Możliwe, że lepiej sprawdziłaby się jako dodatkowy utwór, niż gdy została wepchnięta po Drella. Prawdopodobnie też lepiej brzmiałaby jako kompozycja w pełni instrumentalna, ponieważ melodia MIRROR BALL jest bardzo ładna. Głos zmagającego się z brzmieniem fortepianu Shou nie daje nam jednak możliwości pełnego docenienia tego utworu.
Po tym nieco błędnym posunięciu Innocence pomaga słuchaczowi odzyskać grunt pod stopami. Szybka optymistyczna piosenka pozwala Nao pokazać jego umiejętności - jest pełna szesnastkowego rytmu, który jest dla niego charakterystyczny, jak również skomplikowanych perkusyjnych przejść. Refreny przypominają READY, STEADY, GO L'Arc~en~Ciel, bez ciężkiego rytmu w tle, a Shou utrzymuje je w pogodnym klimacie od początku do końca. Album kończy Waterfall wolniejsza piosenka o epickich refrenach. Wokale są delikatne i głębokie, a kiedy główna melodia jest w tonacji molowej, to własnie one przynoszą siłę i sięgają do tonacji durowej. Smyczki są użyte aby dopełnić efektu, tworząc piękny dźwięk, a nucone przez Shou: "I'll be with you" jest słodkie i podnoszące na duchu. Waterfall to wspaniałe zakończenie; pozostaje przy tobie, budząc ochotę na to, by raz jeszcze przesłuchać ten album.
Mimo niestałych przejść trzeci album alice nine. może być uznany za sukces. VANDALIZE jest dowodem rozwoju zespołu i pokazuje wszystko, czego nauczyli się do tej pory. Miejmy nadzieję, że będzie to ich nowym punktem startowym i pozwoli, by kolejne wydawnictwo równie mocno zapadało w pamięć.