Recenzja

Nightmare - majestical parade

28/03/2010 2010-03-28 00:01:00 JaME Autor: conniew Tłumacz: milith

Nightmare - majestical parade

Czy najnowszy album Nightmare zasługuje na swą nazwę?

Album CD

majestical parade

NIGHTMARE

Killer Show, The WORLD Ruler, Ultimate CircusNightmare używa bardzo zobowiązujących tytułów albumów i, choć nie powinno się oceniać zawartości po opakowaniu, wszyscy automatycznie dokładnie to robią. W momencie więc, gdy zespół wymyśla nazwę typu majestical parade, oczekiwania muszą być całkiem wysokie. Jeśli tego typu album okazuje się być godny swej nazwy, to gratulacje dla twórców; w przeciwnym wypadku, będzie on raczej wielkim rozczarowaniem.

majestical parade startuje ostro PARADE i Can you do it?. PARADE rozpoczyna się odpowiednim, choć troszkę nienaturalnym, wojskowo-podobnym bębnieniem, które przekształca się w mroczniejszy rytm z towarzyszącą gitarą i donośnym basem. Jest to raczej długi kawałek, lecz całkiem dramatyczny; udaje mu się zbudować nastrój i oczekiwanie na dalszy ciąg albumu, czego wymaga się od pierwszych piosenek. Idealnie sprawdza się jako wprowadzenie do Can you do it?. Drugi kawałek ma dobre tempo, jest ekscytujący i ma w sobie trochę mroczniejsze odbicie; potężne zwrotki i porywające refreny wręcz wypychają słuchacza na parkiet.

Na barki Mr. Trash music spada rola kontynuowania energii z Can you do it?, lecz niestety nie do końca się to udaje. Choć trzeci utwór szczyci się szybka linią basu Ni~Yi, który świetnie utrzymuje tempo, i interesującą szybkością hymnów metalowo-punkowych lat 80-tych, całość nie do końca się sprawdza. Momentami piosenka sprawia wrażenie przestarzałej, przez co zastanawiamy się, czy chłopakom z Nightmare przypadkiem nie pomieszały się dekady. Podobnie jest z nabuzowanym utworem Gianism 9 pojawiającym się w dalszej części albumu, który, w porównaniu z innymi kawałkami, wypada raczej szczeniacko: sprawia wrażenie utworu granego przez zespół, który dopiero ukończył szkołę; rockowym duchem i energią kompensującym brak technicznego kunsztu.

Po dwóch początkowych utworach album podąża bezpiecznymi ścieżkami prezentując niezachwycające, lecz przyjemne utwory. Pojawiają się bardziej optymistyczne piosenki a la Nightmare, które uszczęśliwią zarówno oddanych fanów zespołu, jak i tych, którzy pragną odpocząć od ciężkości typowej dla visual kei. Roztańczone numery typu MASQUERADE oraz Gianism 9 zadbają o przypływ energii. Dziewiąty kawałek, Nothing you lose, jest przyzwoitym utworem niosącym ze sobą silne poczucie czynów i konsekwencji, których zespół zasmakował w przeszłości. Stwierdziwszy to, ciężko nie zauważyć, że są to same „bezpieczne” kawałki; więc dla słuchaczy żądnych muzycznych przygód utwory na tym krążku mogą sprawiać wrażenie dobrze znanych, jeśli z twórczości Nightmare, to dzięki znajomości repertuaru innych zespołów.

Problemem piosenek na majestical parade wydaje się być tendencja do przesadzania z dodatkami, dla przykładu: raczej zbędne żeńskie chórki w Cynical Re:actor . Poza byciem czynnikiem rozpraszającym w już wystarczająco głośnym utworze, wydają się jakoś przytłaczać muzykę. Z kolei w niektórych utworach widoczny staje się brak obranego kierunku. Wydaje się, że Nightmare nie mogli się do końca zdecydować: NAKED LOVE jest ambitnym podejściem do stworzenia zmysłowego, bluesowo-rockowego dźwięku, ale atmosferę kompletnie zabija irytujący refren; MELODY brzmi jak piosenka z repertuaru Kagrry, i kompletnie nie pasuje do albumu.

Po przejściu przez morze różnorodnych stylów nadszedł czas na spokojniejsze zakończenie albumu, lecz majestical parade oferuje raczej nieciekawe ballady: Lost in blue, Simple Life i Chronicle. Lost in blue jest lichy i ma za dużo wszystkiego, a Simple Life zionie nudą. Ostatni utwór, Chronicle, zaczyna się obiecująco, brzmi podobnie do Travel z albumu Libido. Pojawiają się w nim na przemian delikatne i rozmarzone wersy, które otwierają utwór wraz z odrobinę operowymi gitarami; i choć piosenka musi podtrzymywać brzmienie wspomnianych gitar, by uniknąć przesłodzenia słuchacza, wszystko i tak wydaje się być raczej nienaturalne.

Po wysłuchaniu całości, najlepszym kawałkiem jest niewątpliwie Can you do it?: to nieubarwiony numer z charakterem i kierunkiem, czyli ma to, czego brakuje pozostałym piosenkom na majestical parade. Z tym albumem Nightmare nie wyściubił nosa ze swej bezpiecznej strefy, ale jakimś trafem udało im się w niej zabłądzić. I, choć zespoły nie muszą eksperymentować nie wiadomo jak z każdym utworem i albumem, całość nie powinna być tak rozczarowująca i przeciętna jak to jest w tym wypadku.
REKLAMA

Powiązani artyści

Powiązane wydawnictwa

Album CD 2009-05-13 2009-05-13
NIGHTMARE
REKLAMA